21 grudnia

10 4 3
                                    

21 grudnia

Nie spałam do czwartej w nocy, bo kończyłam czytać „Christmas Love Story" od Julii Biel. Zgredek tak słodko zwinął się obok mnie na łóżku i sobie leżelismy. Istna sielanka, aż nie chce mi się wierzyć.


21 grudnia

A myślałam, że mam dzisiaj dobry dzień! Jednak nie! No, bo niby dlaczego? Czemu choć raz miałabym mieć choć trochę spokoju?

Znowu się wywaliłam, ale tym razem gorzej, niż zazwyczaj. Wpadłam w piaskownicę sąsiadów. Tata kazał mi iść sprawdzić, czy mają gałkę muszkatołową i gdy wracałam przez ich podwórko, to pośliznęłam się na jedynym oblodzonym kawałku na całym podwórku. Ale nie to było najstraszniejsze. Najstraszniejsze było lądowanie. W paciai, w piaskownicy dzieciaków Jackowskich.

I co te małe szatany zrobiły, gdy próbowałam siępodnieść? Wybiegły na dwór i zaczęły wrzeszczeć:

– Świnia! Mamy świnie!

A Radek, najgorszy z całej czwórki, zapytał swojej mamy, gdy ta wyszła, żeby mipomóc:

– Mamo, możemy ją zatrzymać? No popatrz tylko, jaka jest śmieszna. – Po czymzwrócił się do mnie: – No zrób chrum–chrum, no zrób!

Nazwałam go bardzo nieprzystojnym słowem, na dźwięk którego pani Jackowskazatrzymała się w pół ruchu, a później wygrzebałam się z piaskownicy i rzuciłamna Radka.

Gówniarz jeden zwiał.

Wróciłam do domu, a tata, jakby wcale nie zauważył, że jestem upaprana jaknieboskie stworzenie, i zapytał:

– I co? Masz tę gałkę muszkatołową?

Po prostu nie do pomyślenia! Idę wziąć prysznic.


21 grudnia

Powinnam się przyzwyczaić, prawda? Powinnam się przyzwyczaić do tego, że moje życie jest upokarzające. To było już jednak jakieś przegięcie. Nie dość, że jestem wściekła, to jeszcze... Nie, no dobra. Od początku.

Zamierzałam wziąć prysznic.

W końcu jednak wybrałam kąpiel, bo w mojej łazience mam tylko wannę. Tak, mam własną łazienkę, ale to komplety przypadek. Gdy kupowaliśmy ten dom, okazało się, że ma dwie łazienki. Jedną obok kuchni, a drugą w pokoju na piętrze. Tak więc, gdy dostałam ten pokój, łazienka została oficjalnie moja. Mam tylko wannę, umywalkę i kosz na brudną bieliznę.

I bałagan, bałagan też w niej mam.

No więc nalałam sobie wody do wanny, a później się w niej położyłam. Po jakiś pięciu minutach zrobiło mi się nudno i pomyślałam o książkach z biblioteki na moim biurku. Świeżutka Leigh bardugo i Cassandra Clare. Już nie mogłam wysiedzieć. Zaczęłam kręcić się w wannie, próbując się zrelaksować, ale przed oczami miałam tylko okładkę „Strażnika Miecza".

Wreszcie nie wytrzymałam tego napięcia, opatuliłam się moim zielonym ręcznikiem w kratę i, ociekając wodą, weszłam do pokoju. I kto właśnie do niego wchodził? Liam! Mój głupi brat mówił mu akurat:

– To jej pokój. Jeśli się nad tym zastanawiasz, to tak: zawsze ma taki bajzel. Chyba poszła się w końcu umyć, ale możesz... O, Julka! – zawołał na mój widok, a jego szczurzą twarz wykrzywił wredny uśmiech. – Kolega do ciebie przyszedł.

Prawie się zabiłam tak szybko wbiegłam z powrotem do łazienki. Upuściłam ręcznik na podłogę i wskoczyłam do wanny, od razu zanurzając się cała. Liam widział mnie prawie nagą! Matko boska! Wydałam z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk, aż poszły bąbelki, a później w trymiga zmyłam z siebie resztki brudu z piaskownicy Jackowskich.

Piątek TrzynastegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz