Pov. Santia
Od razu podeszłam do łóżka i rzuciłam się na nie, po czym wbiłam wzrok w belki na suficie. Do tego wszystkiego mam z nimi iść na kolację! Czy matka nie zdaje sobie sprawy, że ostatnie, na co mam ochotę, to być wśród ludzi? Chciałam pobyć sama, odpocząć, poukładać sobie w głowie wszystkie te zmiany, które następowały a moim życiu, spróbować zaakceptować je i nauczyć się żyć w nowej sytuacji, nawet jeśli w środku wiem, że nigdy nie będę tutaj pasować.
Chwyciłam telefon i zastanowiłam się, czy zadzwonić do Gracjana, mojego chłopaka. Nie chciałam, żeby się martwił, gdy usłyszy smutek w moim głosie.... Byłam w Warszawie od godziny i już mi go brakował.
Minęło ledwie dziesięć minut, od kiedy przyszłam do pokoju, gdy zjawiła się w nim matka. Co prawda zapukała, ale gdy nie odpowiedziałam, i tak weszła.
- Santia, za piętnaście minut musimy wszyscy być na dole - powiedziała łagodnie.
- Mówisz to tak, jakby zejście po schodach miało mi zajść półtorej godziny - odpowiedziałam i usiadłam na łóżku. Półdługie włosy matki były rozpuszczone i elegancko uczesane. Mieszkałyśmy w tym domu od dwóch godzin, a ona już wyglądała inaczej.
- Mówię ci to, bo musisz się przebrać i przygotować do kolacji - matka zignorowała mój ton.
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem i przeniosłam wzrok na to, co ona miała na sobie.
- A co jest nie tak z moim wyglądem? - zapytałam defensywnie.
CZYTASZ
Moja wina Santia x Borys
FanfictionŚwiat siedemnastoletniej Santii wywraca się do góry nogami. Zostaje zmuszona do przeprowadzki z Los Angeles do Warszawy. Ma zamieszkać z nowym mężem matki, milionerem i jego dorosłym synem Borysem.