ROZDZIAŁ 6

93 19 2
                                    

Obudziły mnie promienie słońca. W końcu jest ładna pogoda-pomyślałam. Wstałam z uśmiechem na twarzy. Nałożyłam klapki i pobiegłam w stronę łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Zniknęły mi wory pod oczami, które ostatnio były bardzo widoczne.
Rozebrałam się do nagości i weszłam pod prysznic. Strumyk wody delikatnie otulał moje ciało. Tego było mi trzeba.
Wyszłam na śniadanie w szlafroku. Mama już była na dole przywitałam ją dając jej całusa w policzek.
- Mm a co ty dzisiaj taka milutka- zapytała uśmiechając się do mnie i krojąc pomidora.
- Ja zawsze jestem miła - powiedziałam puszczając jej oczko.
- Ahhha co ty nie powiesz. Jak się spało?
- Aaa bardzo dobrze - tryskałam radością czego nie dało się nie zauważyć.
- Kawa czy herbata ?
- Mmm... kawa. Tata w pracy?
- Tak nie dawno wyszedł a co?
Podeszłam do mamy chcąc pomóc jej w robieniu kanapek.
- Nic tak pytam. Zalej kawę ja wyjmę mleko.

Siadłyśmy przy stole chcąc zjeść śniadanie. Mama postawiła przede mną kawę i od razu poczułam, aromat wyłaniający się z niej.
- Dzisiaj wypisują Aarona, dlatego jesteś taka zadowolona - powiedziała mama popijąc kawę.
Zgadła, właśnie dlatego jestem taka szczęśliwa. Czekałam na ten dzień z utęsknieniem.
- Już nie mogę się doczekać. Podwieziesz mnie?
- No oczywiście.
- Dobra to ja idę się ubierać, już prawie dziewiąta.

Szybko pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju otworzyłam szafę i przez chwilę zastanawiałam w co się ubrać. Stwierdziłam, że nałożę ciemne spodenki bo jest bardzo ciepło do tego białą bokserkę. Gdy już się ubrałam spojrzałam w lustro chcąc zobaczyć efekt końcowy. Stwierdziłam, że wyglądam dobrze, ale muszę się trochę opalić, no troszeczkę. Zawsze kręciła mnie ciemna karnacja, dlatego lubię się opalać. Lekko się umalowałam, nie chciałam żeby mój makijaż spłynął mi z twarzy od gorąca. Włosy spięłam w wysoką kitkę.
Byłam już gotowa do wyjścia.
- Mamoo! To jedziemy już? - wołałam ją będąc już na dole czekając przy wyjściu.
- Już, już. No wychodź, ja zamknę.
Wsiadłyśmy do samochodu a mama odpaliła go.
Po niecałych dwudziestu minutach, byłyśmy na miejscu.
- Mam iść z tobą? -zapytała mama, gdy już wyszłam z auta.
- Nie trzeba, będzie mama Aarona i jedziemy do nich.
Pożegnałam się i odjechała. Ruszyłam w stronę budynku chcąc się tam jak najszybciej znaleźć. Będąc już w środku poszłam do pokoju 34 gdzie leżał Aaron. Gdy weszłam do pokoju, nikogo tam nie zastałam, co mnie bardzo zdziwiło. Przecież rozmawiałam z Aaronem i miałam być przy jego wypisie. Czułem, że coś jest nie tak. Może już jest w domu- pomyślałam.
Postanowiłam, że zapytam się pielęgniarki, która się nim zajmowała, może coś wie.
Gdy ją znalazłam, od razu zasypałam ją pytaniami typu; gdzie jest?, Czy coś się mu stało?
- Aaron Black został już odebrany- odpowiedziała lekko się uśmiechając.
- Co? Ale jak to? - byłam tym zdziwiona i wściekła, że nic mi nie powiedział. Przecież się umawialiśmy.
- Jego matka go wypisała jakieś dwie godziny temu...
Niczego nie rozumiałam, coś musiało się stać. Dlaczego mi nie powiedzieli?
- Jest pani pewna, może go przenieśli?- miałam nadzieję, że pielęgniarka się pomyliła. Przecież znam jego matkę, na pewno by mnie poinformowała. Co jest grane?
- Tak, jestem pewna a teraz przepraszam muszę wracać do pracy.
Odwróciłam się na pięcie chcąc wyjść ze szpitala, czułam się dziwnie. Coś musiało być nie tak. To do niego nie podobne, on tak się nie zachowuje.
Nagle, zatrzymało mnie wołanie jakiejś osoby. Odwróciłam się i spostrzegłam, że to ta sama pielęgniarka, z którą przed chwilą rozmawiałam.
- Przepraszam... yyy przypomniałam sobie, że Aaron zostawił dla pani list. Prosił, abym go przekazała.

Wzięłam list w dłonie. Co to wszystko miało znaczyć? List? Po co to?
Podziękowałam pielęgniarce i gdy już zostałam sama, otworzyłam kopertę ciekawa co tam się znajduje.

Droga Kath

Wiem, że pewnie teraz stoisz poddenerwowana tym, że nie wiesz o co chodzi. Przed oczami masz najgorszy scenariusz. Wybacz mi, ale nie mam dobrych wieści. Nie ma mnie tu, wyjechałem...

Czytam ze łzami w oczach nie wiedząc, kiedy się pojawiły. Przewijałam tekst czekając, że na końcu będzie pisało "to tylko żart". Niczego takiego nie przeczytałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie mógł przecież mi tego zrobić. Wyjęłam komórkę z torebki chcąc do niego zadzwonić i dowiedzieć się co ma to wszystko znaczyć. Pierwszy sygnał, drugi... nie odbiera. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to nie żarty. Upadłam na kolana i zaczęłam szlochać. Ból był przerażający, nigdy czegoś takiego nie czułam. Zostawił mnie! Zostawił!
Jak mógł odejść?!
Dlaczego?!
Wyszłam ze szpitala nie zważając na ludzi, którzy patrzyli w moim kierunku. W tej chwili nie czułam nic. Straciłam go i już nie czułam sensu życia.

Przechodziłam koło mostu na, którym widniała kłódka, którą razem przyczepiliśmy na naszą rocznicę wrzucając kluczyk do rzeki.
- A mówiłeś, że będziemy zawsze razem! KŁAMCO!- krzyknęłam wiedząc, że i tak mnie nie usłyszy. Łzy opadły mi na policzki.
- Dlaczego to zrobiłeś? -mówiłam do siebie nie licząc na odpowiedz- I to nazywasz miłością?! Sam tego chciałeś, zapomnę o tobie! Zapomnę za wszelką cenę. Znienawidzę cię! Już cie nienawidzę! Nie będę więcej płakać przez ciebie!- otarłam łzy dłonią.
Obiecuje sobie -pomyślałam. Odwróciłam się idąc w kierunku domu. Postanowiłam, że na tym moście zostawię te wszystkie wspomnienia. W głębi serca czułam ból, smutek i nienawiść. Kocham go tak mocno, a zarazem nienawidzę.

Aaron

Siedziałem w samolocie czekając, aż wystartuje. Czułem się okropnie z myślą, że Katherine zapewne teraz przez mnie cierpi.
- Wszystko w porządku? Aaron!-z rozmyślań wyrwała mnie matka.
- Tak, tak- chociaż nie! Czuje się okropnie, ale nie chciałem jej tego mówić.
- Proszę o zapięcie pasów, za chwilę startujemy -powiedziała stewardessa ciągnąć dalej swój monolog o bezpieczeństwie i kateringu, co mało mnie interesowało. Włożyłem słuchawki w uszy i włączyłam swoją ulubioną pleyliste na, której znajdowała się nasza ulubiona piosenka Buka" Jeden moment" . Włączyłem ją co od razu przypomniało mi o naszych wspólnych chwilach. Zdałem sobie sprawę, że to już nie wróci. Było dla mnie to za wiele, zmieniłem piosenkę na inną, ale każda przypominała mi o niej. Nic nie poradzę, że nawet, gdy słuchałem muzyki myślałem o Kath.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~

Hej ;) to dla tych, którzy czytają :p
Nowy rozdział jak wam się podoba ? :D
Proszę o gwiazdki ^^)
Do następnego :*

I need your loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz