Pov. Borys
Gdy wróciłem do stolika, właśnie przynieśli deser. Po dziesięciu minutach, podczas których rozmowa krążyła niemal wyłącznie wokół ojca i jego nowej żony, uznałem że wystarczy już odgrywania dobrego synka jak na jeden dzień.
- Przykro mi, ale muszę już iść - wyjaśniłem, patrząc na ojca, który zmarszczył lekko czoło.
- Jedziesz do Bartka? - spytał, a ja przytaknąłem, usiłując nie patrzeć na zegarek. - Jak idzie sprawa?
Powstrzymałem się przed westchnięciem z rezygnacją i nakłamałem najlepiej, jak umiałem.
- Jego ojciec zwalił na nas przygotowanie wszystkich dokumentów. Podejrzewam, że zanim dostaniemy jakąś prawdziwą sprawę, którą będziemy mogli zająć się samodzielnie, miną całe lata... - zauważyłem, że Santia przygląda mi się wnikliwie i z zainteresowaniem.
- Co studiujesz? - spytała, a w jej spojrzeniu zobaczyłem dezorientację. Zaskoczyłem ją...
- Prawo - odpowiedziałem i przez chwilę rozkoszowałem się tym, jakie to zrobiło na niej wrażenie. - Zaskoczona? - najwyraźniej całkiem straciła rezon i bawiło mnie to.
Zmieniła taktykę i spojrzała na mnie wyniośle.
- Muszę przyznać, że tak - oświadczyła prosto z mostu. - Sądziłam, że na tym kierunku trzeba mieć coś w głowie.
- Santia! - wrzasnęła jej matka ze swojego miejsca.
Ta gówniara zaczynała mnie irytować.
Zanim zdążyłem coś powiedzieć, ojciec się wtrącił.- Wy dwoje nie zaczęliście najlepiej - stwierdził, patrząc na mnie groźnie.
CZYTASZ
Moja wina Santia x Borys
Fiksi PenggemarŚwiat siedemnastoletniej Santii wywraca się do góry nogami. Zostaje zmuszona do przeprowadzki z Los Angeles do Warszawy. Ma zamieszkać z nowym mężem matki, milionerem i jego dorosłym synem Borysem.