Rozdział 4

1.3K 123 37
                                    

Odgłos odkładanej słuchawki rozległ się po pomieszczeniu.

Niespodziewanie Dragneel wstał i wyszedł z kuchni, nie mówiąc dziewczynie, gdzie idzie. Wciąż zbyt oszołomiona, by cokolwiek powiedzieć, usiadła na nagrzanym przez męża krześle i wlepiła pusty wzrok w cykający zegar, który wisiał tuż nad drzwiami. Uśmiechając się delikatnie, myślała o „idealnym" planie swojego teścia, który według niej był dość sprytny . Choć niezbyt podobała się jej rola głównej bohaterki, wiedziała, że byłby to idealny scenariusz pod jakiś film komediowo – romantyczny. Zazwyczaj w nich małżeństwo się nie lubi, a później się w sobie zakochują, pomyślała, nie mogąc pojąć toku rozumowania.

Podniosła głowę, słysząc czyjeś kroki. Domyśliła się, że wraca jej mąż, który był tak samo poruszony jak ona. Jednak nie mogła się spodziewać, że nagle rzuci przed nią stos papierów.

– Akt ślubu? – zapytała pewnym głosem.

– Na pewno niepodrobione. – Rozwiał jej wątpliwości, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć na ten temat. – Oficjalnie jesteśmy kochającym się małżeństwem, któro wzięło ślub kilka godzin po tym, jak się poznało. Cudownie! – Wzruszył ramionami, siadając naprzeciw ukochanej.

– Podpisałam. – Zdziwiła się, widząc swoje pismo na końcu dokumentu. – To prawda.

– A co ty myślałaś? – spytał gniewnie. – Dobra! – Uspokoił się, wiedząc, że zareagował za ostro. – Nieważne. Teraz masz wypełnij ten papierek, który cię upoważni do chodzenia do szkoły nr 1 w Magnolii.

Zaczął przeglądać wszystkie dokumenty, które zebrał z podłogi swojego pokoju. Wygrzebując kolejne kartki, podawał je dziewczynie, nawet nie sądząc, że może odmówić.

– A jak tego nie zrobię? – zapytała niepewnie, nie chcąc tak naprawdę znać odpowiedzi.

– Najprawdopodobniej mój ojciec się o tym dowie i wtedy już nie będę miał wyboru – wyjaśnił jej szczerze.

– Rozumiem.

Lucy kiwnęła głową, po czym złożyła na papierze podpis z nowym nazwiskiem. Chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić, powiedziała w myślach, śmiejąc się pod nosem. Gdy tylko skończyła wszystkie czynności papierkowe, podała dokumenty swojemu mężowi, który złożył je do kupki i włożył do teczki, którą wcześniej przygotował. Zakończyli pewną część, którą mieli wspólnie załatwić, ale została jeszcze jedna, istotna kwestia.

– Musimy sformować jakiś pakt, który pozwoli nam jakoś przeżyć w tym szaleństwie – rzekł Natsu, kładąc na stół czystą kartkę papieru.

– Nigdy mnie skrzywdzisz! – Dziewczyna postawiła swój pierwszy warunek. – Nie zatrzymasz mnie w mieszkaniu. Nie będziesz mnie do niczego zmuszał. Nie będziesz ośmieszał w szkole. Pomożesz mi, gdy trzeba będzie. Dasz mi pieniądze potrzebne na życie. Pasuje?

– Zgoda! – odpowiedział zbyt szybko. – A teraz moje warunki! Będziesz się zajmowała naszym gniazdkiem miłosnym. Codzienne gotowanie to zwyczaj. Raz w tygodniu mam prawo uzyskać od ciebie małżeński gest, oczywiście nie wychodząc poza twoje reguły. Będziesz spędzała ze mną czas i nie uciekniesz ode mnie. I jak?

– Twoje warunki brzmią jakbym miała być dla ciebie ... – szepnęła dziewczyna.

– To jest nieważne! – powiedział ostro. – Akceptujesz czy nie?

– Zgodziłeś się na moje, więc ja zgodzę się na twoje... Tylko martwi mnie ten „małżeński gest" – odpowiedziała mu szczerze. – Na seks ani na inne rzeczy się nie zgodzę, więc nie wiem, co masz na myśli.

[z] Paranormal Activity ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz