Pov. Santia
- To nie jest obcy człowiek, to jest mój mąż, więc zacznij przyzwyczajać się do tego pomysłu - dodała matka bardziej stanowczym tonem.
- Nie zamierzam przyzwyczaić się do tego pomysłu - odcięłam się i przeniosłam spojrzenie z jej twarzy na drogę.
Matka westchnęła, a ja chciałam, żeby ta rozmowa już się skończyła, nie miałam ochoty więcej gadać.
- Rozumiem, że będziesz tęsknić za swoimi kolegami i za Gracjanem, Santia, ale spójrz na dobre strony: będziesz miała brata! - wykrzyknęła radośnie.
Spojrzałam na nią zmęczonym wzrokiem.
- Nie próbuj mi tego wciskać w ten sposób.
- Ależ będziesz zachwycona. Borys jest przeuroczy! - zapewniła mnie, uśmiechając się do autostrady. - To dojrzały i odpowiedzialny chłopak i na pewno z przyjemnością pozna cię ze wszystkimi swoimi znajomymi i pokaże ci miasto. Zawsze, gdy ich odwiedzałam, siedział w swoim pokoju, uczył się albo czytał. Może okaże się, że lubicie te same książki.
- Tak, na pewno... Na pewno uwielbia Jane Austin - przewróciłam oczami. - Mówiłaś, że ile on ma lat? - oczywiście wiedziałam to, matka opowiadała mi o nim o Grzegorzu od miesięcy, a jednak, co wydawało mi się bardzo znaczące, ten cały Borys nie znalazł okazji, żeby przyjechać do nas i mnie poznać. Zmuszanie mnie do zamieszkania z nową rodziną, której członków nawet nie znałam, to była jednak przesada.
- Jest trochę od ciebie starszy, ale ty jesteś bardzo dojrzała jak na swój wiek. Na pewno świetnie się dogadacie.
CZYTASZ
Moja wina Santia x Borys
FanfictionŚwiat siedemnastoletniej Santii wywraca się do góry nogami. Zostaje zmuszona do przeprowadzki z Los Angeles do Warszawy. Ma zamieszkać z nowym mężem matki, milionerem i jego dorosłym synem Borysem.