Część Bez tytułu 36

69 6 2
                                    


A więc stało się :/ To jest przed ostatni rozdział, wiem że koniec nie za fajny, i może większość spodziewała się happy endu no ale cóż. A i sorry że tak długo ale komputer zepsuty no i taka lekka awaria.

*********************************************************************************

Obudziłem się położony w odwrotną stronę, nie zdziwiło mnie to ponieważ miałem idealny sen. A mianowicie byłem w domu, był Kiba i wszystko było dobrze itd. Rozejrzałem się po sali czy nie ma nikogo obok mnie ale nikogo nie było. Samodzielnie wstałem z łóżka, o dziwo obyło się bez żadnego bólu. Ubrałem swoje wygodne bamboszki, a na grzbiet zarzuciłem mój ciepły szlafroczek. Udałem się do windy by pojechać do pokoju Kiby. Jak zwykle szpitalne windy jeżdżą tak szybko ehh. Winda przyjechała a ja do niej wsiadłem... Wyszedłem z windy i idę dość żwawym krokiem, wchodzę do pokoju w którym leży wilczek. Zastałem tam otwarte okno i zaścielone łóżko tak jak by nikt tam nie leżał. Podszedłem do szuflady w której Kiba miał swoje rzeczy ale była pusta. Zrobiło mi się słabo, moje serce zaczęło szybciej bić i oblały mnie zimne poty. Jeszcze szybszym krokiem wybiegłem z sali w której leżał kiba by spytać się kogoś gdzie on się podział.

-Przepraszam gdzie się podział chłopak który tu leżał, co się z nim stało, może mi pani powiedzieć gdzie on jest??- Napotkałem pierwszą lepszą pielęgniarkę i zadałem jej serie pytań.

-Spokojnie przenieśli go na inny oddział.-Powiedział spokojnie i powiedział gdzie się mam udać.

Od razu tam poszedłem, wchodząc na oddział który wskazała mi pielęgniarka udałem się do jego pokoju a w nim zastałem płaczącą panią Inuzuke, Sakure, Hinate, Neyego, Shikamaru, zboczeńca, Ino i Saia.

Ucieszyłem się na ich widok lecz oni mieli grobowe miny jak by ktoś umarł.

-Hej kochanie.-Jedynie Kiba był uśmiechnięty i zadowolony z mojego przyjścia.

-Dzień dobry.-Powiedziałem do wszystkich, podchodząc i przytulając się do każdego wyczuwałem jakieś napięcie.

Jedynie pocałunek z Kibą mnie pozbawił tego uczucia. Na szafce od wilczka widziałem jakiś czarny notes którego nigdy nie widziałem, był lekko uchylony. Zdążyłem przeczytać tylko ukochany i akurat w ty momencie wilczek zamknął notes.

-Co wy tu wszyscy robicie ?-Spytałem

-Przyjechaliśmy do was, bo słyszeliśmy co się stało.-Powiedział Kakahi wchodzący do pokoju.

-O cześć wujaszku, to miło z waszej strony, ale jest wszystko dobrze za niedługo wychodzimy ze szpitala i zrobimy imprezkę.

-No nie sądzę że zrobisz imprezkę.

Jakoś tak siedzieliśmy/ staliśmy i czas leciał patrząc na Kibę wydawało mi się że jest coś z nim nie tak bo z minuty na minute coraz bardziej przygasał. Wilczek dostrzegł to że coś mi nie pasuje.

-Naruto mam prośbę poszedł byś mi po herbatę.-Spytał bardzo cicho.

-Pewnie.-Coś mi nie grało w jego zachowaniu ale nie wiedziałem co.

-Pójdę z tobą Naruto.-Powiedział Kakashi.

Wstałem z łóżka Kiby i poszedłem z wujkiem po tą herbatę.

-Strasznie się martwię.-Powiedziałem przygryzając dolną wargę i powstrzymując się od łez.

-Dlaczego?-Można było usłyszeć w jego głosie przejęcie i smutek.

-Wydaje mi się że coś jest nie tak z Kibą.

Przemilczał moją wypowiedź. Wracając na oddział z kubkiem herbaty usłyszałem płacz i lament z pokoju w którym leżał Kiba. Z moich rąk wyleciał porcelanowy kubek z wrzątkiem i tyle ile miałem sił pobiegłem do pokoju. Nie mogłem uwierzyć.

-Nie! Nie! NIE!!!

Upadłem na kolana, cały we łzach próbowałem doczołgać się do jego łóżka, pomógł mi wstać Jiraya, wręcz położyłem się na nim i pytałem się dlaczego mi to zrobił. Kiba umarł. Leżał nieruchomo ściskałem jego dłoń płacząc jak dziecko, nie mogłem uwierzyć w to co się przed chwilą stało.

-Dlaczego mnie posłałeś po tą herbatę. Nienawidzę cie za to rozumiesz-Nie mogłem przestać płakać Kakashi podszedł do mnie i wziął dłonie z Kiby. Przytulił mnie chyba najmocniej jak potrafił. Wszyscy nie mogli się powstrzymać od łez. Pielęgniarki w raz z lekarzem przyszli po niego by go zabrać. Nie mogłem na to patrzeć. Moje życie nie miało już sensu. Widziałem jak odjeżdża, jak go zabierają. Byłem cały roztrzęsiony. Wszyscy staliśmy w pokoju z 30 minut, niektórzy złożyli mi i pani Inuzuka kondolencje i poszli a ja wraz z jego mamą dalej byliśmy w pokoju w którym przed chwilą tu leżał. Lekarz przyszedł do pokoju.

-Chciałbym pana poinformować że wypisujemy cię dzisiaj, i dlaczego pan Kiba umarł. Opowiadając co się stało nie wiedziałem na kogo mam być wściekły czy na Kibę, na doktora czy na innych. Okazało się że Kiba sam podjął taką decyzję. Miał pękniętą wątrobę i nie chciał dializ.

-To ostatnia rzecz którą kazano mi panu przekazać.-Powiedział doktor przekazując mi czarny notes.

Moje oczy po takiej długiej produkcji łez nie mogły rozczytać tego co tam było napisane. Lecz przetarłem oczy i otworzyłem notes. Był to list pożegnalny. Wspomniał tam wszystkie nasze spotkania, jego doznania podczas spędzania ze mną czasu, naszych wspólnych nocy i wszystkiego co sprawiało mu przyjemność, wypisał również za co mnie kocha. A w ostatnich słowach wspomniał o kopercie którą mi dał. Nie komentując tego co przeczytałem wstałem i poszedłem do swojego pokoju. Zasikałem bardzo mocno notes przy swojej piersi. Gdy dotarłem do szuflady otwarłem ją i chwyciłem za kopertę....

Cisza przed burząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz