40. Zamknij się. Wierzę ci.

20.6K 1.1K 240
                                    

Wróciłam z Zayn'em do domu i tak jak Perrie pisała, nikogo nie było. Postanowiłam zrobić sobie herbatę, bo mimo wszystko trochę zmarzłam.

-Zayn chcesz herbatę?

-Jasne. Zwykłą, słodzę dwie, bez cytryny! Fuj!

Zrobiłam nam herbaty. Zaniosłam Zayn'owi jeden kubek. Usiadłam koło niego i patrzyłam pusto w przestrzeń.

-Zayn, dziękuję. - powiedziałam. - Bardzo mi dzisiaj pomogłeś, doradziłeś. Dziękuję, naprawdę.

Chłopak odstawił herbatę na stolik i mnie przytulił.

-Od tego są przyjaciele, mała.

-Chyba idę na balkon.

-Masz tutaj balkon? - zapytał poirytowany.

-Tak, a co?

-Żeby zapalić wychodziłem specjalnie z budynku. - skrzywił się.

-Biedaczek. - zaśmiałam się - Idziesz ze mną?

-Jasne.

Wzięłam w swoje dłonie kubek i razem z Zayn'em poszliśmy na balkon. Siedzieliśmy w ciszy. Chłopak spalił jednego papierosa. Tym razem zapytał czy chcę, ale odmówiłam.

-Ładne masz tutaj widoki. - powiedział rozmarzony.

-W końcu centrum miasta.

-Racja. - przyznał. - Chcesz posiedzieć sama?

-Nie będzie ci to przeszkadzać? - spytałam.

-Nie, to jest jak najbardziej w porządku.

-Dzięki Zayn.

-Powtarzasz się.

-Bo mam powód. - zaśmiałam się.

Nie wiem jak długo tutaj siedziałam, jednak wszystko to, co działo się w środku było słychać również na zewnątrz. Zapewne dlatego, że balkon był lekko otwarty, ale to dobrze.

-Jak ona się czuje? - zapytała Perrie.

-Jest z nią lepiej i to o wiele. Silna z niej dziewczyna.

-To dobrze. - powiedziała.

-Ja, Louis Tomlinson, powiadam wam, że zajmuję jako pierwszy toaletę.

-Ja drugi! - krzyknął Liam. - Harry miałeś porozmawiać ze Scarlett. - powiedział.

-Nie ma jej w domu. Obszukałem już wszystkie pokoje.

-To spytaj Zayn'a. - powiedział. Oni są tacy tępi czy naprawdę nie widzą otwartych drzwi balkonowych?

-Zayn, Zayn, Zayn!

-Czego chcesz?! - warknął.

-Spokojnie stary, chciałem cię zapytać gdzie jest Scarlett?

-Na balkonie.

-Dzięki.

-Styles? - powiedział Zayn i wszystko na chwilę ucichło. - Musisz się postarać, idź i walcz o nią matole.

Słychać było jak drzwi od balkonu lekko skrzypią. Po chwili koło mnie usiadł Harry. Jednak nic sobie z tego nie robiłam. Dalej patrzyłam przed siebie, nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Po dłuższej ciszy Harry westchnął.

-Nie jest ci zimno w tyłek, siedząc na tych zimnych kafelkach? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. - Scarlett nie zdradziłem cię. - powiedział, a ja na niego spojrzałam. - Nie mógłbym zrobić czegoś tak okropnego. Tym bardziej, że jesteś dziewczyną, o której marzy każdy facet w tym mieście, ba na tym świecie. - wyolbrzymiał, a ja się zaśmiałam.

-Kocham twój śmiech. Uśmiechaj się częściej. - powiedział. - Cieszę się, że udało mi się ciebie rozśmieszyć, ale przejdźmy do konkretów. - skinęłam głową.

-Nigdy, przenigdy bym cię nie zdradził. Tak, okłamałem cię i wiem, że bardzo źle zrobiłem. Powinienem ci powiedzieć, że chcę spotkać się z przyjaciółką, a nie zatajać tak istotny fakt. Tym bardziej, że nie mógłbym wrócić do Nadine. Zraniła mnie i to samo w sobie robi z niej tylko moją przyjaciółkę. Poza tym do tej samej rzeki nie wchodzi się dwa razy. Scarlett, spójrz na mnie.

Niepewnie podniosłam swój wzrok.

-Nie mam zamiaru, zatajać przed tobą niczego więcej. Jeśli chcesz mogę ci nawet teraz opowiedzieć wszystkie szczegóły z mojego życia. Naprawdę żałuję, że cię okłamałem.

-Lepiej zachowaj to dla siebie, kto wie co możesz mi powiedzieć. - zaśmiałam się.

-Wow, rozmawiasz ze mną. Ale wracając naprawdę mi na tobie zależy Scar. Gdyby tak nie było to dalej siedziałbym z Nadine, z resztą ona sama kazała mi lecieć. Nie wierz we wszystko co powiedzą media. - skinęłam głową, a Harry wstał. - Chodź. - podał mi dłoń, abym mogła wstać, położyłam kubek na parapecie.

Mimo tego, że w pewnym sensie mnie zranił, to zależy mi na nim i kiedy tak stanęłam na przeciwko niego, to nie mogłam zrobić nic innego, jak od razu się w niego wtulić.

-Przez te pare dni, naprawdę mi ciebie brakowało. - powiedziałam, rozkoszując się jego zapachem.

-Mi ciebie też. - szepnął w moje włosy. - Bardzo mi na tobie zależy Scarlett. Mogę śmiało powiedzieć, że zakochałem się. Kocham cię Scarlett i wykrzyczę to całemu światu, tylko jeśli będzie taka potrzeba.

-Czyżby? - zapytałam z uniesionymi brwiami.

-Kocham Scarlett Harris! Jest miłością mego życia i nikt mi jej nie może odebrać! - krzyknął na cały głos.

-Zamknij się. Wierzę ci. - zaśmiałam się. - Ale trudno mi będzie powierzyć ci znowu, moje zaufanie jak i serce.

-Rozumiem to, jednak zaczekam, bo warto na ciebie czekać. - pocałował mnie w czoło. - Dalej jesteśmy razem prawda? - zapytał.

-Z tego co pamiętam nikt nie powiedział, że zrywa. A skoro mnie nie zdradziłeś, to raczej się nie liczy.

-Skąd ta nagła zmiana, no wiesz, na rozmowę ze mną?

-Zasługa Malik'a.

-Będę musiał mu później podziękować. - powiedział, ucałował mnie w głowę i przytulił się do mnie.

-Boże, Harry, tyle przepłakałam i tak tęskniłam, a ty całujesz mnie po czole. Pocałuj mnie w usta ciołku.

Przybliżył swoją twarz do mojej i lekko złączył nasze wargi, tylko po to, aby chwilę później przylgnąć do mnie jeszcze bardziej.

-Cieszę się, że jesteś moja i niczyja inna. - powiedział muskając delikatnie moje usta. -Zimno ci kochanie, cała się trzęsiesz. - nałożył na mnie swoją bluzę i ucałował w policzek, przytulając się do moich pleców.

-Kiedy wyjeżdżacie? - zapytałam.

-W czwartek.

-Czyli praktycznie mamy dla siebie dwa dni, bo w czwartek będziesz się pakować.

-Tak, dwa dni na całusy i pieszczoty. Wiesz, kiedy byłem w samolocie nie mogłem się już doczekać aż cię zobaczę.

-Naprawdę? - zapytałam.

-Mhm. - wymruczał.

-Powiem ci sekret.

-Jaki? - zapytał.

-Jesteś moim pierwszym chłopakiem, jak i pocałunkiem. - zarumieniłam się.

-Ej, nie ma czego się wstydzić, cieszę się z tego powodu. - ucałował mnie w skroń.

Message ✉|h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz