Rozdział 29

516 57 4
                                    

Sapiąc i chwytając się za serce, gorączkowo rozglądała się dookoła, błagając, by Natsu w końcu do niej przybył. Docierało do niej, że sama powinna ruszyć się i uciec z tego miejsca, lecz jej nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Drgały, nie potrafiąc zrobić nawet kroku do tyłu, a co dopiero wstać z podłoża. Powstrzymywała łzy, tym samym chcąc dodać sobie odwagi.

Niespodziewanie usłyszała odgłosy kroków. Znieruchomiała. Jedynie kropelka potu spadła bezwładnie na podłogę, wskazując na strach, jaki odczuła.

– Co się stało?

Słysząc głos męża, natychmiast podniosła się i rzuciła na niego, wtulając się w jego tors.

Chłopak, próbując zachować równowagę, przytrzymał się framugi drzwi. Zaskoczony obecnością dziewczyny w takim miejscu i jej zachowaniem, niepewnie spojrzał na wnętrze pokoju. Widząc zmasakrowane ciało, zasłonił usta rękoma, powstrzymując się od wymiotowania na podłogę.

Był świadomy, że musi teraz przede wszystkim wyprowadzić żoną z tej rzeźni i zadzwonić na policję. Nie obchodziła go zniszczona reputacja szkoły, czy inne pierdoły. Na uwadze miał jedynie dobro dziewczyny...

Spiął wszystkie mięśnie, starając się zachować równowagę. Jedną ręką objął dziewczynę w talii, po czym zniżył się i drugą złapał ją za nogi. Od razu podniósł ją, zaczynając nieść na rękach w kierunku wyjścia. Starając się ją pocieszyć, szeptał czule:

– Wszystko będzie dobrze.

Jednak dziewczyna nie chciała go słuchać. Płacząc, obejmowała go za szyję. Czuła się bezpieczna, choć zagrożenie nie minęło. Morderca wciąż mógł się kryć po kątach, czekając na odpowiedni moment, lecz teraz przynajmniej nie była sama.

Kiedy wyszli na zewnątrz, natychmiast zaczerpnęła świeżego powietrza, prosząc, by mąż położył ją na ziemię. Tak też zrobił. Gdy tylko dotknęła ciałem miękkiej trawy, nareszcie poczuła, że może swobodnie oddychać. Sprawa nie została rozwiązania. Musieli od razu interweniować, dzwoniąc na policję, jednak bała się powiedzieć to wprost Natsu, gdyż była świadoma, na jakie straty materialne może narazić szkołę taką decyzją.

– Natsu... – zaczęła niepewnie.

– Nie martw się. – Położył na jej głowie swoją rękę, a następnie przejechał nią po blond kosmykach żony. – Trzeba zawiadomić odpowiednie służby.

Nie czekając, chwycił telefon w dłoń, po czym wybrał jeden z kontaktów. Czekając na odpowiedź, rozglądał się dookoła, rozumiejąc to samo, co Lucy. Morderca wciąż jest na wolności. Tracąc czujność, naraziłby nie tylko siebie, ale i dziewczynę na niebezpieczeństwo, a do tego nie mógł dopuścić.

Gdy w słuchawce rozległ się znany mu głos, gwałtownie przerwał policjantce:

– Ur, musisz natychmiast przyjechać pod dawny budynek szkoły nr 1... Mamy trupa w klasie.

***

Po dziesięciu minutach od przyjęcia zgłoszenia przed budynkiem szkoły zjawiła się policja, wraz ze zgrają niechcianych dziennikarzy, którzy jak hieny żerowali na nieszczęściu, próbując dowiedzieć się najmniejszych szczegółów. Pytając każdego ucznia przechodzącego obok, zakłócali pracę policji i wprowadzali niepotrzebny bałagan, który tylko utrudniał śledztwo. Jednak Ur Milkovich, będąc już przyzwyczajoną aż za bardzo do takich sytuacji, przeszła obojętnie obok nich, chcąc natychmiastowo dostać się na miejsce zbrodni. Kiedy tylko dotarła pod dawny budynek jej szkoły, niepewnie wkroczyła do środka, jeszcze nie wiedząc, co może zastać wewnątrz. Widząc znanych jej biegłych, sprawdzających nawet najmniejszy zakamarek budynku, sama rozglądała się, nie chcąc niczego przeoczyć. Była świadoma, że każdy trop przy takiej sprawie może być na wagę złota. Niepowodzenie mogło się skończyć dla niej katastrofą i końcem kariery, więc za nic w świecie nie mogła do tego dopuścić.

[z] Paranormal Activity ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz