8 rozdział

84 8 0
                                    

Obudziłem się o 08;00, to było d mnie nie podobne. Poczułem jakieś pyszne zapachy z dołu, postanowiłem to sprawdzić. Moja mama jak nigdy po uszy byłą zajęta gotowaniem

-O Naruto. Co ty tu tak wcześnie robisz?-Jej mina była bezcenna.

-Emm no stoję.-Wybuchłem śmiechem.

Podbiegła do mnie przytuliła i pocałowała w policzek. Nie wiedziałem o co chodzi dopiero po dłuższym czasie zorientowałem się że mam dzisiaj urodzin.

-Chciałabym życzyć ci wszystkiego najlepszego, żebyś wyrósł na silnego i pięknego mężczyznę.-Wzruszyłem się razem z mamą i poszliśmy na kanapę. Rozmawialiśmy o tych 18 latach.

-Mam o muszę ci coś powiedzieć.-Zacząłem nerwowo stukać nogami.

-Poczekaj bo mi się zaraz śniadanie spali.-Pobiegła do kuchni i zgasiła piec.

-Więc co chciałeś mi powiedzieć?-Spytała z zaciekawioną miną.

-Mmm. No. Jak by ci to powiedzieć.

-Najlepiej prosto z mostu.-Uśmiechnęła się.

-Ja i Kiba.... jesteśmy razem.- Zaczerwieniłem się i spuściłem wzrok.

Mama podniosła mi głowę i zaczęła się śmiać.

-Kochanie ja to wiem.-Otwarłem buzię ze zdziwienia

-Następnym razem jak będziecie uprawiać seks to upewnijcie się czy śpię.-Przytuliła mnie i uśmiechnęła. A ja byłem cały czerwony i skrępowany.

-Czyli nie przeszkadza ci to ??

-Pewnie że nie głuptasie.-Kamień spadł mi z serca już nie musimy się ukrywać przed nikim.

Kiba będzie zadowolony. Zjadłem z mama urodzinowe śniadanie, mama poszła posprzątać a ja się umyć i ubrać. Gdy się kąpałem usłyszałem kogoś wchodzącego do domu. Pomyślałem że to wilczek przyszedł do mnie. Schodząc ubrany ale z mokrymi włosami zauważyłem że nikogo nie nie było jedynie karteczka "Tam gdzie trawa rośnie i w nim rośnie drzewo wiśni ". Od razu pomyślałem o ogrodzie wchodząc na tras było tam pełno ludzi, jedzenia, balonów i prezentów na stole.

-Wszystkiego najlepszego!!!-Wykrzyczeli chórkiem moi przyjaciele i mama Kibusia.

Wzruszyłem się a każdy zaczął do mnie podchodzić i składać mi z osobna życzenia, jedynie wilczek został na końcu. Zabrał wielki rozbieg i zaczął "lecieć" w moją stronę. Skoczył a ja go złapałem za pośladki. Pocałował mnie przy wszystkich. Ale skąd on wiedział że moja mama już wie.

-Kocham cię lisku.-Powiedział ze łzami w oczach.

-Ja też cię kocham i ty i ja to wiem.-Pocałowałem go jeszcze raz i powoli osunąłem na ziemię.

Nigdy nie miałem imprezy urodzinowej, byoł to dla mnie wielkim zaskoczeniem że moja mama wyprawia mi urodziny.

-No to co solenizancie rozpalaj tego grilla i otwieraj pierwszą butelkę.-Powiedziała mama i uśmiechnęła się.

Najpierw zabrałem się za otwarcie alkoholi i innych soków, a potem za grilla. Hinata podeszła do mnie z szerokim uśmiechem.

-Może ci pomogę, bo widzę że dość duży macie ten grill.-Powiedziała skromnie.

-Nie wolisz się bawić z innymi?-Zapytałem ze zdziwieniem.

-Nie. A z resztą i tak nie mogę pić.-Zasmuciła się.

Nie wiedziałem czemu nie może się napić ani krzty alkoholu a głupio mi było się jej spytać dla czego. Ale moja ciekawość wygrała.

-Coś jest nie tak że nie możesz się napić?-Spytałem ze smutną miną.

-Tak, jestem chora. Moja wątroba mogłaby tego nie wytrzymać.

Atmosfera zrobiła się niezręczna ale na szczęście jedzenie było już gotowe i mogliśmy przystąpić do wspólnego jedzenia i zabawy. Całą impreza toczyła się do 22. Gdy większość pijanych lub wstawionych gości poszła do domu, został tylko Kiba, ja i moja mama.

Moja mama zaczęła szybko sprzątać by nie spóźnić się do pracy.

-Zostaw to mamo my to posprzątamy a ty spokojnie się szykuj do pracy.-Powiedziałem trzymając ją za ręce pełne roboty.

-Och... dziękuję ci jesteście kochani.-Podeszłą do mnie i do wilczka całując nas w czoło.

Kiba ledwo co trzymał się na nogach. Chyba przesadził z alkoholem hahah.

Co na niego spojrzałem zaczynałem się śmiać. Kiedy wszystko było już w domu wystarczyło to pomyć. Więc jak to ja chciałem mieć to za sobą i wziąłem się do roboty,

Byłem jak w transie myjąc naczynia. Nie usłyszałem nadchodzącego Kiby.

Podszedł do mnie złapał za pośladek a głowę oparł mi na ramieniu.

-Spodobało mi się jak mnie trzymałeś.-Jego usta zaczęły muskać moją szyję.

Przez jego wargi aż ciarki mnie przeszły.

-Proszę nie teraz chcę to skończyć zostało mi jeszcze trochę naczyń.-Powiedziałem błagalnym głosem.

-Dobrze to czekam na ciebie w pokoju.-Ręka z mojego pośladka przekierowała się na kroczę. W momencie zrobiłem się czerwony i zacząłem szybciej myć talerze. Kiba poszedł na górę a ja zaraz miałem kończyć robotę.

Ruszyłem na górę do mojego pokoju...

Cisza przed burząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz