Katherine POV
Moje uczucia co do ciebie nic się nie zmieniły - wyszeptał Aaron a ja poczułam jego oddech na
sobie. - Nadal cię kocham tylko dwa razy mocniej niż wcześniej. - nie takiego wyznania się spodziewałam. Chociaż tak bardzo te słowa koiły moje krwawiące serce, nie chciałam by o tym wiedział. Za wszelką cenę chciałam ukryć swoje uczucia co do niego.
- Ja... - dukałam - przykro mi, ale nic do ciebie nie czuje. - próbowałam by te słowa brzmiały sensownie, niestety jak zwykłe mi nie wyszło. Sama w to nie wierzyłam.
- Dlaczego chcesz nas oszukać?- zaczesał moje pasmo włosów za ucho, które delikatnie kołysały się na
wietrze. - Znam jeden sposób byś mogła mi to udowodnić. - dodał pewny siebie. Nie wiedziałam o co może mu chodzić. Już chciałam jakoś na to zareagować, gdy zrozumiałam.
Przybliżył się jeszcze bliżej przez co nie dzieliły nas nawet milimetry. Gdy nagle złączył nasze usta, nie mogłam zrobić nic by mu się oprzeć. Był jak magnez, czym bliżej się znajdował tym bardziej mnie przyciągał. Oddawałam czułe pocałunki próbując wypełnić nimi pustkę, która przez te lata powstawała. W tej chwili nie chciałam myśleć o niczym zwłaszcza, że źle robię. Tak bardzo tego potrzebowałam. Byłam jak w transie, niezależna od niego. Rozkoszowałam się tym pocałunkami próbując zapomnieć o tym co było. Niestety to było silniejsze ode mnie, za dużo wycierpiałam przez niego - ta myśl krążyła w mojej głowie niszcząc magiczną chwilę.
- Nie mogę! - rzuciłam odpychając go od siebie. Wzrokiem uciekałam od jego oczu, nie mogłam na niego patrzeć bojąc się, że ponowne w to wpadnę.
- Dlaczego? Przecież chcesz
tego. - napomknął próbując ponowne się do mnie zbliżyć lecz ja się oddalałam.
- Nie dam się ponowne zmanipulować. - warknęłam pokazując na niego palcem jakby oskarżając go o to co się wydarzyło. To jego wina- próbowałam sobie wmówić.
- Nie chcę tobą manipulować! Skąd te przypuszczenia? - złapał mnie za dłonie a to, że był silniejszy sprawiało mi trudność by się mu wyrwać.
- Nie będę przez ciebie cierpieć jak wcześniej! - mówiłam nie zważając na jego wcześniejsze pytanie, cały czas próbując mu się wyrwać i nie patrzeć mu w oczy.
- Ja tego nie chce. Zrobię wszystko byś była szczęśliwa. - chłopak mimowolnie odpowiadał na moje ukryte pytanie - I mogłabyś przestać się tak wierzgać?
- To mnie puść! - wrzasnęłam. Chłopak mnie puścił. Po chwili złapał mnie za brodę nakierowując moje spojrzenie na niego.
- To patrz na mnie jak do mnie mówisz - powiedział puszczając mój podbródek. - Dlaczego tak to utrudniasz, nie rozumiesz, że chce dać ci szczęście?
- To chyba ty nie rozumiesz! - warknęłam tym razem samowolnie patrząc mu w oczy, w których malował się smutek. Nie wiem czemu, ale chciałam by cierpiał. To sprawiało mi satysfakcję, gdyż to ja przez niego płakałam wiele nocy. Musiałam się odegrać i sprawić mu ból chodź w połowie podobny do mojego. I chociaż wiem, że jego cierpienie będzie ranić mnie, nie przejmowałam się tym w tamtej chwili. - Nie chcę abyś mi dawał szczęście. Nauczyłam się żyć bez ciebie. - odparłam po chwili namysłu. To dopiero początek moich ostrych słów. To ja będę dzisiaj triumfować.
- Nie wieżę ci. - odparł zaskakując mnie. Skąd w nim tyle pewności siebie.
- Trudno, nie musisz mi wierzyć. - rzuciłam udając, że wcale mnie to nie obchodzi. Wiem, że obojętnością najbardziej go zranie. Tylko muszę to prawidłowo rozegrać.
- Wiem, że nadal coś do mnie
czujesz. - spojrzał na mnie z pewnością siebie jakbym była otwartą księgą i widział wszystko co jest w niej napisane. Nie! Wcale tak nie jest, nie dam za wygraną.
- Skąd te przypuszczenia. - powiedziałam zachowując powagę, niech nie myśli, że uda mu się wytrącić mnie z równowagi, nie tym razem.
- Po prostu to czuje. A i ten pocałunek sam mówi za siebie. - powiedział zakładając dłonie na klatce piersiowej. Wiem, że robił to celowo. Głupia jak mogłam mu ulec!
- To ty mnie pocowałeś! - próbowałam zrzucić winę na niego chociaż wiedziałam, że to bezsensowne. Powoli traciłam cierpliwość bojąc się, że za chwile wybuchne.
- A ty go odwzajemniłaś. - odparł unosząc brew, jak zawsze, gdy był bliski zwycięstwa. Czy on coś w ogóle się zmienił?
- Chwila słabości... - powiedziałam nie zastanawiając się nad sensownością tych słów. Po chwili ich
pożałowałam.
- Czyli nadal masz słabość do
mnie? - przymknęłam powieki zarzenowania swoim bezmyślnym zachowaniem. Miałam ochotę na niego nawrzeszczeć. - I wszystko jasne, nadal mnie kochasz - powiedział pochylając się i szepcząc ostatnie słowa do mojego ucha. Poczułam jak delikatne ociera wagrami o skrawek jego platka. Przez ciało przeszedł mnie przyjemny dresz. Odsunęłam się od niego jak poparzona.
- Co? Chyba sobie kpisz! - wrzasnęłam nie pokazując jak to co zrobił na mnie podziałało. Sądząc po jego chytrym uśmieszku dobrze zdawał sobie z tego sprawę. - Od dawna nawet o tobie nie myślę. - próbowałam walczyć dalej chociaż przegraną miałam podaną na tacy.
- Czemu jakoś w to wątpię. - zapytał mrużąc oczy. Zawsze gdy to robi wygląda tak... Nie Katherine! Nie możesz o nim w ten sposób myśleć! To ty musisz wygrać- skarciłam siebie samą.
- Cóż to twój problem, sam sobie znajdź na to odpowiedź. - oznajmiłam informując go w obojętny sposób.
- A może mi w tym pomożesz? - zgrywał się czułam to. Ach to palant, jak mogłam być wcześniej z kimś takim. Nie wiem co chce tym osiągnąć.
- W życiu! - rzuciłam poirytowana -
Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!
- Twoje słowa mnie ranią - wydukał robiąc smutną minę i pochylając się nade mną. Był za blisko, od razu zrobiłam dwa kroki w tył oddalając się od niego - ale wiem, że jesteś zła dlatego to mówisz. - tłumaczył jak zwykle pewny siebie. Gdybym chociaż miała połowę jego pewności...
- Jesteś żałosny - zareagowałam powoli przestając nad sobą panować. Zawsze to mnie było łatwiej wtrącić z równowagi. On to wiedział i używał tego jako broni.
- Wiem, ale i tak zrobię wszystko by cię odzyskać. - odparł uśmiechając się z satysfakcją. Jego uśmiech mnie irytuje jak nigdy, miałam ochotę zmazać go z jego twarzy.
- Niby dlaczego miało by ci się to udać? - zapytałam z pogardą, stawając mocno na piętach.
- To proste, gdyż już raz udało mi się ciebie zdobyć. - powiedział łapiąc mnie za policzki i w zabawny sposób szarpiąc je. Ja zdziwiona jego zachowaniem wyrwałam mu się z lekkim opóźnieniem.
- Co to miało być! - napomknęłam go.
- Zawsze to robiłem, gdy się denerwowłaś. -sformułował wywierając na mnie jeszcze gorsze zdenerwowanie.
- Nie denerwuje się! -podkreśliłam.
- Właśnie widzę - bąknął odnosząc się z wyższością. - Wiesz byliśmy świetną kochającą się parą - dodał zachowując powagę. Następnie umilkł jakby nad czymś rozmyślał - Czemu miałoby teraz mi się nie udać? - zmrużyłam powieki pod wpływem jego durnego zachowania.
- To proste już nie jestem tą samą dziewczynę co kiedyś. - oświadczyłam pewna sowich słów, uśmiechając się triumfalnie.
- Wiem, że przy mnie zawsze byłaś sobą. - zasygnalizował - Jeśli teraz taka nie jesteś to tylko udajesz. - przedstawił swoją opinię na ten temat, z którą w ogóle się nie zgadzałam. Stwierdziłam, że nie warto się z nim o to sprzeczać. Niech sobie myśli co chcę ja i tak zdania nie zmienie.
- I tak ci się to nie uda. - odparłam w końcu.
- Dobrze wiem co do mnie czujesz, nie oszukujmy się. - wymamrotał podkreślając ostatnie słowo.
- Nie oszukujmy się? - zareagowałam -Masz rację, będę z tobą szczera. - wymyśliłam na poczekaniu, niestety chłopak mi przerwał.
- Zawsze byłaś ze mną szczera, a teraz próbujesz oszukać nie tylko mnie a nawet siebie. - nie przestawał sobie drwić.
- Nikogo nie próbuje oszukać chcę ci tylko oznajmić, że już jest za
późno. - obwieściłam już widząc jak to rozegrać.
- Dlaczego? - zaczepił.
- Mam kogoś. - powiedziałam nie do końca przemyślając tego, ale wiedząc jego reakcje byłam z siebie zadowolona. - Jestem z nim szczęśliwa. - kontynuowałam - wiesz to on był kiedy ty odszedłeś. Wspierał mnie i zdobył moje serce. To jego kocham. - wypowiedziane sława trafiły go, widziałam to w jego oczach, które znam na pamięć.
- Nie wierzę ci! - oznajmił po dłuższej chwili patrząc na mnie spod łba. Rzuciłam mu ostre spojrzenie zaciskając usta w wąską kreske. Wiem, że tym potrafiłam go wytrącić z równowagi. Tak jak myślałam nic się nie zmieniło. Aaron wciągnął głęboko powietrze próbując nad sobą zapanować.
- Nie musisz mi wierzyć- napomknęłam - wystarczy, że ja to wiem. Ty nie jesteś mi potrzebny.
- Nawet jeśli to i tak w końcu będziesz moja. - oświadczył a w jego oczach widoczne były niepokojące iskry, jakby sam ze sobą walczył próbując siebie przekonać.
- Proszę cię - roześmiałam się.
- To że masz chłopaka nic nie
zmienia. Ja też mam dziewczynę - w pierwszej chwili pomyślałam, że się przesłyszałam. Ma kogoś? To jakaś kpina.
- To w takim razie czemu tu
jesteś? - zagadałam chcąc usłyszeć logiczne wyjaśnienie.
- Bo to ciebie kocham! - oznajmił czym poruszył moje serce. Dlaczego on mi to robi? Jedynym słowem potrafi zawalić cały mój świat. - A i w ogóle spotkaliśmy się tu nie przypadkiem.
- Wiedziałeś, że tu będę? - próbowałam pociągnąć go za język.
- Ależ skąd?- robił zdziwioną
minę - Jestem pewny, że to Bóg ponowne nas przed sobą postawił. Jesteśmy sobie przeznaczeni.
- Słyszysz co ty w ogóle mówisz? - mówiłam patrząc na niego jak na wariata - Chyba słońce cię
przegżało. - dodałam.
- Mówię ci to co myślę.
- Nie możesz dać sobie spokoju. - odparłam zawieszając na nim spojrzenie.
- Dobrze wiesz, że nigdy nie poddaje się bez walki.
- Cóż dzisiaj przegrałeś na stracie. - rzuciłam chcąc już zakończyć tą rozmowę. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
- Przegrywać też nie lubie. - odparł.
- Będziesz musiał się nauczyć - poinformowałam odwracając się chcąc jak najszybciej od tego uciec.
- Katherine? - zawołał za mną. Zatrzymałam się nie odwracając- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy mając ciebie z
powrotem. - nie chciałam wchodzić znów z nim w konwersacje to i tak byłoby na próżno. Do niego nic nie dociera, nie sądziłam, że jest aż tak uparty.
- Przykro mi, ale ja jestem szczęśliwa z kimś innym.
- Chciałbym go poznać! - zawołał wywołując niepokój na mojej twarzy miałam nadzieje, że tego nie
widzi - faceta który skradł ci serce.
- Nie ma sprawy - wydukałam ze sztucznym uśmiechem - na pewno zrozumiesz za co go pokochałam. A ty może przedstawisz mi swoją dziewczynę. - dodałam przypominając sobie o tym... pff szczególe.
- Jasne... spoko.
- Spokojnie nie powiem jej o twoich uczuciach co do mnie. - oznajmiłam triumfalnie i poszłam przed siebie.
Nadal czułam na sobie jego palące spojrzenie. Wiedziałam, że patrzy, nie musiałam się odwracać by się upewnić.
Gdy już byłam na tylke oddalona od niego, zaczęłam biec w kierunku hotelu, zastanawiając się czy to wszystko wydarzyło się naprawdę.
CZYTASZ
I need your love
Teen Fiction"Jego miłość to wszystko co miałam, gdy odszedł straciłam wszystko". Katherine to zwykła nastolatka zakochana po uszy w swoim chłopaku Aaronie. Łączy ich silne i prawdziwe uczucie. Niestety pewnego dnia zdarza się nieszczęśliwy wypadek, który ich ro...