26 Rozdział

59 6 0
                                    

I taką była, na szczęście. Ubrałem przyjemny ciepły sweterek i poszedłem do pokoju odwiesić ręcznik. Został tylko jeden dzień i wszyscy już wyjadą a w domu znowu zrobi się pusto. No nie do końca bo zostanie ze mną Kiba no i wujek Jiraya ale to nie wiem na jak długo. A druga sprawa nigdy nie widziałem wujka tak zakochanego w jakiejś kobiecie. Z góry ściągnął mnie przepiękny zapach śniadania. Nie wiedziałem co to ale pachniało przepięknie, aż mój brzuch zaczął domagać się jedzenia. Brzmiało to mniej więcej tak. "Che jeśśśćććć"

-Dzień dobry, a co to za zapachy.-Spytałem a brzuch zaczął mi tak głośno burczeć że wszyscy zaczęli się śmiać.

-A co to, brzuszek głodny?-Kiba podszedł od tyłu, podciągnął mi sweter i zaczął go miziać.

-Hahah. Przestań, przestań to łaskocze.-Przez te śmianie zgłodniałem jeszcze bardziej.

-Naruto!!! Skoro to nasz ostatni dzień dzisiaj to siadaj koło mnie.-Zrobiła mi miejsce koło siebie i koło Kakashiego.

Poszedłem na miejsce i czekałem aż zboczeniec poda nam śniadanie. Usiadłem na sofie a na przeciwko mnie siedział Sai.

-Musicie jutro jechać?-Spytałem smutnym głosem.

-No musimy, niestety za niedługo zaczyna się szkoła dzieciakom, a do niej trzeba się przygotować-Odpowiedział Kakashi czochrając moje wilgotne włosy po kąpieli.

-A no tak za niedługo szkoła, całkiem o tym zapomniałem.-Wujek miał racje jeszcze półtorej tygodnia i szkoła się zacznie a ja bez książek, zeszytów nic.

Zawsze mama mi w tym pomagała a teraz. No cóż trzeba się w jakiś sposób usamodzielnić. Przynajmniej kwota którą zostawił mi mama jest na kącie i wystarczy mi na kilkanaście parę lat. Co nie znaczy że nie będę pracować. Jiraya nareszcie podał śniadanie. Ja jako pierwszy rzuciłem się na jedzenia. Zabrałem 4 duże naleśniki. Tym razem zboczeniec się postarał.

-Wujku to jest przepyszne dattebayo.-Powiedziałem głośno.

-Ojjjj trudno się nie zgodzić.-Dodała Ino.

-Dobra ja się na chwilę ulatniam.-Jiraya wstał poszedł do kuchni i zabrał talerzyk owinięty sreberkiem.

Wszyscy się domyśleli że jest tam śniadanie dla mamy Kiby. No i poszedł wraz z dźwiękiem zamykanych drzwi rozległy się śmiechy ze strony dziewczyn.

-No to co mamy nowego członka rodziny.-Powiedziała Sakura.

Ucieszyłem się że wujek Jiraya znalazł w końcu kogoś.

-Ejj no przestańcie, ja wam nie wystarczę.-Powiedział oburzony Kiba.

Wstałem z sofy i poszedłem w stronę chłopaka. Usiadłem mu na kolanach.

-Wystarczysz, wystarczysz.-Pocałowałem go w usta i bardzo mocno przytuliłem.

-Ej no bo mnie udusisz.-Powiedział na ostatnim wdechu.

Zbliżała się pora obiadowa a nikomu nie chciało się brać za gary. Siedzieliśmy tak a w brzuchach nam burczało z głodu. Wszyscy spojrzeli się na siebie i każdy z nas czekał aż ktoś powie "dobra idę robić obiad"

-Dobra ja już jestem na maxa głodna idę robić obiad.-Pierwsza wykruszyła się Sakura

-Idę ci pomóc.-Powiedziała Ino

No i czkaliśmy na obiad!


Cisza przed burząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz