Pov. Santia
Na środku salonu były masywne schody, które rozwidlały się na dwie strony i prowadziły na piętro. Matka i jej mąż oprowadzili mnie po całym domu, po ogromnym salonie i wielkiej kuchni, w której dominowała masywna wsypa - matka na pewna była nią zachwycona. W tym domu było wszystko: siłownia, kryty basen, sala przyjęć i wielka biblioteka, która zrobiła na mnie największe wrażenie.
- Twoja mama mówiła, że lubisz czytać i pisać - stwierdził Grzegorz, czym wyrwał mnie z mojego oszołomienia.
- Tak jak tysiące ludzi - zgasiłam go. Denerwowało mnie, że zwracał się do mnie z taką serdecznością, nie chciałam, żeby się do mnie odzywał po prostu.
- Santia - skarciła mnie matka, wbijając we mnie wzrok. Wiedziałam, że nie jestem zbyt miła, ale Grzegorz musiał to znieść. Mnie czekał niezbyt miły rok i nic z tym nie mogłam zrobić.
Grzegorz zdawał się nie zauważać naszej wymiany spojrzeń i uśmiechał się przez cały czas.
Westchnęłam z frustracji i zakłopotania. To było dla mnie za dużo - wszystko takie inne, ekstrawaganckie.... Nie wiedziałam, czy uda mi się przyzwyczaić do mieszkania w takim miejscu.
Nagle zapragnęłam zostać sama. Potrzebowałam czasu, żeby przetrawić to wszystko.
- Jestem zmęczona. Czy mogę pójść do pokoju, w którym mam zamieszkać? - zapytałam mniej wrogim tonem.
- Oczywiście, w prawym skrzydle na pierwszy piętrze są pokoje twoje i Borysa. Możesz zapraszać do siebie gości, Borysowi nie będzie to przeszkadzało. Dodatkowo od teraz będziecie dzielić pokój do gier.
CZYTASZ
Moja wina Santia x Borys
FanfictionŚwiat siedemnastoletniej Santii wywraca się do góry nogami. Zostaje zmuszona do przeprowadzki z Los Angeles do Warszawy. Ma zamieszkać z nowym mężem matki, milionerem i jego dorosłym synem Borysem.