Pov. BorysObszedłem auto i usiadłem na miejscu kierowcy. Wkrótce mieliśmy się przekonać, jak Santia reaguje na dragi
Odwróciłem się w jej stronę.
- Gorąco mi - powiedziała z zamkniętymi oczami. Faktycznie, na jej twarzy i szyi pojawiły się kropelki potu.
- To minie, nie martw się - uspokajałem ją, licząc, że faktycznie tak będzie.
- Jak działa ten narkotyk? - spytała słabym głosem.
Musiałem chwilę zastanowić się nad odpowiedzią.
- Poty... Naprzemienne uczucie gorąca i zimna... Senność... - wymieniałem z nadzieją, że to będą jej jedyne objawy.
Jeśli zacznie wymiotować albo mieć przyspieszone bicie serca, trzeba będzie zabrać ją do szpitala, a to nie skończy się dobrze.
Jej policzki poczerwieniały, a włosy poprzyklejały się do czoła. Zauważyłem, że ma gumkę do włosów na nadgarstku.
Nachyliłem się i zdjąłem ją. Mogłem jedynie zadbać o to, żeby było jej najwygodniej, jak to możliwe.
- Co robisz? - spytała, a w jej głosie słychać było strach.
Odetchnąłem głęboko, żeby uspokoić emocje. Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego żadnej kobiecie... Przerażenie Santii i podejrzenie, że mógłbym ją teraz wykorzystać, było jak cios w brzuch.
Ta dziewczyna w kilka godzin doprowadziła mnie do ostateczności.
- Pomagam ci - odpowiedziałem, związując jej długie, dwukolorowe włosy w prowizoryczny koczek na czubku głowy.
- To najlepiej, jakbyś zniknął - wycedziła przez zęby.
Rozbawiło mnie to. Muszę przyznać, że ta dziewczyna miała większe jaja niż wszystkie kobiety, które znałem. Nie wiadomo było, z kim ma się do czynienia, kim ona właściwie jest i co jest w stanie zrobić... I tak naprawdę to było bardzo emocjonujące.
Przypomniałem sobie wyraz jej twarzy po tym, jak mnie uderzyła. To było całkowicie niespodziewane. W końcu od bardzo dawna nikt mnie nie uderzył...
Instynktownie chwyciłem jej prawą dłoń i popatrzyłem na obite kostki. Musiała walnąć mnie z całej siły, żeby tak sobie załatwić rękę. Zrobiło mi się jej szkoda. Nagle przyszła mi do głowy fantazja, że mógłbym nauczyć Santię bić się jak Bóg przykazał.
Przyglądałem jej się z lekkim zaniepokojeniem. Teraz, gdy włosy nie zasłaniały jej twarzy, mogłem dostrzec pewne szczegóły, których wcześniej nie miałem okazji docenić. Miała piękną szyję i wysokie kości policzkowe obsypane mnóstwem drobnym piegów. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu to wywołało mój uśmiech. Długie rzęsy rzucały ciemny cień na jej policzki, ale tym, co zwróciło moją uwagę i sprawiło, że musiałem przyjrzeć się uważniej, był niewielki tatuaż, który miała na szyi tuż za lewym uchem.
Był to węzeł ósemka.
Bezwiednie spojrzałem na swoje ramię, gdzie od ponad trzech i pół roku miałem taki sam tatuaż. To doskonały węzeł, jeden z tych o największej wytrzymałości, dlatego go sobie wytatuowałem. Przypominał mi, że jeśli sprawy się dobrze zorganizuje, z głową, efekt może być niezniszczalny. Nie mogłem zrozumieć, jak to możliwe, że Santia wytatuowała sobie ten sam węzeł, że w ogóle miała jakiś tatuaż, nie zgrywało mi się to z obrazem, który stworzyłem sobie w głowie na jej temat.
CZYTASZ
Moja wina Santia x Borys
FanfictionŚwiat siedemnastoletniej Santii wywraca się do góry nogami. Zostaje zmuszona do przeprowadzki z Los Angeles do Warszawy. Ma zamieszkać z nowym mężem matki, milionerem i jego dorosłym synem Borysem.