Wróciłam z Zayn'em do domu i tak jak Perrie pisała, nikogo nie było. Postanowiłam zrobić sobie herbatę, bo mimo wszystko trochę zmarzłam.
-Zayn chcesz herbatę?
-Jasne. Zwykłą, słodzę dwie, bez cytryny! Fuj!
Zrobiłam nam herbaty. Zaniosłam Zayn'owi jeden kubek. Usiadłam koło niego i patrzyłam pusto w przestrzeń.
-Zayn, dziękuję. - powiedziałam. - Bardzo mi dzisiaj pomogłeś, doradziłeś. Dziękuję, naprawdę.
Chłopak odstawił herbatę na stolik i mnie przytulił.
-Od tego są przyjaciele, mała.
-Chyba idę na balkon.
-Masz tutaj balkon? - zapytał poirytowany.
-Tak, a co?
-Żeby zapalić wychodziłem specjalnie z budynku. - skrzywił się.
-Biedaczek. - zaśmiałam się - Idziesz ze mną?
-Jasne.
Wzięłam w swoje dłonie kubek i razem z Zayn'em poszliśmy na balkon. Siedzieliśmy w ciszy. Chłopak spalił jednego papierosa. Tym razem zapytał czy chcę, ale odmówiłam.
-Ładne masz tutaj widoki. - powiedział rozmarzony.
-W końcu centrum miasta.
-Racja. - przyznał. - Chcesz posiedzieć sama?
-Nie będzie ci to przeszkadzać? - spytałam.
-Nie, to jest jak najbardziej w porządku.
-Dzięki Zayn.
-Powtarzasz się.
-Bo mam powód. - zaśmiałam się.
Nie wiem jak długo tutaj siedziałam, jednak wszystko to, co działo się w środku było słychać również na zewnątrz. Zapewne dlatego, że balkon był lekko otwarty, ale to dobrze.
-Jak ona się czuje? - zapytała Perrie.
-Jest z nią lepiej i to o wiele. Silna z niej dziewczyna.
-To dobrze. - powiedziała.
-Ja, Louis Tomlinson, powiadam wam, że zajmuję jako pierwszy toaletę.
-Ja drugi! - krzyknął Liam. - Harry miałeś porozmawiać ze Scarlett. - powiedział.
-Nie ma jej w domu. Obszukałem już wszystkie pokoje.
-To spytaj Zayn'a. - powiedział. Oni są tacy tępi czy naprawdę nie widzą otwartych drzwi balkonowych?
-Zayn, Zayn, Zayn!
-Czego chcesz?! - warknął.
-Spokojnie stary, chciałem cię zapytać gdzie jest Scarlett?
-Na balkonie.
-Dzięki.
-Styles? - powiedział Zayn i wszystko na chwilę ucichło. - Musisz się postarać, idź i walcz o nią matole.
Słychać było jak drzwi od balkonu lekko skrzypią. Po chwili koło mnie usiadł Harry. Jednak nic sobie z tego nie robiłam. Dalej patrzyłam przed siebie, nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Po dłuższej ciszy Harry westchnął.
-Nie jest ci zimno w tyłek, siedząc na tych zimnych kafelkach? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. - Scarlett nie zdradziłem cię. - powiedział, a ja na niego spojrzałam. - Nie mógłbym zrobić czegoś tak okropnego. Tym bardziej, że jesteś dziewczyną, o której marzy każdy facet w tym mieście, ba na tym świecie. - wyolbrzymiał, a ja się zaśmiałam.
-Kocham twój śmiech. Uśmiechaj się częściej. - powiedział. - Cieszę się, że udało mi się ciebie rozśmieszyć, ale przejdźmy do konkretów. - skinęłam głową.
-Nigdy, przenigdy bym cię nie zdradził. Tak, okłamałem cię i wiem, że bardzo źle zrobiłem. Powinienem ci powiedzieć, że chcę spotkać się z przyjaciółką, a nie zatajać tak istotny fakt. Tym bardziej, że nie mógłbym wrócić do Nadine. Zraniła mnie i to samo w sobie robi z niej tylko moją przyjaciółkę. Poza tym do tej samej rzeki nie wchodzi się dwa razy. Scarlett, spójrz na mnie.
Niepewnie podniosłam swój wzrok.
-Nie mam zamiaru, zatajać przed tobą niczego więcej. Jeśli chcesz mogę ci nawet teraz opowiedzieć wszystkie szczegóły z mojego życia. Naprawdę żałuję, że cię okłamałem.
-Lepiej zachowaj to dla siebie, kto wie co możesz mi powiedzieć. - zaśmiałam się.
-Wow, rozmawiasz ze mną. Ale wracając naprawdę mi na tobie zależy Scar. Gdyby tak nie było to dalej siedziałbym z Nadine, z resztą ona sama kazała mi lecieć. Nie wierz we wszystko co powiedzą media. - skinęłam głową, a Harry wstał. - Chodź. - podał mi dłoń, abym mogła wstać, położyłam kubek na parapecie.
Mimo tego, że w pewnym sensie mnie zranił, to zależy mi na nim i kiedy tak stanęłam na przeciwko niego, to nie mogłam zrobić nic innego, jak od razu się w niego wtulić.
-Przez te pare dni, naprawdę mi ciebie brakowało. - powiedziałam, rozkoszując się jego zapachem.
-Mi ciebie też. - szepnął w moje włosy. - Bardzo mi na tobie zależy Scarlett. Mogę śmiało powiedzieć, że zakochałem się. Kocham cię Scarlett i wykrzyczę to całemu światu, tylko jeśli będzie taka potrzeba.
-Czyżby? - zapytałam z uniesionymi brwiami.
-Kocham Scarlett Harris! Jest miłością mego życia i nikt mi jej nie może odebrać! - krzyknął na cały głos.
-Zamknij się. Wierzę ci. - zaśmiałam się. - Ale trudno mi będzie powierzyć ci znowu, moje zaufanie jak i serce.
-Rozumiem to, jednak zaczekam, bo warto na ciebie czekać. - pocałował mnie w czoło. - Dalej jesteśmy razem prawda? - zapytał.
-Z tego co pamiętam nikt nie powiedział, że zrywa. A skoro mnie nie zdradziłeś, to raczej się nie liczy.
-Skąd ta nagła zmiana, no wiesz, na rozmowę ze mną?
-Zasługa Malik'a.
-Będę musiał mu później podziękować. - powiedział, ucałował mnie w głowę i przytulił się do mnie.
-Boże, Harry, tyle przepłakałam i tak tęskniłam, a ty całujesz mnie po czole. Pocałuj mnie w usta ciołku.
Przybliżył swoją twarz do mojej i lekko złączył nasze wargi, tylko po to, aby chwilę później przylgnąć do mnie jeszcze bardziej.
-Cieszę się, że jesteś moja i niczyja inna. - powiedział muskając delikatnie moje usta. -Zimno ci kochanie, cała się trzęsiesz. - nałożył na mnie swoją bluzę i ucałował w policzek, przytulając się do moich pleców.
-Kiedy wyjeżdżacie? - zapytałam.
-W czwartek.
-Czyli praktycznie mamy dla siebie dwa dni, bo w czwartek będziesz się pakować.
-Tak, dwa dni na całusy i pieszczoty. Wiesz, kiedy byłem w samolocie nie mogłem się już doczekać aż cię zobaczę.
-Naprawdę? - zapytałam.
-Mhm. - wymruczał.
-Powiem ci sekret.
-Jaki? - zapytał.
-Jesteś moim pierwszym chłopakiem, jak i pocałunkiem. - zarumieniłam się.
-Ej, nie ma czego się wstydzić, cieszę się z tego powodu. - ucałował mnie w skroń.
CZYTASZ
Message ✉|h.s
Fanfiction"Ja: Mamo to nie ja porozrzucałam porno po podłodze! Unknown: Na pewno nie jestem twoją mamą, ale fajnie wiedzieć, że w końcu jakaś dziewczyna lubi porno. Większość się nie przyznaje." To nie jest tłumaczenie. To moje własne autorstwo.:)