27 Rozdział

61 7 0
                                    

Witam czytelników mam nadzieję że wam się podoba.  Pomału zbliżamy się do końca. Myślę że jeszcze jakieś 10 rozdziałów i koniec. Ale nie martwcie się bo mam zamiar zacząć nową historię. 

Pozdrawiam czytelników :D  

*********************************************************************************

Kiedy obiad był już prawie gotowy to my umieraliśmy z głodu, zapachy pobudzały nasze kulki smakowe. Już wyobrażałem sobie jego smak. Nim dziewczyny podały obiad przyszedł Jiraya z mamą Kiby.

-O dzień dobry pani Inuzuka. -powiedziałem zadowolony że ją widzę. Wyglądała na pełną życia i wigoru. Chyba nie chce wiedzieć co się tam wprawiało.

-Witam was chłopaki. A co tu tak pięknie pachnie ?-powiedziała przełykając ślinę.

-A no nasze kuchareczki pichcą nam obiad.-Uśmiechnęła się i usiadła razem z wujkiem .

-A my sie załapiemy?-powiedział zboczeniec.

-No nie wiem nie .-uśmiechnąłem się i spojrzałem w stronę kuchni.

-No pewnie że się załapiecie, wystarczy dla wszystkich.-Z kuchni wyłoniły się dziewczyny z pełnymi talerzami jedzenia.Zrobił Ramen. Uuuuuwielbiam Ramen przygotowane przez Sakure to najlepsze jedzenie kiedykolwiek jadłem,no oprócz Ramen w moim miasteczku.

-Wiesz że cie uwielbiam?-Spytałem śliniąc się na widok jedzenia.

-Tak tak. - uśmiechnęła się.

-Widzę że musisz mi zdradzić przepis na to bo Naruto aż cały chodzi. -Uśmiechnął się w moją stronę i położył rękę na moim kolanie.

Zaczęliśmy jeść obiad i nikt nie powiedział ani jednego złego słowa na dnie. Gdy wszyscy zjedli podziękowali a ja poszedłem myć naczynia.

-No to nie ma leniuchowania idziemy na autobus i jedziemy do nas do parku.Co wy na to ?-Spytałem wszystkich obecnych.

Wszyscy się zgodzili nawet mama wilczka.

-Sami jedziemy?-Spytał się brunet.

-Nie.-Powiedziałem szybko.

-Więc kto z nami jedzie? -Spytała Ino.

-Tak. Odpowiedziałem

Wygrałem bo nikt się nie dociekał kto z nami jedzie.

Wszyscy się poubierali i byli gotowi do wyjścia. Jeszcze tylko czekamy na Sasuke. W tym samym momencie gdy spojrzałem na zegarek to do drzwi zapukał chłopak. Sai wstał i poszedł otworzyć drzwi .

-Ooo. Witaj- Na twarzy Saia zagościł uśmiech.

-No cześć.-Odpowiedział

Dziewczyny wstały gdy usłyszały męski głos chłopak. Wyrwały się i poszły. Poszły to mało powiedziane, pobiegły jak głupie. Rzuciły się mu na szyję i zaczęły go dusić.

-Ejj. Przestańcie bo go udusicie dattebayo.-Puściły go i przeprosiły.-Skoro już jesteśmy wszyscy to możemy już iść. Poszliśmy na przystanek i czekaliśmy na autobus.

****


Cisza przed burząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz