Stoję przed drzwiami, nogi mam jak galareta. Nie wiedziałem jak wyglądam po tym sprzątaniu. Więc pobiegłem do łazienki przejrzeć się w lustrze. Postawiłem włosy do góry i ruszyłem w stronę drzwi. Znowu mam nogi jak z galarety, ale co głęboki wdech i wchodzę. Rozglądam się szukając wilczka.
Kiedy go zobaczyłem omal nie posikałem się ze śmiechu. Kibyś zasnął. Położyłem się obok niego wtulając się w niego. Najwidoczniej mu to przeszkodziło w wygodnej pozycji bo odwrócił się twarzą do mnie. Ufff. Jak od niego jedzie alkoholem, Teraz to ja się muszę odwrócić bo nie zasnę z tego smrodu. hahah. Za to on wtulił się we mnie jak w misia.
-Kocham cię.-szepnął mi pijanym głosem do ucha.
Ja nie skomentowałem tego bo już słyszałem lekkie chrapanie bruneta.
***
Uuuuuu. Nowy dzień. Słońce pięknie oświetla twarz wilczka, w tym świetle wygląda jak młody bóg.
Pocałowałem go w policzek i uśmiechnąłem się sam do siebie.
-Jezu co ty wyprawiasz, ale tu jasno. Wrrr... Przynieś mi trochę soku. Proszę.-Ooo chyba kac się odzywa.
-Dobrze przyniosę i spuszczę rolety.-Wstałem z łóżka.
-Ale nie hałasuj tak.-Przykry głowę poduszką.
Przecież ja nawet ... A z resztą. Schodzę powoli i po cichu na dół do kuchni po sok. Mama spałą jak zabita, dzisiejsza praca ją wykończyła. Otwieram lodówkę a w niej żadnego soku. Więc poszedłem na balkon tam na pewno coś znajdę. Otwieram balkon a słońce otuliło mnie jak ciepły koc. Mmmm już dawno nie czułem takiego słońca. Zabrałem sok i tabletkę na ból głowy i poszedłem na górę. Podałem wszystko wilczkowi a on to zażył si poszedł dalej spać. Poszedłem się kąpać. Podczas kąpieli słyszałem hałasy na dole pewnie mama sprząta i próbuję się ogarnąć. Słyszę trzask zamykających się drzwi i dźwięk odpalania auta. Gdzie ona tak szybko wybiegła. Z chodzę na dół w samym ręczniku by przeczytać liścik który mi mama zawsze zostawia gdy nie wiem kiedy idzie i gdzie idzie. Nigdzie go nie widziałem, to do niej nie podobne. W krótce dzień który mia być najlepszy, miał się okazać drugim z najgorszych dni w moim życiu.
Czekałem na wilczka aż zejdzie na dół i zarówno aż mama przyjedzie. Miałem milion myśli na raz, nie wiedziałem co ze sobą zrobić, więc poszedłem zagotować wodę na kawę. Wsypuję dwie i pół łyżeczki kawy i jedną cukru. Woda po 5 min się zagotowała i zalałem ją słyszę dźwięk szurana nogami. Schodzi Kibuś zmarnowany po wczorajszym dniu.
-Chcesz też kawy.-Spytałem puszczając mu oczko.
-Tak poproszę.-Ledwo co wymusił na swojej twarzy uśmiech.
Wyciągam drugi kubek i zalewam wsypaną kawę. Podałem chłopakowi kawę a on bezwładnie położył mi głowę na ramieniu. A resztkami sił zabrał kubek z kawą i dmuchając pił napój.
-Martwię się o mamę.-Powiedziałem smutnym głosem.
-Czemu? Co się stało?-Zabrał głowę i spojrzał mi w oczy.
-No bo jak się kąpałem to słyszałem że wybiegła z domu i nie zostawiła żadnej karteczki.
-Jakiej karteczki?-Wziął łyk kawy.
-Jak wychodzimy z domo a żadne z nas o tym nie wie to piszemy karteczkę i gdzieś ją zostawiamy, a ja żadnej karteczki nie znalazłem.
-Będzie dobrze.- Odłożył kawę na stoik i mnie przytulił.
Poczułem jak jego serce biję. Siedzieliśmy na kanapie do 14. Kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
O to pewnie mama przyjechała. Otwieram drzwi.
CZYTASZ
Cisza przed burzą
FanfictionHistoria opowiada o pewnym chłopaku, który przeprowadził się ze swojego rodzinnej wsi do jakiegoś miasteczka w Tokio. Jest sam ze swoją mamą w nowym miejscu, bez przyjaciół i znajomych. Lecz gdy zaprzyjaźnia się z pewną grupką wszystko się zmienia.