Rozdział 92

236 30 6
                                    


Zeref zdał sobie sprawę, że nawet wybaczenie innych nie zmaże w pełni jego win. Dokonał strasznych czynów, które na zawsze już pozostawiły na nim piętno. Mógł jedynie błagać i prosić, by znalazł się ktoś, kto wybaczy mu te grzechy, ale były to tylko próżne błagania.

Chwycił za płaszcz, po czym przystanął w drzwiach, ostatni raz spoglądając na pozostawioną kopertę. Ostatecznie wrócił po nią i schował do kieszeni.

— Wasza Wysokość. — Kyouka podniosła się i ukłoniła, gdy ujrzała wychodzącego króla.

— Przygotuj mi samochód, muszę gdzieś pojechać — nakazał.

— Rozumiem. A jeśli można wiedzieć...

— Na cmentarz — odpowiedział krótko. — Przyszykuj również swoją teczkę, gdyby ktoś postanowił zrobić nam niespodziankę. Zadzwoń także do Mard Geera. Niech prześle mojemu bratu wszystkie informacje na temat kluczy, Acnologii, ludzi z tym powiązanych i takie tam.

— Panie... — Zawahała się. — Jesteś pewien, że to dobry pomysł? Z tego, co wiemy, Natsu Dragneel nie powinien mieszać się w te sprawy. Wszystko zostało już wyjaśnione. Poza tym Acnologia zginął w pożarze dwa lata temu. Dostałam również informacje, że Erza Knightwalker i Jellal Fernandes zostali zamordowani przez Erzę Scarlet.

— To nie koniec, kochana. — Opuścił wzrok ku podłożu. — Lucy ma rację, działając. To dopiero początek. My nie znaleźliśmy ciała. A brak ciała oznacza brak dowodu na śmierć Acnologii. Poza tym domyślam się, co Lucy chce uczynić.

— Chce zniszczyć to miejsce — oznajmiła Kyouka. — Chyba już rozumiem.

— Dlatego musimy za wszelką cenę pomóc jej przeżyć. Mimo wszystko — uśmiechnął się — to moja była narzeczona, choć ona niebyła zadowolona z takiego nazewnictwa.

Zaśmiał się.

Wyszedł z pałacu przez tajne przejście, które prowadziło bezpośrednio do stajni. Tam już czekał na niego samochód. Kyouka już tam była. Po raz kolejny nie mógł uwierzyć, że tak szybko ta kobieta zdołała się dostać na miejsce spotkania. Aczkolwiek dziękował za jej umiejętności. Nie raz przydały mu się i najpewniej jeszcze przydadzą.

Oparł głowę o szyję i zanurzył się w chwilowym odpoczynku, które tak potrzebował. Musiał jeszcze zrobić tylko jedną rzecz, ale zanim dojedzie, miał chwilę, by się przespać. Kyouka położyła na nim cienki koc i ciepło uśmiechnęła się, dając mu do zrozumienia, że może śmiało wykorzystać ten moment na sen.

Zeref przymknął oczy.

Obudził się dopiero, gdy poczuł lekkie szturchanie sekretarki. Dojechali na miejsce, na największy cmentarz w Crocus, na którym spoczęły zwłoki Mirajane. Zeref wyszedł z samochodu przy asyście dwóch agentów.

— Witam — powiedział do stróża, którego spotkał już kilkukrotnie.

Mężczyzna zaprowadził go pod właściwy grób i zostawił, dając chwilę na refleksję. Zeref usiadł na trawie, a Kyouka stanęła na nim, wbijając smutny wzrok w napis na płycie. Zaczął wiać lekki, przyjemny wiaterek.

— Ty również nie czujesz się z tym dobrze? — spytał Zeref, próbując zapalić stojący znicz.

— Nie — zgodziła się. — Ta śmierć nie powinna mieć nigdy miejsca. Jackal nas zdradził.

— Po prostu wierzył, że w ten sposób pomoże mi. Był dobrym sługą i przyjacielem, ale zbyt wiele nienawiści w sobie nosił. Poza tym nie usłuchał rozkazów, a to było niedopuszczalne.

[z] Paranormal Activity ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz