Rozdział 36

554 61 17
                                    

– Lucy... ty wiesz, czego chcę – rzekł namiętnym głosem, przybliżając się do jej ciała.

Leżała obok niego na łóżku, posyłając mu spojrzenie pełne niepewności i gorzkiej słodyczy, która sprawiała, iż pragnął poczuć na sobie dotyk jej skóry. Taka niewinna, choć skrywające ukryte pragnienia za warstwą tajemnicy. Napawał się widokiem tej cichej duszyczki, która próbowała wejść razem z nim w niebezpieczną grę, w której zwycięzca mógł być tylko jeden.

Ubrana w cienką pidżamkę, przez którą prześwitywał jej koronkowy biustonosz, odsuwała się od młodzieńca, próbując powiedzieć, że to po jej stronie jest zwycięstwo. Widząc jednak kraniec łóżka, zrozumiała, że nie ma dokąd uciec. Uśmiechnęła się złowieszczo, po czym rzekła:

– Wiem, ale nigdy tego nie dostaniesz.

Palcami przejechała po włosach, słodko mrugając oczami. Pełna zagadek, a jednak odkrywała przed nim wszystko. Wystarczyło sięgnąć i zdobyć to, o czym marzył.

Czuł, jak hipnotyzowała go wzrokiem. Opierał się, na ile był w stanie, lecz jej magia była potężniejsza od niego samego.

Pełny determinacji powoli wyciągał rękę ku jej ciału, wiedząc, że już nie ma odwrotu. Podjął ostateczną bitwę, którą musiał wygrać.

Zaskoczona jeszcze mocniej ścisnęła twardy... pilot od telewizora, natychmiast czmychając na dywan. Roześmiana podbiegła pod drzwi, oparła się o futrynę i posłała chłopakowi powietrznego buziaczka, machając przed nim sprzętem, o który tak ładnie prosił.

– Dlaczego? – zapytał zrezygnowany.

– Bo jeśli ci go dam, kochany, to już mnie stąd nie wypuścisz – odpowiedziała natychmiast Lucy.

– Obiecuję, że byś nie żałowała. – Puścił w jej kierunku oczko.

Uchyliła się, a następnie uciekła z pokoju, zostawiając go samego w ciemnościach.

Niespodziewanie usłyszała dźwięk swojego telefonu. Zaintrygowana, kto może dzwonić o tak późnej porze, pobiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko, biorąc sprzęt w ręce.

– Słucham! – rzekła.

– Co wiesz na temat Mesta Grydera? – Usłyszała konkretne pytanie.

Zawahała się na moment, nie wiedząc, jak może odpowiedzieć. Wplątała się już w tę niebezpieczną grę, a Ur znała jej drugą twarz, więc nie było sensu udawać przed nią niewinnej nastolatki.

– Morderca czy ofiara?odpowiedziała pytająco tak słodkim i niepozornym głosikiem.

Na razie wiemy, że zaginął.

Lucy czuła w jej tonie fałszywe bezpieczeństwo, którym się otaczała. Wyobrażała sobie teraz, jak bardzo kobieta stara się nie dopuścić do wygranej Dragneel i właśnie to sprawiało, że na sercu czuła nietypowe ciepło.

– Specyficzny nauczyciel, który potrafił torturować, używając tylko słów. Ogólnie miły człowiek, choć czułam się dziwnie w jego obecności. Często na mnie patrzył i posyłał takie... uśmieszki. Nie były one zaproszeniem do łóżka ani niczym podobnym, jednakże coś się kryło za jego twarzą i... – zamilkła, pragnąc dłużej pobawić się z policjantką, która wyraźnie próbowała przechylić szalę na swoją stronę – nie przyszedł na zajęcia tego dnia, w którym zamordowano tego biedaka.

Po długich wyjaśnieniach nastąpiła niepokojąca chwila ciszy. Lucy natychmiast domyśliła się, że Ur dokładnie analizuje każde jej słowo, więc postanowiła dać jej na to czas.

[z] Paranormal Activity ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz