-Scarlett wstawaj. - ktoś szturchał moje ramię.
-Co jest? - zapytałam zaspana.
-Musisz wstać i się wyszykować. Za pół godziny wychodzimy do lekarza.
-Okej.
Wstałam i powędrowałam do szafy. Ubrałam na siebie pierwsze lepsze jeansy i jakiś sweter. Związałam włosy, umyłam twarz i zęby, a na koniec zeszłam na dół.
-Masz jajecznicę. - powiedziała Gemma.
-Musisz coś zjeść zanim wyjdziesz. - powiedziała Sophia, a ja kiwnęłam głową.
Zjadłam szybko śniadanie, po czym poszłam ubrać buty i założyć na siebie płaszcz. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy do lekarza. Dziewczyny weszły ze mną jednak do gabinetu musiałam wejść już sama.
-Dzień dobry pani Harris, jestem James zapraszam, zrobimy pani badania.
Lekarz zrobił mi rutynowe badania, między innymi: mocz, morfologia i ciśnienie.
-Dobrze, pani Harris musimy zrobić jeszcze jedno badanie czy, aby na pewno wszystko w porządku. - skinęłam głową.
Wyszliśmy z gabinetu i przeszliśmy cały korytarz po to, aby wejść do gabinetu z dziwnymi urządzeniami.
-Dzień dobry, jestem Kevin, proszę niech pani usiądzie.
Mężczyzna zaczął badać mi brzuch i jeszcze raz pobrał ode mnie krew. Po badaniach kazał mi się ubrać.
-No już wiemy przez co pani się tak źle czuła.
-Tak? Co to takiego? - zapytałam zainteresowana.
***
Po piętnastu minutach wyszłam z gabinetu lekarza. Nie wiem jak to wszystko możliwe. Dziewczyny kiedy mnie zobaczyły, od razu zaczęły pytać, co mi jest. Nie chciałam im jeszcze mówić. Może w domu, kiedy będziemy same i kiedy będę bardziej oswojona z tą informacją.
-Jedźmy już, proszę. - powiedziałam.
Wsiadłyśmy w samochód i ruszyłyśmy do domu. Zanim dojechałyśmy do miejsca docelowego, postanowiłyśmy jeszcze coś zjeść. Zajechałyśmy do baru sałatkowego i każda z nas wybrała sobie coś na wynos.
Będąc w domu, każda jadła swój posiłek w ciszy. Ja nadal próbowałam się oswoić z nową informacją, a dziewczyny zaciekawione posyłały sobie pytające spojrzenia. Nagle mój telefon rozdzwonił się jak szalony. Harry bombardował mnie wiadomościami.
Harry: Hej kochanie, jak tam? Byłaś już u lekarza?
Ja: Tak, byłam.
Harry: I co takiego powiedział? xx
Ja: Ogólnie powiedział, że to nic takiego tylko jakaś grypa, w dodatku nie jest zaraźliwa, ale mam na siebie uważać, tak wiesz, na wszelki wypadek.
Harry: Okej, w takim razie to dobrze. Zabiorę cię może na jakąś kolację co ty na to?
Ja: Jasne, jeśli masz ochotę to oczywiście.
Harry: Dobrze, w takim razie do jutra, kocham cię. Miłego dnia. xx
Ja: Tak, ja cię też. xx
Skończyłam pisać z Harry'm i czym prędzej wybrałam numer do przyjaciela.
-Słucham? - odebrał po trzecim sygnale.
-Oliver przyjedziesz do mnie? Muszę z tobą porozmawiać.
-Jasne, będę za dziesięć minut, akurat jestem niedaleko waszego domu.
Poszłam zrobić sobie i dziewczynom herbatę. Po czym skierowałam się do pokoju i wyczekiwałam w nim chłopaka. Nie wiem jak przyjmie tą wiadomość, jednak mam nadzieję, że pomoże mi ją ukryć. Chłopak tak jak mówił przyjechał po dziesięciu minutach. Dziewczyny go wpuściły, a on sam znalazł mnie w pokoju.
Po chwili oboje siedzieliśmy w pokoju i wpatrywały się w siebie. On wyczekując jakiejkolwiek reakcji, a ja bojąc się w ogóle zaczynać.
-Dobrze co się takiego dzieje, że jestem ci potrzebny? - zapytał przyjaciel.
-Wiesz, że jesteś moimi przyjacielem reszta też, ale teraz ich nie ma, a ciebie znam praktycznie od urodzenia i proszę zatrzymaj to co powiem tylko dla siebie, dobrze?
-Jasne, nikt się nie dowie. - powiedział.
-Mam raka.
-Co? Ale jak to?! - zapytał Oliver.
-Nie wiem, musiałam dostać to po którymś z rodziców albo po prostu zachorowałam. Nie wiem co teraz będzie, ja, ja, och po prostu jestem tak zagubiona. - zaszlochałam.
-Chodź tutaj. - chłopak mnie przytulił. - Nic się nie stało, to tylko choroba. Wyjdziesz z tego, pomogę ci ja, reszta przyjaciół, każdy na pewno będzie chciał pomóc.
-Nie chcę mówić nikomu, tym bardziej Harry'emu, odszedłby nie daj Boże od zespołu. Harry kocha muzykę i kocha to co robi. Nie chcę mu tego wszystkiego odbierać, tym bardziej, że sama bym się z tym wszystkim wtedy źle czuła.
-Harry ma swój rozum i nie odejdzie od zespołu Scarlett. - powiedział przyjaciel. - Będziesz go bardzo potrzebowała.
-Możliwe, ale jednak wolę trochę zaczekać.
-Dobrze. - powiedział. - Ale co jeśli wrócisz po pierwszej chemii, będziesz ciągle wymiotować i się źle czuć.
-Wiem, ale naprawdę na razie nie chcę o tym myśleć, on za parę dni wraca, a ja niedługo zacznę chemię, będę z nim dużo pisać i nie pozwolę mu na to, aby przyjeżdżał.
-A kiedy zaczynasz chemię?
-Kevin mój nowy lekarz, powiedział, że mam przyjść w tym tygodniu i wszystko omówimy.
-Pojadę tam z tobą, po wszystkim nie będziesz się najlepiej czuć. Po chemii zabiorę cię do mojego mieszkania, żebyś nie musiała chodzić po żadnych schodach i w ogóle.
-W porządku. - powiedziałam i czułam łzy spływające po moich policzkach,
-Chodź tu. - chłopak mnie przytulił.
Jestem kobietą, która trafia na same nieszczęścia. Tym razem to może być już koniec, jednak nie dam się tak łatwo. Wygram tą walkę jak każdą. Nie poddam się.
CZYTASZ
Message ✉|h.s
Fanfiction"Ja: Mamo to nie ja porozrzucałam porno po podłodze! Unknown: Na pewno nie jestem twoją mamą, ale fajnie wiedzieć, że w końcu jakaś dziewczyna lubi porno. Większość się nie przyznaje." To nie jest tłumaczenie. To moje własne autorstwo.:)