11Rozdział

81 9 0
                                    

Wstałem bardzo wcześnie jeszcze wszyscy spali. A ja nie czułem się zbyt dobrze w domu mojego chłopaka bo jestem tu drugi raz ale chce mi się bardzo pić. Więc wstałem i poszedłem na dół po szklankę wody. Mamy wilczka już nie było. Chyba pojechała do pracy. Poczułem lekką ulgę że jej nie ma. Mogłem swobodnie chodzić po kuchni i szukać szklanki. Gdy już ją znalazłem wlałem sobie wody z kranu.

-Co robisz?- Przestraszyłem się Kibusia, a on powiedział przecierając oczy z niewyspania.

-Pić mi się chciało.-Podszedłem do chłopaka i kciukami przetarłem mu oczy.

A on mnie przytulił i "położył" się na mnie. Objąłem go w pasie i ruszyliśmy w kierunku schodów gdy drzwi wejściowe się otwarły. Była to mama bruneta.

-Co wy tak wcześnie tutaj robicie?-Spytała zdziwiona.

-Chciało mi się pić więc zszedłem na dół po szklankę wody, ale najwyraźniej obudziłem Kibę.

A pani gdzie była?-Spytałem zmieniając temat.

-Mam dla ciebie wiadomość. Załatwiłam już miejsce gdzie będzie leżeć twoja mama, nagrobek a i miejsce na stypę.-Powiedziała smutną miną.

Zabrakło mi powietrza z tego powodu że ona załatwiła to w jakąś godzinę.

-D-dziękuję bardzo.-Podszedłem d niej i mocno ją przytuliłem. W moim oku zakręciła się łza.

-Nie ma sprawy, musisz jeszcze tylko poinformować rodzinę o terminie pogrzebu.

-Tak wiem właśnie dzisiaj miałem zamiar to zrobić.

-Wiecie co z racji tego że jest jeszcze bardzo wcześnie idę spać.-Powiedział brunet ziewając.

-Dobrze za nie całą godzinę do ciebie przyjdę.-Uśmiechnąłem się do chłopka.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni i zacząłem wybierać numery rodziny. O całym zdarzeniu poinformowałem masę ludzi. Ale tylko Jiraya, Kakashi,Yamato,Asuma, Sai moja kuzynka Sakura, moja była dziewczyna Ino (bardzo lubiła moją mamę bo jej zginęła przy porodzie). Ino i Sakura są najlepszymi przyjaciółkami ale nigdy nie widać tego po nich. Tak na prawdę to najbardziej zależy mi na wujku Jirayi żeby przyjechał. Będzie jeszcze rodzina Inazuka, Uchiha i Hyiuga. Czyli tak na prawdę wszyscy moi nowo poznani przyjaciele. Będę miał w nich wsparcie. Mama Kiby poszła do pracy będzie koło 20;20. A ja postanowiłem obudzić \mojego śpiocha.

-Kiba wstawaj.-Mój cichy głos przebudził wilczka.

-O lisek. Która godzina??- Spytał

-12;40.

-Cooo?-Wstał i zrobił wielkie oczy.- Za niecałą godzinkę przyjdziesz. Hmm?

-Oj troszkę więcej czasu mi to zajęło.- Uśmiechnąłem się pierwszy raz.

-Oj brakowało mi tych ząbków.-Podszedł do mnie i pocałował w usta. Potem zjechał wargami bliżej ucha i szepnął.

-Co ty na wspólną kąpiel?-Spytał przygryzając mi uch.

-Ała głupi jesteś hahaha. Ale nie licz na nic to będzie tylko kąpiel mam żałobę nie mogę przez jakiś czas robić tego.

Ze smutną miną wilczek podszedł do drzwi.

-No okey.-Uśmiechnął się i wyszedł.

Poszedłem za nim a na podłodze leżała jego koszulka trochę dalej bokserki. Zaczerwieniłem się i poszedłem do jego łazienki. Gdy stałem przed drzwiami słyszałem lejącą się wodę. Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem drzwi. Kiba leżał już w wannie. Piana nie zdążyła się jeszcze zrobić więc widziałem go całego. Nie zastanawiałem się długo i dołączyłem do niego. On był oparty o wannę a ja o jego tors. Każdym moim ruchem mogłem wyczuć jego mięśnie. Nie tylko mięśnie. Leżeliśmy tak z godzinę rozkoszowaliśmy się ciepłem wody, ale robiła się coraz zimniejsza. Kiba odkręcił korek by nalać więcej ciepłej wody.

-Widzę że ci się to podoba wilczku.

-No a jak. A tobie nie ?-Na jego twarzy było wiać smutek.

-Pewnie że tak.-Odchyliłem głowę i dałem mu buziaka.

Gdy woda wypełniła ponownie wannę chciałem się podnieść troszkę wyżej lecz moja ręka niefortunnie wylądowała na przyrodzeniu chłopaka. Najwidoczniej uznał to za zielone światło i zrobił to samo. Leżeliśmy tak i dotykaliśmy się nie sądziłem że Kiba ma aż tak dużego. Czułem dyskomfort ponieważ jego przyrodzenie wbijało mi się w plecy. więc odwróciłem się do niego twarzą i zacząłem namiętnie całować. Zapomniałem o tych wszystkich problemach o śmierci mojej mamy. Przy nim wszystkie smutki odchodzą w nie pamięć. Opamiętałem się.

-Przepraszam, nie mogę, nie teraz.- Opuściłem wzrok z zakłopotania.

-Nic się nie stało.-Podniósł mi głowę za brodę i pocałował.

-Mam prośbę.-Powiedział brunet.


Cisza przed burząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz