37. Byliby szczęśliwi

20.5K 1K 101
                                    

Poszłam do salonu, w którym wszyscy siedzieli. Kiedy tam weszłam momentalnie wszyscy na mnie spojrzeli. Nie chciałam patrzeć na te twarze pełne smutku i współczucia. Chciałam odzyskać uśmiechnięte twarze przyjaciół.

-Proszę nie patrzcie się tak wszyscy. Nic takiego się nie dzieje, mogłam się nie godzić na ten związek wtedy nie byłoby całej afery, a co za tym idzie nie płakałabym. To wszystko moja wina, gdyby nie ja, Harry wróciłby do Nadine i byliby szczęśliwi. 

-Nie mów tak nawet! - krzyknął Liam - Ty niczemu winna nie jesteś. 

-Jestem, do tego trzymam was tu wszystkich. Możecie się zabawić, a nie przejmować mną. Mówię poważnie.

-Scarlett przestań gadać głupoty. Jesteśmy tu dla ciebie. - powiedział Louis i podszedł, aby mnie przytulić. Kiedy to zrobił znowu zaczęłam płakać. - Spokojnie, będzie dobrze. Porozmawiacie, wyjaśnicie sobie wszystko. - zaśmiałam się. 

-Ja z nim nie mam zamiaru rozmawiać. - powiedziałam i odsunęłam się od Louis'a.

-Skoro i tak miałyśmy zrobić to ostatnio, to może dzisiaj pójdziemy do jakiegoś club'u?

-Wolałabym zabawić się w domu. - powiedziałam. 

-Już się robi madame. - powiedział Zayn po czym wstał i skierował się w stronę drzwi. - Jedzie ktoś ze mną po procenty? - zapytał. - Przyda się kolejna para rąk. 

Liam, Zayn i Max pojechali po alkohol, a ja z Perrie, Sophią i Alice poszłyśmy zrobić coś do jedzenia. Za to Niall, Louis i Oliver mieli znaleźć jakieś fajne filmy. 

Louis Pov

Chłopaki pojechali po alkohol, a dziewczyny poszły zrobić coś do jedzenia. Natomiast ja, Niall i Oliver mieliśmy znaleźć jakiś film. Jednak zanim się za to zabrałem, telefon rozdzwonił mi się jak szalony. Na wyświetlaczu ukazała mi się nazwa Hazza. Poszedłem szybko do toalety, zakluczając za sobą drzwi. 

-Za dziesięć minut mam samolot. - powiedział. - Jak trzyma się Scarlett?

-Harry powiem ci, że naprawdę zawaliłeś sprawę. Scarlett udaje, że ją to nie rusza, ale w końcu przepłakała prawie pięć godzin! - krzyknąłem. - Do tego o wszystko obwinia siebie, że gdyby nie ona to mógłbyś normalnie być sobie z Nadine i bylibyście szczęśliwi. 

-Naprawdę jest aż tak źle? Przecież wiesz, że ja nie chcę być z Nadine! Boże najświętszy, ja ją kocham!

-Harry krzyk tu nic nie pomoże. Nie wiem jak, ale będziesz musiał ją odzyskać. Jej  naprawdę na tobie zależy Harry. 

-A mi zależy na niej, Louis. Z resztą wiesz to najlepiej.

-Tak, racja. Jednak nie potrzebnie jechałeś do tej swojej pseudo przyjaciółki. Gdyby nie to wszystko to właśnie siedziałbyś przytulony do niej i oszczędziłbyś jej tego wszystkiego. 

-Wiem, spieprzyłem. Naprawdę tego żałuję. Obiecałem jej, że za wszelką cenę będę o nią walczył i tak zrobię. Muszę kończyć, samolot jest już na płycie lotniska. Weź mi jeszcze wyślij jej adres i jakieś zdjęcie jakbyś mógł.

-Dobrze, do zobaczenia.

Hazza: To ten adres: ***

Wróciłem do chłopaków i pomogłem im wybrać jakiś dobry film. Trzy godziny później wysłałem Harry'emu zdjęcie. 

Hazza: *załącznik*

Scarlett Pov

Siedzieliśmy już pięć godzin pijąc. Wszystkie dziewczyny zaczęły tańczyć w pokoju. Mimo, że wyglądałam o niebo lepiej, nie do końca tak się czułam. Nie wiem jednak czy za sprawą dobrej zabawy czy alkoholu poprawił mi się humor. 

-Kocham was! - krzyknęłam - Dziękuję, że jesteście tu ze mną i mnie wspieracie. - powiedziałam. 

-Nie ma za co. - powiedział Louis i ucałował mnie w skroń. Zauważyłam, że Alice mu się przygląda. 

-Gdzie jest El? - szepnęłam Louis'owi na ucho.

-Razem z El postanowiliśmy się rozstać. Zostaliśmy jednak w relacji przyjacielskiej.

-To dobrze.

-Wiesz od dłuższego czasu się męczyłem, bo nie czułem już nic do niej.

-Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć. Chodź usiąść, nogi mnie bolą. - chłopak skinął głową i zajął miejsce obok Alice. Ta jednak oparłam głowę na jego ramieniu. 

-Zatańcz ze mną. - powiedziała, a on się zaśmiał.

-Alice jesteś pijana.

-Ale chcę z tobą zatańczyć. - powiedziała robiąc minę kota ze Shrek'a.

-Okej. - zaśmiał się. Wstał i przy okazji pomógł i jej. -Zatańczmy. 

Ciekawe czy będzie z tego coś więcej. Ja natomiast sama usiadłam obok Oliver'a. Cieszę się, że tutaj jest. 

-Wszystko w porządku? - objął mnie i pocałował w czoło.

-Tak, jest o wiele lepiej. - uśmiechnęłam się. - Dzięki, że przyjechałeś. 

-Od tego jestem. Rozmawiałaś z Max'em?

-Nie, a coś się stało?

-Ma ci coś do powiedzenia.

-Max - zawołałam, chłopak popatrzył na mnie pytająco, a ja ruchem głowy pokazałam, abyśmy wyszli. Skierowałam się do kuchni, a chłopak poszedł za mną. 

-Coś się stało? - zapytał.

-Nie, ale Oliver powiedział, że chciałeś porozmawiać.

-No tak. Oni wiedzą, ale ty nie. 

-A co mam wiedzieć? - zapytałam, a chłopak wciągnął głośno powietrze.

-Jestem gejem. - i wypuścił je z powrotem, a ja patrzyłam na niego w osłupieniu.

-Naprawdę? - skinął głową, a ja go przytuliłam. - O mój! Ja nie mogę zarąbiście! Teraz razem możemy chodzić wyrywać kolesi. - zaśmieliśmy się. 

-Nie potępiasz mnie za to? 

-Dlaczego bym miała? To normalne, tym bardziej dla mnie, w końcu jesteś moim przyjacielem.

-Tak, chodźmy do reszty. - powiedział i tak zrobiliśmy. 

Posiedzieliśmy jeszcze jakąś godzinę i wszyscy zaczęliśmy się szykować do snu. Niestety, ale znowu wylądowałam z Niall'em, za to Louis i Alice spali koło siebie. Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie o wiele lepszy od dzisiejszego. Jednak naprawdę jest mi przykro, przez to, jak potraktował mnie Harry.

Message ✉|h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz