ROZDZIAŁ 16

63 16 4
                                    

Jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham cię Katherine - powiedział trzymając mnie za dłonie po czym mnie pocałował. Nie mogłam się poruszać mimo wszystko moje usta oddawały namiętne pocałunki. Czułam jego dłonie na mojej twarzy, które powoli zsuwały się po mojej szyij i talii. Moje dłonie natomiast luźno opadły wzdłuż jego ciała. Chciałam opleść je wokół jego szyji lecz coś mi nie pozwalało, jakaś część mnie tego nie chciała. Czułam się szczęśliwa, gdy miałam go tak blisko siebie. Lecz te szczęście było ulotne, jakby coś je przysłaniało. Coś było nie tak lecz w tej chwili nie wiedziałam co.
Aaron, Aaron Aaron - powtarzam jego imię w myślach.
- Aaron! -przerwałam pocałunek i w końcu mogłam się poruszać. Oddaliłam się od niego o kilka kroków by móc się mu przyjrzeć. Wyglądał tak samo może trochę bardziej jest umięśniony, ale to ten sam człowiek, który mnie zostawił kilka miesięcy temu. On cię nie kocha!- podpowiadała mi podświadomość. Patrzyłam na niego z nienawiścią w oczach.
- Skarbie, co się dzieje- podszedł do mnie chcąc mnie ponownie złapać za dłonie.
- Zostaw mnie! -krzyknęłam wściekła. Nagle wszystko sobie przypomniałam -Odejdź!
- Katherine - zareagował zdziwiony.
- Nie! Zostaw mnie kłamco!- mówiłam pocierając łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach.
- Dobrze wiesz, że nigdy o mnie nie zapomnisz!

Otwieram oczy. To był sen, to tylko pieprzony sen! Próbuje wyrównać oddech, uspokoić się. Nie wytrzymuje i zaczynam płakać. On miał rację nigdy o nim nie zapomnę. To śledzi zbyt głęboko mnie.

Minął tydzień od kąd się odezwał. Od tamtej pory już więcej nie dzwonił za to zaczął pojawiać się w moich snach, albo raczej koszmarach. Nie wiem co mam z tym robić, nikomu o tym nie mówiłam. Tak często myślałam, że mi się udało, ale to nieprawda. Ja tylko do tego się przyzwyczajam, przez co on nadal ma nade mną kontrolę. Tak bardzo się przez to nienawidzę. Głupia ja! Już dawno powinnam o nim zapomnieć. Co musi się stać by w końcu mi się udało? Po prostu czasem mam dość tracić czas by nad tym się zastanawiać. To przeszłość, która już nie wróci a ja muszę to zaakceptować. Dlaczego to musi być takie trudne?

Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki wziąć prysznic.
Gdy spojrzałam na swoje odbicie w lustrze spostrzegłam, że nie wyglądam najlepiej. Podkrążone oczy i ból głowy dawały o sobie znać poprzez brak snu. Ostatnio ciężko mi spać a jak już zasnę to śni mi się Aaron. Czasem myślę, że powinnam udać się do psychologa może to by mi pomogło.
Weszłam do kabiny. Woda delikatnie uderzała o moje ciało. Czułam się w tej chwili dobrze. Przez chwilę próbowałam o niczym nie myśleć nawet poczułam uśmiech na twarzy. Musze myśleć pozytywnie tak będzie najlepiej.

Gdy już się umyłam, ubrałam się i zeszłam zjeść śniadanie. Przez chwilę rozmawiałam z tatą, który szykował się do pracy. Rzadko rozmawiałam z nim o Aaronie dlatego czułam się przy nim dobrze jakby on był zamkniętym tematem.
- Kiedy wybieracie się z dziewczynami na jakiś wyjazd?- zapytał sprzątając po śniadaniu-Coś nie dawno wspominałaś?
- A tak myślimy, że pod koniec miesiąca - odpowiedziałam.
- Trzeba zarezerwować hotel i bilety. Poradzicie sobie?
- Spokojnie tato damy rade. A co ty tak chcesz się mnie pozbyć?
- Nie chce się ciebie pozbyć, ale sądzę, że dobrze ci zrobią takie wakacje. - A jednak coś o tym myśli. Nigdy jakoś nie pokazywał tego. Mimo tego doceniałam to.
- Tak, też tak myślę - powiedzłam uśmiechając się. - Dziękuję - dodałam po chwili.
- Za co?
- Jako jedyny nie traktujesz mnie jak jakąś skrzywdzoną dziewczynkę.
- Wiem, że gdzieś tam jesteś bardzo silna i dasz sobie radę - powiedzał podchodząc do mnie i obejmując mnie.
- Tak, w końcu jestem twoją córką - oznajmiłam wywołując na jego twarzy uśmiech.
- No właśnie to jest główny powód - wydukał. - Dobrze ja się zbieram do pracy. Trzymaj się.
- Dzięki. - wydukałam - Miłego dnia.
- Nawzajem.

I need your loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz