9 rozdział

84 12 0
                                    

Stoję przed drzwiami, nogi mam jak galareta. Nie wiedziałem jak wyglądam po tym sprzątaniu. Więc pobiegłem do łazienki przejrzeć się w lustrze. Postawiłem włosy do góry i ruszyłem w stronę drzwi. Znowu mam nogi jak z galarety, ale co głęboki wdech i wchodzę. Rozglądam się szukając wilczka.

Kiedy go zobaczyłem omal nie posikałem się ze śmiechu. Kibyś zasnął. Położyłem się obok niego wtulając się w niego. Najwidoczniej mu to przeszkodziło w wygodnej pozycji bo odwrócił się twarzą do mnie. Ufff. Jak od niego jedzie alkoholem, Teraz to ja się muszę odwrócić bo nie zasnę z tego smrodu. hahah. Za to on wtulił się we mnie jak w misia.

-Kocham cię.-szepnął mi pijanym głosem do ucha.

Ja nie skomentowałem tego bo już słyszałem lekkie chrapanie bruneta.

***

Uuuuuu. Nowy dzień. Słońce pięknie oświetla twarz wilczka, w tym świetle wygląda jak młody bóg.

Pocałowałem go w policzek i uśmiechnąłem się sam do siebie.

-Jezu co ty wyprawiasz, ale tu jasno. Wrrr... Przynieś mi trochę soku. Proszę.-Ooo chyba kac się odzywa.

-Dobrze przyniosę i spuszczę rolety.-Wstałem z łóżka.

-Ale nie hałasuj tak.-Przykry głowę poduszką.

Przecież ja nawet ... A z resztą. Schodzę powoli i po cichu na dół do kuchni po sok. Mama spałą jak zabita, dzisiejsza praca ją wykończyła. Otwieram lodówkę a w niej żadnego soku. Więc poszedłem na balkon tam na pewno coś znajdę. Otwieram balkon a słońce otuliło mnie jak ciepły koc. Mmmm już dawno nie czułem takiego słońca. Zabrałem sok i tabletkę na ból głowy i poszedłem na górę. Podałem wszystko wilczkowi a on to zażył si poszedł dalej spać. Poszedłem się kąpać. Podczas kąpieli słyszałem hałasy na dole pewnie mama sprząta i próbuję się ogarnąć. Słyszę trzask zamykających się drzwi i dźwięk odpalania auta. Gdzie ona tak szybko wybiegła. Z chodzę na dół w samym ręczniku by przeczytać liścik który mi mama zawsze zostawia gdy nie wiem kiedy idzie i gdzie idzie. Nigdzie go nie widziałem, to do niej nie podobne. W krótce dzień który mia być najlepszy, miał się okazać drugim z najgorszych dni w moim życiu.

Czekałem na wilczka aż zejdzie na dół i zarówno aż mama przyjedzie. Miałem milion myśli na raz, nie wiedziałem co ze sobą zrobić, więc poszedłem zagotować wodę na kawę. Wsypuję dwie i pół łyżeczki kawy i jedną cukru. Woda po 5 min się zagotowała i zalałem ją słyszę dźwięk szurana nogami. Schodzi Kibuś zmarnowany po wczorajszym dniu.

-Chcesz też kawy.-Spytałem puszczając mu oczko.

-Tak poproszę.-Ledwo co wymusił na swojej twarzy uśmiech.

Wyciągam drugi kubek i zalewam wsypaną kawę. Podałem chłopakowi kawę a on bezwładnie położył mi głowę na ramieniu. A resztkami sił zabrał kubek z kawą i dmuchając pił napój.

-Martwię się o mamę.-Powiedziałem smutnym głosem.

-Czemu? Co się stało?-Zabrał głowę i spojrzał mi w oczy.

-No bo jak się kąpałem to słyszałem że wybiegła z domu i nie zostawiła żadnej karteczki.

-Jakiej karteczki?-Wziął łyk kawy.

-Jak wychodzimy z domo a żadne z nas o tym nie wie to piszemy karteczkę i gdzieś ją zostawiamy, a ja żadnej karteczki nie znalazłem.

-Będzie dobrze.- Odłożył kawę na stoik i mnie przytulił.

Poczułem jak jego serce biję. Siedzieliśmy na kanapie do 14. Kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

O to pewnie mama przyjechała. Otwieram drzwi.

Cisza przed burząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz