6 rozdział

132 13 0
                                    

Podszedłem pewnym krokiem. Uważając na nogę bruneta położyłem się nad nim i zacząłem namiętnie całować, nasze ciała były tak blisko że mogłem poczuć wszystkie mięśnie brzucha. Jeden z jego mięśni był naprawdę twardy. Moje usta schodziły coraz niżej aż do krocza Kiby, zsunąłem jego luźne bokserki i przystąpiłem do akcji z rozkoszy brunet wydawał z siebie ciche dźwięki rozkoszy. Zdjąłem swoje bokserki i wsunąłem Kiby przyrodzenie w moje pośladki przez pierwszy moment zabolało mnie to lecz po chwili sprawiało nam to przyjemność cała ta sytuacja trwała przez 15 min.

Gdy skończyliśmy Wziąłem złamaną nogę Kiby na swój bark a drugą położyłem delikatnie obok mnie. Rolę się całkowicie odwróciły. Pod koniec gdy obydwaj doszliśmy położyliśmy się obok siebie trzymając swoje dłonie splecione razem.

-Kocham cię.-Powiedział brunet wpatrując się we mnie jak w obrazek.

-Też cię kocham i nie zdajesz sobie z tego sprawy jak bardzo.-Odparłem z pełnym uśmiechem na twarzy.

Przeprosiłem chłopaka i ściągnąłem zabrudzone prześcieradło, skierowałem się ku drzwi do łazienki by wrzucić brudne prześcieradło do kosza na pranie. przechodząc koło schodów zauważyłem mamę stojącą i patrzącą się w górę. Pobiegłem do drzwi i wrzuciłem prześcieradło, słyszałem że mama wchodzi po schodach do góry. Musiałem się pośpieszyć by ostrzec Kibę żeby założy bieliznę i się przykrył lecz mama była już w drzwiach.

-A co tu się dzieje.-Zapytała z wkurzonym głosem.

-Mamo to nie tak jak myślisz my tylko...-Nie zdążyłem nic wymyślić.

-Już wiem dla czego mój syn tak dobrze się z tobą dogaduje. Jesteście takimi samymi bałaganiarzami. Hahahah-Zaczęła się śmiać a my razem z nią tylko że bardziej nerwowym głosem.

-A tak poza tym to czemu wy jeszcze nie śpicie?-Spytała surowym głosem.

-Nie mogliśmy zasnąć- Odezwał się brunet z łóżka

Ja szybko wślizgnąłem się do pokoju i położyłem obok na łóżku.

-Tak więc mamo chcieli byś my już iść spać.

-Dobrze już dobrze, słodkich snów.-uśmiechnęła się i poszła.

Znając moje sny to nie będą one kolorowe ale cóż przyzwyczaiłem się do tego.

-Dziękuję ci za dzisiaj.-Pocałował mnie w czoło i przytulił się do mnie.

-To ja dziękuję tobie.-Objąłem chłopaka i zacząłem miziać jego miękkie włosy.

Gdy tak sobie leżeliśmy myślałem nad tym że chcę spędzić resztę mojego życia przy brunecie,

-Nie wiem jak damy radę tak długo ukrywać to przed większością znajomych, ale jestem gotowy zaryzykować bo kocham cię i to bardzo i chciałbym z tobą być przez cały czas. Jestem nawet gotowy powiedzieć mojej mamie o nas w końcu twoja zareagowała bardzo dobrze nawet się ucieszyła.Chyba powiem jej to jutro ale zależy jaki będzie miała humor.-Wyprodukowałem się na darmo bo Kibuś zasnął, myślałem że mnie coś trafi wyprodukowałem się na darmo bo on i tak tego nie słyszał.

-Też bym chciał spędzić z tobą resztę życia.-Kiba podniósł się i pocałował mnie usta.

Całkiem mnie zatkało, myślałem że on śpi. Oddałem mu pocałunek. Jego usta są takie delikatne prawie jak jedwab.

-Idziemy już spać?-Spytałem ze zmęczenia.

-Pewnie.-Odparł Kiba.

Odwróciłem się do Kiby plecami a on wtulił się w moje plecy jak w plusowego misia.

-Nie przeszkadza ci to?-Spytał się Kibuś ze spokojnym głosem.

Przybliżyłem się do niego.-Pewnie że nie.- I zabrałem jego rękę i dałem ją na mój tors.

Aż przeszły mnie dreszcze. Brunet zasnął pierwszy ja zaraz po nim.

Następnego dnia gdy się obudziłem byłem w wielkim szoku, po raz pierwszy od kilku lat nie śniło mi się nic związanego ze śmiercią ojca. Czyżby to Kiba tak na mnie uspokajająca działał. Kibuś jeszcze spał więc postanowiłem zrobić nam śniadanie. Podchodzę po cichu do lodówki tak aby nie obudzić mamy. Wziąłem jajka, pieczarki, pomidory i ser. Zrobiłem omlet i nalałem nam do szklanek soku. Wszystko położyłem na tacy i zaniosłem na górę. Odstawiłem tacę na biurku i podszedłem do łóżka.

-Wstawaj.- Powiedziałem delikatnie i pocałowałem go w czoło.

-O dzień dobry, która godzina?-Spytał się ospałym głosem.

-Jest 9;40- powiedziałem z uśmiechem.

-Co dopiero??- Założył sobie poduszkę na głowę.

-Wstawaj zrobiłem nam śniadanie.- Powiedziałem ściągając z niego kołdrę.

-O jedzenie.-Zerwał się jakby się paliło.

Stanąłem zawstydzony i odjęło mi mowę.

-Co się stało.-Spytał się brunet.

-Nie masz na sobie bielizny.-Zacząłem się głośno śmiać a on razem ze mną.

Zanim przystąpił do jedzenia wstał i nałożył bokserki na swoje przyrodzenie.

-T-to jest PRZEPYSZNE.- wykrzyczał budząc moją mamę.

-Co tam się dzieje.-Krzyknęła z dołu.

-Nic nic Kibie smakuję mój omlet.- uśmiechnąłem się pod nosem.

Mama nie skomentowała.

Gdy zjedliśmy wspólnie śniadanie zeszliśmy my na dół, odłożyłem naczynia i odprowadziłem chłopaka do drzwi.

-Musisz już iść?-Spytałem z nie zadowoloną miną.

-Tak muszę też posiedzieć trochę z moją mamą a druga sprawa nie chcę już wam tak dupy zawracać.-Uśmiechnął się.

-Wiesz że nigdy nie będziesz przeszkadzać, co dzisiaj robimy??-Spytałem się z nadzieją wspólnych planów.

-Może pójdziemy na dwór ze znajomymi?

-Ok. to jak co zawołaj do okna o której i gdzie.-Przytuliłem chłopaka i pocałowałem go w czoło.

-Do zobaczenia lisku.- Wychodząc zaczął się śmiać.

Lisku?! skąd mu się to wzięło. Hahaha. No nic idę myć naczynia. Jeszcze musiał bym porozmawiać z mamą o mnie i Kibie , Nie wiem co z tego wyjdzie. Ale mam nadzieję że zaakceptuję nasz związek.

Cisza przed burząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz