🌺 38 🌺

234 8 4
                                    

Pov. Santia

          Muzykę było słychać z kilometra. Grała głośno, miałam wrażenie, jakby mózg podskakiwał mi w głowie.

                    - Na pewno chcesz to zrobić? - spytał mój nowy najlepszy przyjaciel Dawid. Od kiedy podzieliłam się z nim swoimi zamiarami, próbował odwieść mnie od tego pomysłu. Wyglądało na to, że starszy udawany braciszek był nie tylko kompletnym kretynem, ale też gościem, który na przestrzeni lat wpakował się w niezliczoną ilość bójek. - Santia, nie wiesz, z kim zadzierasz. Ten gość bez mrugnięcia okiem zostawił cię na ulicy. Dlaczego miałby chcieć cię teraz słuchać?

             Położyłam rękę na klamce i spojrzałam na niego.

                       - Zobaczysz... To jest ostatni raz, kiedy potraktował mnie w ten sposób.

           Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy w stronę wejścia do domu. Czułam się, jakbym wchodziła na jedną z tych imprez, które można zobaczyć tylko w takich filmach jak: ,,Po prostu walcz" czy ,,Szybcy i wściekli". Czyste szaleństwo. Beczki z piwem były porozstawiane na całym dziedzińcu. Wokół nich kręcił się tłum facetów, którzy przekrzykiwali się i dopingowali do tego, żeby jak najwięcej wypić. Większość dziewczyn była w strojach kąpielowych, a nawet w bieliźnie.

                       - Czy wszystkie imprezy, na które chodzi, tak wyglądają? - spytałam. Skrzywiłam się na widok pary, która lizała się oparta o frontową ścianę domu, nie zwracając uwagi na obserwujących ich tłum. Obrzydliwość

Moja wina Santia x BorysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz