Pov. Borys
- Santia, widziałaś Azora? - Mariką zwróciła się do córki, która opierała się o blat i nie mogła ukryć wzburzenia.I wtedy zrobiła coś, co mnie zaskoczyło: podeszła krok w przód, pochyliła się i zaczęła wołać psa.
- Azor, chodź tu, chodź piesku... - zawołała delikatnie i przymilnie. Musiałem przyznać, że przynajmniej była odważna. Przed momentem drżała ze strachu przed tym samym zwierzęciem.Zdziwiłem się, że z miejsca nie poskarżyła się matce.
Pies zwrócił się do niej i energicznie zamachał ogonem. Obrócił głowę w moją stronę, a potem znowu spojrzał na nią i z pewnością wyczuł, że coś jest nie tak. Miałem tak zacięta minę, że nawet on się zorientował.Z podwiniętym ogonem zbliżył się do mnie i usiadł przy mojej nodze. Przybrana siostra speszyła się.
- Dobry pies - pochwaliłem go z szerokim uśmiechem.
Santia wyprostowała się, rzuciła mi wyzywające spojrzenie obramowanych gęstymi rzęsami oczu i zwróciła się do matki:
- Idę się położyć - oświadczyła zdecydowanie
Ja postanowiłem zrobić to samo, tylko zupełnie odwrotnie, bo tego dnia była impreza na plaży, powinienem się tam zjawić.
- Ja dzisiaj wychodzę, nie czekajcie na mnie - bardzo dziwnie czułem się, używając liczby mnogiej.Już miałem wyjść z kuchni, ale ojciec zatrzymał nas, mnie i moją siostrzyczkę.
- Dzisiaj idziemy w czwórkę na kolację - stwierdził, patrząc przede wszystkim na mnie
CZYTASZ
Moja wina Santia x Borys
FanficŚwiat siedemnastoletniej Santii wywraca się do góry nogami. Zostaje zmuszona do przeprowadzki z Los Angeles do Warszawy. Ma zamieszkać z nowym mężem matki, milionerem i jego dorosłym synem Borysem.