35 Rozdział

48 4 0
                                    


Gdy otrzymałem kopertę od Kibusia położyłem ją na moim wózku, a sam zacząłem się do niego zbliżać.

Nasze usta z tyknęły się i zaczęliśmy się namiętnie całować, czułem się wtedy jakbyśmy to robili pierwszy raz. Już zapomniałem o jego aksamitnych wargach i przerozkosznej miękkości języka. Cały przebieg tej akcji przerwała pielęgniarka która przyszła poinformować nas że jest już późno a poza tym Kiba musi dużo wypoczywać. Wstałem więc z jego łóżka nim usiadłem nasze dłonie ciągle były splecione. Zabrałem kopertę którą dostałem od Kiby i usiadłem.

-Do zobaczenia jutro kochanie.-Powiedziałem drżącym głosem ponieważ nie chciałem się z nim rozstawać.

-Tak do jutra. Kocham cie.-Powiedział już ciszej bo przeze mnie głos mu wysiada.

-Też cie kocham.-Wyjechaliśmy z pokoju i ruszyliśmy w stronę windy.

W windzie poprosiłem pielęgniarkę o to by zawołała do mnie mojego wujka. Dojechaliśmy do pokoju, pielęgniarka pomogła mi się położyć.

-Chciałbyś co ?-Spytała przejęta tą całą sytuacją.

Nie dziękuje- Podziękowałem a ona sobie poszła.

Leżąc w łóżku próbowałem sobie przypomnieć co się działo i jak ja się znalazłem w szpitalu, w tym celu chce żeby zboczeniec do mnie przyszedł i mi to wytłumaczył. Po jakiś 15 min ktoś zaczął wchodzić do pokoju. Tak był to wujek.

-Słyszałem że coś chciałeś ode mnie.-Zamknął drzwi wziął krzesło i usiadł obok łóżka.

-Tak, chciałem się dowiedzieć co się stało po tym jak zemdlałem.-Moje serce przyśpieszyło.

-Nie wiem w którym momencie zemdlałeś ale powiem ci co wiem.-Wziął głęboki oddech- Więc Podczas całego tego zajścia gdy ty wyleciałeś jak burza z domu ktoś do nas zapukał, myśleliśmy że to ty ale był to Sasuke.

Co Sasuke? Co on tam robił A no ta przecież się z nim umówiłem.

-Spytał gdzie wyszedłeś, odpowiedziałem że nie wiem więc poszedł za tobą. Z tego co mi wiadomo od niego to zatłukł gnoja jakimś prętem, zadzwonił na pogotowie, policje i do mnie. Opowiedział o całym zdarzeniu.

Nie mogłem uwierzyć w to co mówił zboczeniec moja szczęka mimowolnie mi opadła.

-Więc dlatego wyszliśmy z tego prawie bez szwanku-Odetchnąłem ze ulgą że ten chuj już nie żyje- Zaraz zaraz a co z Sasuke?-Zmartwiłem się że go tu nie ma.

-No więc to już jest chore, ponieważ policja go zabrała i siedzi w areszcie. Prawdopodobnie będzie mieć rozprawę o morderstwo.-Nie wierzyłem w to co mówił wuj.

-Co za pojebany kraj, nie dość że uratował 2 osoby to jeszcze będzie mieć rozprawę.-W moich oczach znów zagościły łzy i zakłopotanie.

-Tak wiem, ale zapewniliśmy mu najlepszego adwokata więc nic mu nie będzie.-Powiedział to tak jak by sam w to nie wierzył.

Całą rozmowę przerwali nam dwaj policjanci.

-Dzień dobry czy tutaj leży pan Naruto Uzumaki?

-Tak to ja.- Otarłem łzy, i patrzyłem się na nich z pogardą- O co chodzi?

-Mamy do pana kilka pytań. Czy możemy zostać sami?-Zapytali patrząc w stronę wujka

A on wstał i nie odzywając się wyszedł z sali. Policjanci zadali mi pytania dotyczące wczorajszego wieczoru, opowiedziałem wszystko ze szczegółami w raz z tym co dowiedziałem się przed chwilą od zboczeńca. Policja podziękowała za odpowiedzenie na pytania i odeszli, lecz wujek nie wszedł do pokoju jak wyszli. Czekając na kogokolwiek usnąłem.

Cisza przed burząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz