ROZDZIAŁ 31

16 1 0
                                    

Katherine POV

Mocny ból głowy, suchość w gardle to pierwsze co poczułam po obudzeniu się. Ciężko było mi otworzyć powieki, najchętniej wcale bym tego nie robiła. Przytuliłam się do poduszki chcąc zasnąć jak najszybciej i zapomnieć o bólu głowy.
Nagle poczułam jakiś zapach perfum, na pewno nie moich. To raczej był męski zapach. Zdziwiło mnie to i natychmiast otworzyłam szeroko oczy.
Chwileczka... gdzie ja jestem?
To raczej nie był mój pokój.
Rozejrzałem się w okół i nie mogłam stwierdzić, gdzie jestem.
Wróciłam myślami do wczorajszej imprezy. Nie wiele z niej pamiętałam. Musiałam wypić więcej  niż planowałam, w sumie chyba miałam w planach się nawalić i najwyraźniej mi się udało.

Jedynie co pamiętam to taniec z Taylorem i z dziewczynami... Tak na pewno było, ale nadal czuję, że mam jakieś luki w pamięci.
Kurcze, czy tam był Aaron? Tańczyłam z nim, rozmawiałam... i więcej już nic nie pamiętam.
Pośpiesznie wstałam z łóżka i niemalże na kogoś  stanęłam. Aaron. Na ziemi spał Aaron owinięty w kłębek. Co on tu robił, a może raczej co ja tu robię?!
To wszystko było dziwnie. Dlaczego nie śpię w swoim pokoju, który przecież znajduję się ścianę obok. Przetarłam twarz dłońmi. Miałem na sobie wczorajsze ciuchy z imprezy. W ustach miałam nieprzyjemny gorzki smak. Więcej nigdy tyle nie wypije.

Chciałam wiedzieć co tu robię i jedyną osobą, która mogła to wiedzieć był Aaron.
Nie chciałam go budzić, wyglądał tak słodko gdy spał, ale co innego mogłabym... zaraz co ja wygaduje?
Chyba alkohol nadal szumi mi w głowie.
Tak, właśnie tak było.
Postanowiłam jak najszybciej stąd uciec. Stawiając kroki na palcach tak, aby nie obudzić Aarona ruszyłam w kierunku drzwi, które znajdowały się trzy metry dalej. Koło komody stały moje ukochaną szpilki, których nie mogłam tak tutaj zostawić. Cofnęłam się o kilka kroków i chwyciłam  buty. Odwracając się zawadziłam o ramkę, która stała na komendzie. Spadła z hukiem na ziemie. Poirytowana swoim  niemrawstwem, zmrużyłam oczy, jakby to miałoby w czymś mi pomóc. Niestety po chwili usłyszałam czyjś ruch. Oczywiście był to Aaron, którego obudziłam.
- Katherine? - odparł jak sam nie wiedział co ja tu robię. Patrzył na mnie półprzytomnym wzrokiem - Co się stało?
- Ja... nie wiem. Coś spadło... a ja... - czułam się głupio i nie wiedziałam co powiedzieć. Aaron podszedł i podniósł ramkę ze zdjęciem. Byłam w szoku, gdy zauważyłam, kto znajduję się na zdjęciu.
To ja i on. Trzymałam w ręku wielką watę cukrową, pozując razem i Aaronem, robiąc przy tym głupią i zabawną minę.
Pamiętam ten dzień jak wczoraj. Wybraliśmy się razem do wesołego miasteczka. Musiałam go długo na to namawiać, ale jak zwykłe uległ moim błaganiom.  Wesoło spędziliśmy ten czas korzystając z wszystkich zabaw. Na koniec kupiliśmy wielką watę cukrową w kolorze niebieskim i poprosiliśmy pewną miłą panią by zrobiła nam zdjęcie.
To bardzo miłe wspomnienia rozgrzało mi serce. Nie mogłam teraz tak po prostu na niego patrzeć.
Aaron pozbierał szkło z ramki, które się  stłukło spoglądając na mnie. Nawet nie próbował ukryć tego zdjęcia.
Nic z tego nie rozumiem. Dlaczego on ma moje zdjęcie. Czy to nie jest dziwnie? Przecież spotyka się z Rose.
- Dlaczego nadal masz to zdjęcie? - postanowiłam zapytać. Chciałam znać odpowiedź, ale gdzieś tam jej się bałam. Czy mogła ona coś zmienić w moim życiu? A może lepiej by było, gdybym po prostu stąd uciekła i zamknęłam się w pokroju obok. Z tą niewiedzą dalej szła przez życie. Bo nie wiem czy chcę znać powody, dla których powinnam  mu to wszystko wybaczyć.
- Chyba nie muszę ci tego tłumaczyć...
- W sumie nie interesuje mnie to. - przerwałam mu nawet na niego nie patrząc.
- Znowu. - odparł szukając mojego spojrzenia.
- Co znowu? - zapytałam zaskoczona wyrazem jego twarzy.
- Znowu tak się zachowujesz.
- Niby jak? - parsknęłam.
- Jak nie ty. - spojrzałam na niego i podeszłam bliżej. Spojrzenie jego brązowych tęczówek sprawiało, że straciłam głowę. Czy ja kiedykolwiek uwolnie się od niego?
- Uważasz, że aż tak dobrze mnie znasz?
- Tak, znam cię jak nikt inny na świecie.
- Nie sądzę. Dużo się przez ten czas zmieniło. Ja się zmieniłam.
- To prawda. Zmieniałaś się, ale wczoraj zdążyłem zauważyć, że w środku nadal jesteś tą samą osobą. - jego słowa wytrąciły mnie z równowagi. Chodziło mu o wczorajszą imprezę. Byłam tak pijana, że nie wiele z niej pamiętam. Chyba nawet nie chcę pamiętać.
- Nie byłam sobą..
- Dużo mówiłaś o nas. - wtrącił jakby chciał mnie jeszcze bardziej w tym pogrążyć. Co ja takiego mówiłam? Wstyd to zbyt małe pojęcie by określić co teraz czuję.
- To wszystko wina alkoholu. Pewnie wygadywałam głupoty. - tłumaczyłam chcąc wybrnąć jakoś z zakłopotania.
- Katherine - podszedł bliżej. Chciałam zrobić krok w tył by zwiększyć od nas odległość. Niestety on mi na to nie pozwolił. Podświadomie jakby wiedział co chcę zrobić złapał mnie za dłonie. Patrzyłam na jego  przymkniete powieki.
Nagle chciałam poczuć się wolna. Przytulić się do niego jak najmocniej. Zapomnieć o tym wszystkim. Zapomnieć o całym świecie. Przestać się w oszukiwać. Na nowo cieszyć się moim szczęściem. Moim Aaronem. Niestety nad nami wisiały czarne chmury.
- Aaron ja...
- Tak wiem. Proszę cię nie psujmy tego. Cieszmy się chwilą - mówiąc to otworzył oczy, które ukazywały tyle smutku. Bał się. Bał się, że to wszystko popsuje.
Jednak nie miałam w planach tego robić. Pozwoliłam by mnie obiął. Delektowałam się tym jakby to było nasze ostatnie zbliżenie. Wdychałam jego zapach, który już poczułam po wybudzeniu się.
Mogłabym bym tak trwać bez końca, lecz coś mi nie pozwalało. Moje drugie ja, które stanowczo było przeciw Aaronowi.
Powolnym ruchem wysilzgnęłam się z jego obięć. Nie chciałam tego robić. Widząc to nic nie powiedział. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, chciałam dać mu do zrozumienia, że to wszystko nie ma sensu, przyszłości.
Odkręciłem się na pojęcie i wyszłam zostawiając moje szpilki, które były przyczyną tego całego zajścia. W tamtej chwili przestały być takie ważne.

Obok był mój pokój, w którym powinnam była spać tej nocy. Nie wiem jednak dlaczego tak się nie stało. Spałam w łóżku Aarona, ale bez niego. Nie muszę obawiać się czy coś się w nocy wydarzyło. Znam Aarona i wiem, że nie byłby do tego zdolny. Nawet nie położył się obok mnie tylko na podłodze.
Zapukałam do drzwi swojego pokoju, gdyż nie miałam przy sobie kluczy. Po chwili w drzwiach pojawiła się Blear.
- Katherine, jesteś. - wymamrotała zmęczonym głosem. Musiałam ją obudzić.
- Jak widać.
- Od Taylora widziałam, że śpisz ścianie obok. - wydukała przy okazji ziewając. Zaskoczyła mnie ta informacja.
- On wiedział?
- Najwyraźniej tak, ale to jego pytaj o szczegóły. Ja nic więcej nie wiem.
- Ja też nie. - może, gdyby aż tyle nie wypiła to nie miałbym teraz tyle problemów.
- Co ty gadasz? -
- Może wejdę - odparłam, gdy cały czas stałyśmy w progu. Blear odsunęła się wypuszczając mnie do środka.
- Dobra a teraz mów co się wczoraj wydarzyło.- zaskoczona niemalże się przestraszyłam słysząc Sofi, która z znienacka wyłoniła się z łazienki.
- Wszystko wam opowiem. To co pamiętam tylko...
- Czy wy ze sobą spaliście? - rzuciła Blear. Posłałam jej karcące spojrzenie. Sądziłem, że nic już dzisiaj mnie nie zaskoczony, a jednak myliłam się.
- Nie! - wykrzyczałam zdecydowanie za głośno - Skąd ci w ogóle przyszło to do głowy?
- No nie wiem, może fakt, że spędziłaś noc w jego pokoju? - chciałam zapaść się pod ziemie. To rzeczywiście mogło tak wyglądać. Ale tak nie było.
- Nic się miedzy nami nie wydarzyło. - powiedziałam pewnym tonem. Zmęczona tym wszystkim miałam ochotę dać nogi. Uciec, nie tłumacząc się przed wszystkimi.
- Na pewno? - dopytywała Sofi. Posłałam jej ostre spojrzenie - Tak tylko się upewniam. - dodała poklepując mnie po ramieniu.
- Wszystko wam wyjaśnie, tylko najpierw wezmę prysznic. - szybko ruszyłam w kierunku łazienki, gdyż nie chciałam by nadal mnie i wypytywały. Potrzebowałam trochę pomyśleć w samotności. Prysznic to najlepsze rozwiązanie.

I need your loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz