Nie była Natsu, więc w końcu nie musiała udawać.
Wstając z łóżka, narzuciła na siebie szlafrok, po czym skierowała się w stronę kuchni, chcąc coś przekąsić. Jednak widząc tacę pełną jedzenia, którą niespełna godzinę temu zostawił jej Dragneel, poczuła ukłucie w sercu, zwane poczuciem winy. Nie powinna była tego tak traktować. To on postąpił jak świnia i zasługiwał na karę – a przynajmniej w to chciała wierzyć.
Nagle usłyszała, że drzwi od domu się zatrzaskują. Podskoczyła ze strachu i wątpliwie odwróciła głowę, chcąc spojrzeć, kto zapragnął złożyć jej wizytę. Jaka była jej ulga, gdy okazało się, że jest to tylko Natsu.
Jednak jej ra nie trwała długo, gdyż uświadomiła sobie, w jakiej sytuacji ją zastał.
– Ja to mogę... – Zaczęła mówić, lecz nagle odkryła, że jej mąż wcale na nią nie patrzy.
Jego wzrok był pusty.
Sam Dragneel wyglądał, jakby ktoś wyssał z niego całą energię, pozostawiając jedynie pustą skorupę, a nie człowieka. Na szyi miał zawieszony specyficzny biały szalik. Coś się wydarzyło – tego jednego mogła być pewna.
Podchodząc spokojnie do chłopaka, próbowała złapać z nim jakiś kontakt. Martwiła się. Nie spodziewała się, że na tym spotkaniu wydarzy się coś takiego, co doprowadzi Natsu do tak poważnego stanu.
– Słuchasz mnie? – zapytała, machając przed nim ręką.
Nagle poczuła jak chwyta ją w nadgarstku i przyciąga do swojego ciała. Jego ciepły oddech zaczął muskać jej kar, sprawiając, że na ciele pojawiały się dreszcze. Ściskał ją w talii drugą ręką, nie pozwalając się wyrwać z mocnego objęcia.
– Co ty robisz?! – krzyknęła, starając się wydostać.
– Przepraszam – powiedział łamiącym się głosem.
Wtedy dopiero ujrzał łzy, które spływały mu po zimnych policzkach. Ta twarz była pełna bólu i żalu, ale zarazem także swego rodzaju spokoju. Jakby udało mu się z czegoś uwolnić.
– Co się stało? – Wiedząc, że może zrobić tylko jedną rzecz, przytuliła go do siebie, dając mu swobodnie wypłakiwać się w ciało.
– Spotkałem się z moim ojcem. – Zaczął, na okrągło pociągając nosem. – Zniszczył mi życie, zostawił mnie, gdy najbardziej potrzebowałem ojca i zjawił się tylko po to, aby prawić mi kazania, ale... – krzyknął, jeszcze mocniej ściskając dłonie na plecach Lucy – Ale ja nie potrafię go znienawidzić! To mój jedyny ojciec!
Rozumiała dokładnie jego ból. Sama miała ten sam problem już od dłuższego czasu. Jakby ją nie skrzywdził, ona sama nie potrafiła do końca wypełnić serca nienawiścią do jej własnego ojca.
– Wiem, wiem – mówiła czule, głaskając dłońmi po jego włosach. – Rozumiem cię i nie musisz się zmuszać ani do nienawiści, ani do miłości. Bądź sobą, a może przyjdzie taki dzień, w którym będziesz gotowy, aby wybrać.
Oboje opadli na podłogę, nie potrafiąc dłużej wystać na nogach. Mimo że nie był to łatwy czas dla żadnego z nich, chyba po raz pierwszy odbyli tak szczerą rozmowę, jakby naprawdę byli sobie bliscy. Natsu otworzył przed nią serce, topiąc część swoich lodów, które je pokrywały. Maska coraz bardziej pękała, choć był to dopiero mały uszczerbek w porównaniu do tego, co jeszcze skrywał młody chłopak.
***
Lucy wróciła do szkoły i, o dziwo, dla Levy McGarden nie było to zapowiedzią kolejnych kłopotów. Wręcz przeciwnie. Wszystko powróciło do normalności. Zajęcia były takie jak dawniej, nikt nie próbował wspominać o morderstwach, a i koledzy z klasy otoczyli Dragneel sympatią. Coraz więcej osób czuło się swobodniej, gdy w końcu złożyli zeznania na policji, dzięki czemu powróciła swego rodzaju harmonia, którą wszyscy chcieli zatrzymać przy sobie.
CZYTASZ
[z] Paranormal Activity Club
FanficŚwiat po czterech wojnach pragnie się odbudować, jednak zwiastuny pokoju zostają zniszczone przez ambicje, powoli przeistaczające się w chorą manię zemsty. By przegnać niebezpieczeństwo, potomkowie założycieli „Fairy Tail" stają naprzeciw tajemnicy...