Pov. Santia
Muzykę było słychać z kilometra. Grała głośno, miałam wrażenie, jakby mózg podskakiwał mi w głowie.
- Na pewno chcesz to zrobić? - spytał mój nowy najlepszy przyjaciel Dawid. Od kiedy podzieliłam się z nim swoimi zamiarami, próbował odwieść mnie od tego pomysłu. Wyglądało na to, że starszy udawany braciszek był nie tylko kompletnym kretynem, ale też gościem, który na przestrzeni lat wpakował się w niezliczoną ilość bójek. - Santia, nie wiesz, z kim zadzierasz. Ten gość bez mrugnięcia okiem zostawił cię na ulicy. Dlaczego miałby chcieć cię teraz słuchać?
Położyłam rękę na klamce i spojrzałam na niego.
- Zobaczysz... To jest ostatni raz, kiedy potraktował mnie w ten sposób.
Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy w stronę wejścia do domu. Czułam się, jakbym wchodziła na jedną z tych imprez, które można zobaczyć tylko w takich filmach jak: ,,Po prostu walcz" czy ,,Szybcy i wściekli". Czyste szaleństwo. Beczki z piwem były porozstawiane na całym dziedzińcu. Wokół nich kręcił się tłum facetów, którzy przekrzykiwali się i dopingowali do tego, żeby jak najwięcej wypić. Większość dziewczyn była w strojach kąpielowych, a nawet w bieliźnie.
- Czy wszystkie imprezy, na które chodzi, tak wyglądają? - spytałam. Skrzywiłam się na widok pary, która lizała się oparta o frontową ścianę domu, nie zwracając uwagi na obserwujących ich tłum. Obrzydliwość
CZYTASZ
Moja wina Santia x Borys
FanfictionŚwiat siedemnastoletniej Santii wywraca się do góry nogami. Zostaje zmuszona do przeprowadzki z Los Angeles do Warszawy. Ma zamieszkać z nowym mężem matki, milionerem i jego dorosłym synem Borysem.