Lucy weszła w mroczny, stary korytarz, przepełniony stęchlizną, która drażniła jej nozdrza. Był to obszar, którego wcześniej nikt z klubu nie badał; strefa zamknięta, do której dostęp był ograniczony. Mimo ostrzeżeń, które dominowały w umyśle dziewczyny, serce wręcz krzyczało, by iść dalej. Wrodzonej ciekawości nie mogła pokonać. Chęć poznania, co kryje się za zniszczonymi, zardzewiałymi drzwiami, była silniejsza niż zdrowy rozsądek.
Tak jak cały budynek, to miejsce wydawało się przepełnione nadprzyrodzoną, nieznaną energią, wsiąkającą w najgłębsze zakamarki serca i szepczącą „odejdź stąd". Aura pełna zła wyzwalała niepokojące myśli, każące uciec i nigdy tu nie wracać. Jednak zdeterminowana Lucy szła nieprzerwanie przed siebie, wiedząc, że za drzwiami coś na nią czeka.
Wiekowe obrazy wiszące po obu stronach korytarza, a także ciche skrzypienie narastające przy pojedynczych krokach, napawały ją dumą poszukiwaczki, którą dawniej pragnęła zostać.
Była coraz bliżej wrót, coraz bliżej prawdy.
Miedziana klamka znajdowała się już na wyciągnięcie ręki. Każdy centymetr bliżej sprawiał, że serce łomotało z emocji, nie potrafiąc choćby na sekundę powrócić do naturalnego rytmu. Spocone dłonie co rusz przecierała o rąbek sukienki, nie martwiąc się o ślad, który mógłby na nich pozostać.
Zdenerwowana przystanęła i wzięła głęboki wdech, po czym sięgnęła dłonią i chwyciła nią za klamkę, przyciągając następnie drzwi ku sobie.
– Ale tu... – Zamilkła, upadając z hukiem kolanami na podłogę. Drżące wargi pragnęły wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk. Aczkolwiek obraz sprzed jej oczu, całkowicie odebrał mowę.
Na środku podłoża leżały zmasakrowane zwłoki człowieka. Krew spływała po jeszcze świeżych ranach tworząc wokół ciała kałużę krwi, powoli wsiąkając w spróchniałe, popękane panele. Resztki mózgu zsuwały się po jasnozielonej ścianie. Twarz, najprawdopodobniej mężczyzny, była całkowicie zniekształcona przez liczne obrażenia zadane najpewniej przez ciężki przedmiot.
Bała się. Aczkolwiek coś zabraniało jej stamtąd uciekać. Odbijający się echem w jej myślach szept wciąż powtarzał, by nie odwracała się, by patrzyła i wbiła ten widok głęboko w umyśle.
Niespodziewanie chwyciła się za głowę. Upadła, uderzając czołem o podłogę. Łzy spływały jej po bladych policzkach. Drżała i trzęsła się ze strachu, który nie był spowodowany widokiem zwłok, a pojedynczych obrazów napływających do jej głowy; scen walk, krwi, zniszczonej figurki, jej ojciec stojącego nad ciałem matki...
Podnosząc głowę, jeszcze raz spojrzała na bezlitosną scenerię pokoju. Nadal obrzydzona oparła się dłonią o podłogę i stanęła na równe nogi. Wiedziała, że nie może tu dłużej zostać. Musiała powiadomić policję o przestępstwie.
Pomału wychodziła z pomieszczenia, lecz w pewnej chwili, nawet sama nie rozumiała dlaczego, odwróciła się i ostatni raz zlustrowała wnętrze pokoju. Wtedy do niej dotarło, w jakiej znalazła się sytuacji. Okno, które w teorii powinno być zamknięcie, co chwilę skrzypiało, będąc delikatnie poruszane przez jesienny wiatr.
– NATSU! – krzyknęła.
***********************************************************************************
To tylko jedna gwiazdka czy komentarz, więc pokaż, że tu jesteś, Drogi Czytelniku!
Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania ;)
OSTRZEŻENIA!!!
* w opowiadaniu są zawarte sceny przemocy
* wulgaryzmy nie są cenzurowane
* wszystkie sceny erotyczne, brutalne, związane z treściami nieodpowiednimi dla młodych czytelników nie będą oznaczane!
Zwiastun "Granicy Olimpu"!
CZYTASZ
[z] Paranormal Activity Club
FanfictionŚwiat po czterech wojnach pragnie się odbudować, jednak zwiastuny pokoju zostają zniszczone przez ambicje, powoli przeistaczające się w chorą manię zemsty. By przegnać niebezpieczeństwo, potomkowie założycieli „Fairy Tail" stają naprzeciw tajemnicy...