Pov. Santia
Spojrzałam na jego włosy zlewające się z czarnym satynowym prześcieradłem i jednym ruchem bez namysłu ściągnęłam z niego okrycie.
Na szczęście nie był nagi, miał na sobie białe bokserki, których widok na chwilę mnie zdezorientował.
Spał na brzuchu, więc mogłam podziwiać w całej okazałości jego szerokie plecy, umięśnione nogi i, trzeba to w końcu powiedzieć, jego fenomenalny tyłek.
Rozkazałam sobie skupić się na tym, co istotne.
- Co się wydarzyło wczoraj? - prawie krzyknęłam i zaczęłam potrząsać jego ramieniem, żeby się obudził.
Warknął rozzłoszczony i chwycił moją rękę, żebym przestała, wciąż z zamkniętymi oczami.
Jednym ruchem pociągnął mnie na swoje łóżko.
Musiałam usiąść obok niego. Próbowałam się wyrwać, ale mi nie pozwolił.
- Szlag, nawet naćpana się nie uspokoisz... - powtórzył swoje ulubione przekleństwo, w końcu otworzył oczy i na mnie spojrzał.
Dwie niebieskie tęczówki wbiły się w moje oczy.
- Czego chcesz? - puścił mój nadgarstek i usiadł na łóżku.
Natychmiast wstałam.
- Co mi zrobiłeś wczoraj, gdy byłam pod wpływem narkotyków? - dociekałam, obawiając się najgorszego.
O matko... jeśli on mi coś zrobił...
Borys zmrużył oczy i spojrzał na mnie gniewnie.
- Wszystko - odpowiedział, tak że natychmiast całkowicie zbladłam.
Wtedy zaczął się śmiać, a ja walnęłam go w pierś.
- idiota! - poczułam, że krew znowu wypełnia mi policzki wściekłością.
Borys mnie zignorował i wstał z łóżka.
Wtedy ktoś jeszcze wszedł do pokoju: stworzenie włochate i tak ciemne jak jego właściciel i jak całe to przeklęte pomieszczenie.
- Azor, jesteś głodny? - spytał Borys, patrząc na mnie z rozbawieniem. - Mam tu dla ciebie smakowitą niespodziankę...
- Wychodzę - rzuciłam i ruszyłam w stronę drzwi. Nie chciałam już nigdy więcej widzieć tego imbecyla i świadomość, że to akurat jest niemożliwe, jeszcze bardziej mnie złościła.
Borys zatrzymał mnie w połowie drogi. Prawie wpadłam na jego odsłonięty tors.
Jego oczy szukały moich. Spojrzałam na niego nieufnie, ale też wyzywająco.
- Przykro mi z powodu wczorajszej nocy - zaczął i przez kilka cudownych sekund myślałam, że zamierza mnie przeprosić. O jakże się myliłam. - Tylko nie próbuj nikomu nic powiedzieć, bo mogę mieć kłopoty - skończył, a ja zrozumiałam, że chciał tylko chronić swój tyłek, a o mój zupełnie się nie martwił.
Zaśmiałam się drwiąco.
- Powiedział przyszły prawnik - skomentowałam złośliwie.
- Trzymaj język za zębami - poradził mi, ignorując mój komentarz.
- Albo co? - spytałam bezczelnie.
CZYTASZ
Moja wina Santia x Borys
FanfictionŚwiat siedemnastoletniej Santii wywraca się do góry nogami. Zostaje zmuszona do przeprowadzki z Los Angeles do Warszawy. Ma zamieszkać z nowym mężem matki, milionerem i jego dorosłym synem Borysem.