Kiedy oboje szykowali się do kolejnego seansu, Lucy usiadła na łóżku, trzymając w dłoniach miskę z przygotowanym popcornem. Uśmiechnięta i pełna nieznanego dotąd spokoju, spoglądała na Natsu z ukrycia, myśląc, że jeszcze jedna rzecz ją intryguje. Mogła nazwać ją ciekawostką bądź po prostu kolejną informacją, ale było bliżej do pierwszego nazewnictwa niż do drugiego.
– A skąd ta nazwa? – zapytała, niszcząc spokojną ciszę.
– Chodzi ci o „Siedem Smoków"? – odpowiedział pytaniem. Lucy kiwnęła głową, akurat wkładając do ust kolejną porcję jedzenia. – To trochę , ale kilka lat temu istniała podobna grupa, która zakradała się do najmniej znanych miejsc i zasadniczo nic nie kradła. Były tylko wywarzone drzwi i czasami zrobiony nieporządek, ale wszystko ostatecznie pozostawało na miejscu. Jednak jedna z notek prasowych mnie zainteresowała. Otóż ów grupa dokonała napadu na naszą szkołę, a dokładnie na bibliotekę. Ukradli jedną z ksiąg, w zasadzie nic nie wartą pozycję – dodał – i uciekli, nie pozostawiając po sobie żadnych śladów.
– I nie martwisz się, że ta grupa może cię ścigać za wykorzystanie nazwy?
– Tak, pozwą mnie do sądu – zażartował Natsu. – A tak po prawdzie, to nie wiem dokładnie co się stało, ale pewnego roku po prostu znikli. Nikt nie wiedział dlaczego tak się stało, ale przestano o nich pisać, napadów nie było i wszyscy uznali, że albo umarli, albo dorośli, że były to tylko dziecinne wygłupy.
– Gdyby to były dziecinne wygłupy, to by coś ukradli – podsumowała dziewczyna. – Ale dlaczego w ogóle postanowiłeś założyć grupę?
– Bo chciałem się zemścić na bogatych i tyle...
– Ale co był winien Cancer, właściciel „SailorMoon" – przerwała mu. – Przecież nic wam nie zrobił.
Rozumiała motywy, jakimi kierował się Natsu. Nienawiść, lecz i zarazem miłość, do ojca były na tyle silne, iż nie potrafił do końca krzywdzić niewinnych ludzi, ale nadal potrzebował wyładować emocje na innych. Nie popierała jego sposobu na radzenie sobie ze stresem, ale naprawdę wiedziała, do czego dążył mężczyzna. Natsu musiał cierpieć przez te wszystkie lata, i by nie oszaleć, chciał znaleźć metoda, która równocześnie spełni każdą z potrzeb. Choć wybrał najbardziej z niebezpiecznych form, to była mu wdzięczna, że nie dążył do tego samego, co teraz Gray i Laxus.
– A ja wiem? – Natsu wzruszył ramionami. – Podejrzany zaczął wydawać mi się ten zakład i jakoś tak ostatecznie wyszło, że ich okradliśmy.
– Kiepska wymówka – odburknęła.
– Lepsza taka niż żadna. – Więcej się nie odezwał. Unikał tematu, jakby żałował tego, co się wydarzyło. Jednak w zachowaniu mężczyzny dostrzegła jeszcze inny element, który sprawił, iż zaczęła się zastanawiać na poważnie nad reakcją Natsu. Czyżby coś odkrył? – sądziła, że było to równie prawdziwe co fałszywe.
Przeciągnęła się i jeszcze raz spojrzała na sukienkę matki Natsu, Amelii. Brzydziła się widokiem tak sponiewieranego materiału, na którym wciąż widniały krwawe ślady posoki. Choć większość już dawno wyblakła, nadal dało się dojrzeć zarysy czerwonych półkoli. Była pewna, że najchętniej rzuciłaby się na suknię i porwała ją, po czym spaliła jak najszybciej się tylko dało. To właśnie ona trzymała Natsu w przeszłości i nie mogła go zostawić dopóki nie pozbędzie się wszystkiego, co łączy go ze sprawą sprzed siedmiu lat. A tylko odpowiedzi mogą przynieść ukojenie, pomyślała dziewczyna, zdając sprawę z konsekwencji takich odpowiedzi. Prawda niosła za sobą spokój, ale równie mocno wzburzała dawniej spokojne morze. Przeradzała najmniejsze emocji w ogromne fale nienawiści, potęgując i potęgując. Doświadczyła dokładnie tego samego i żałowała, że w momencie, gdy ujrzała tajemniczy pokój w bibliotece, nie skręciła w przeciwnym kierunku. Nadal żyłaby w niewiedzy, ale przynajmniej ta wiedza nie niszczyłaby jej od środka, tak jak teraz to robi.
CZYTASZ
[z] Paranormal Activity Club
FanfictionŚwiat po czterech wojnach pragnie się odbudować, jednak zwiastuny pokoju zostają zniszczone przez ambicje, powoli przeistaczające się w chorą manię zemsty. By przegnać niebezpieczeństwo, potomkowie założycieli „Fairy Tail" stają naprzeciw tajemnicy...