🌺 10 🌺

371 9 0
                                    

Pov. Santia

      Na środku salonu były masywne schody, które rozwidlały się na dwie strony i prowadziły na piętro. Matka i jej mąż oprowadzili mnie po całym domu, po ogromnym salonie i wielkiej kuchni, w której dominowała masywna wsypa - matka na pewna była nią zachwycona. W tym domu było wszystko: siłownia, kryty basen, sala przyjęć i wielka biblioteka, która zrobiła na mnie największe wrażenie.

   - Twoja mama mówiła, że lubisz czytać i pisać - stwierdził Grzegorz, czym wyrwał mnie z mojego oszołomienia.

     - Tak jak tysiące ludzi - zgasiłam go. Denerwowało mnie, że zwracał się do mnie z taką serdecznością, nie chciałam, żeby się do mnie odzywał po prostu.

       - Santia - skarciła mnie matka, wbijając we mnie wzrok. Wiedziałam, że nie jestem zbyt miła, ale Grzegorz musiał to znieść. Mnie czekał niezbyt miły rok i nic z tym nie mogłam zrobić.

     Grzegorz zdawał się nie zauważać naszej wymiany spojrzeń i uśmiechał się przez cały czas.

       Westchnęłam z frustracji i zakłopotania. To było dla mnie za dużo - wszystko takie inne, ekstrawaganckie.... Nie wiedziałam, czy uda mi się przyzwyczaić do mieszkania w takim miejscu.

       Nagle zapragnęłam zostać sama. Potrzebowałam czasu, żeby przetrawić to wszystko.

       - Jestem zmęczona. Czy mogę pójść do pokoju, w którym mam zamieszkać? - zapytałam mniej wrogim tonem.

         - Oczywiście, w prawym skrzydle na pierwszy piętrze są pokoje twoje i Borysa. Możesz zapraszać do siebie gości, Borysowi nie będzie to przeszkadzało. Dodatkowo od teraz będziecie dzielić pokój do gier.

Moja wina Santia x BorysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz