Każdego dnia, od momentu rozwiązania sprawy, Lucy powtarzała sobie, że kwestią czasu jest nadejście tych dobrych. Wycierpiała wiele, była gotowa poświęcić samą siebie, by doprowadzić do aresztowania Porli, a jednak wciąż miała wrażenie, że gdzieś popełniła błąd. Że zapomniała o istotnym elemencie, który mógł doprowadzić do kolejnej tragedii.
Żyjąc myślą, że następny dzień może zwiastować nieszczęście, patrzyła jak z godziny na godzinę jej życie wypełniało nieznane wcześniej ciepło. Levy została wypuszczona z więzienia, rząd Fiorski nakazał zamknięcie sprawy morderstwa Porli i Mesta, a Natsu dwa dni później przebudził się. Każda część życia Lucy dążyła do szczęścia, a jednak zaszczepiona w jej sercu wątpliwość nie pozwalała zapomnieć, że wciąż istnieją ludzie, pragnący jej śmierci.
Patrząc na unoszącą się parę z nad kubka z kawą, powzdychiwała, czując niechęć do samej siebie. Potrzebowała radować się tym, co zesłał los, a nie dąsać się przez przeczucia, które mogły okazać się fałszywe.
– Co robisz? – usłyszała za sobą głos. Odwróciła się i spojrzała na Natsu ubranego w ciepłą, szarą pidżamę oraz szlafrok. Wyraźnie niewyspany podszedł do niej, po czym usiadł na krześle, biorąc do rąk kubek żony.
– Co robisz? – zapytała zirytowana dziewczyna.
– Wykorzystuję swoje umiejętności rabusia i zabieram ci kawę – wyjaśnił na jednym wydechu. – A co?
– Pij, nasypałam tam tyle cukru, że i tak zaraz mi oddasz. – Machnęła na niego ręką. Wystarczająco go znała, by wiedzieć, jak się zachowa, gdy usłyszy o zbyt dobrze posłodzonej kawie. I nie myliła się. Po kilku spojrzeniach grzecznie podał jej kubek, wstając i idąc w kierunku czajnika, by samemu przygotować napój.
– To... – zawahał się nad dalszą wypowiedzią. – Idziesz dzisiaj na randkę z Lokim?
– Tak, panie zazdrosny – odpowiedziała, zastanawiając się, jak idiotyczne pomysły rodzą się w tej chwili w głowie jej męża.
Natsu wzruszył jedynie ramionami. Odwrócił się do niej plecami, wyjątkowo zasłaniając przed dziewczyną twarz. Zaintrygowana jego zachowaniem była już niemalże pewna, że zbrodnia doskonała kreuje się w umyśle nastoletniego chłopaka. Nie wiedziała, co dokładnie planuje, jednak spodziewała się, że randka odbędzie się w obecności więcej niż dwóch osób.
Wstała, po czym odeszła w stronę swojego pokoju, chcąc mieć przynajmniej godzinę na spokojne przygotowanie się. Po drodze zatrzymała się jedynie na moment przy oknie, za którym znajdował się termometr; było zimno.
Lucy westchnęła. Nagle usłyszała cichy dźwięk dzwonka telefonu, który dobiegał z jej pokoju. Przyśpieszyła kroku, rozmyślając, kto o tej porze może zawracać jej głowę. Gdy jednak doszła do komórki, zaskoczona zrozumiała, że to Loki próbuje się od niej dodzwonić od dobrych kilku minut. Zaraz odebrała, nie chcąc dłużej kazać mu czekać.
– Słucham – powiedziała cicho.
– Cześć! – rozległ się krzyk w słuchawce. – Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy możemy umówić się o godzinę wcześniej? – zapytał.
– Nie ma problemu – odparła dziewczyna, spoglądając na zegarek. – To zaraz się zbiorę i dojdę na miej...
– Nie! – przerwał nachalnie. – Ja już zadbam o transport, więc tylko czekaj pod mieszkaniem.
– Jeśli chcesz. – Nie miała nic przeciwko propozycji. Natsu nie chciała wyganiać z domu, a godzinny spacer nie wchodził w rachubę przez niską temperaturę, więc w jakimś sensie była wdzięczna Lokiemu za zmianę planów.
CZYTASZ
[z] Paranormal Activity Club
FanfictionŚwiat po czterech wojnach pragnie się odbudować, jednak zwiastuny pokoju zostają zniszczone przez ambicje, powoli przeistaczające się w chorą manię zemsty. By przegnać niebezpieczeństwo, potomkowie założycieli „Fairy Tail" stają naprzeciw tajemnicy...