Rozdział 65

291 35 8
                                    

Natsu poznawał ten głos. Niewiele razy miał szansę słyszeć tę kobietę, ale te charakterystyczne niebieskie włosy nie mogły zostać pomylone z nikim innym.

– Ju...via – powiedział Natsu. Emocje całkowicie opuściły jego ciało. Kropelki łez spłynęły po zaczerwienionym policzku, a ciepły uśmiech pojawił się na twarzy mężczyzny, który na nowo zyskał nadzieję.

– Spóźniłaś się – skomentowała złośliwie Lucy. – Gray, widzisz! Juvia tu jest!

Juvia odeszła kawałek od Natsu i stanęła dokładnie nad samym Grayem. Nie patrzyła na niego. Wbijała wzrok gdzieś przed siebie, zbierając w sobie odwagę. Bała się zobaczyć bliską osobę w tak okrutnym stanie. Zapewne podejrzewała, z czym przyjdzie jej się zmierzyć po otrzymaniu wiadomości od Lucy, ale stan Graya przerósł jakiekolwiek oczekiwania.

– Kiedy przybyłam do Magnolii, chciałam cię zabić – zaczęła. – Powtarzałam sobie, że przecież zemsta do niczego mnie nie zaprowadzi. Jednak tak bardzo pragnęłam zadośćuczynienia za to, co mnie spotkało. Tak, byłam gotowa pozbawić cię życia. I wtedy nastąpił cud. Wrogowie sprzed lat zapłakali i pogodzili się w jedności. Nawet nie wierzyłam, że jest to możliwe.

– To moja wina, że on zginął – rzekł załamany Gray.

– Nieprawda. Każdy podejmuje własne decyzje. Dlatego to, co się stało, nie obciąża twego sumienia.

– Gdybym tylko...

– Nie gdybaj! – przerwała mu ostro. – Nie cofniesz czasu, ale możesz ruszyć w przyszłość. Tak, jak ja to uczyniłam. Bo pamiętaj, jestem kobietą zawistną. Próbowałam cię zabić, a jednak znalazłam w sobie siłę, by wybaczyć i pójść dalej.

– Ale Igneel... – szepnął.

– NATSU NIE JEST IGNEELEM! – wrzasnęła. – Dzieci nie ponoszą winy za grzechy swych rodziców. Nosimy na barkach odpowiedzialność tylko za własne czyny. Tego pamiętnego dnia, to nie ty zawiniłeś, tylko nasi rodzice, dlatego przestań!

– Juvia, to przeze mnie straciłaś przyszłość! – oświadczył, odpychając ręką dziewczyną na bok.

Loxar zachwiała się niebezpiecznie, ale znalazła równowagę. Oparła się o parapet, znajdując w sobie nową determinację. Nie miała zamiaru odpuszczać, gdy była już tak blisko. Zbiegowisko się kończyło. Kurtyna miała się opuścić, a aktorzy zejść ze sceny. Przedstawienie trwało już za długo. Natsu był świadom, że Sting ostatkiem sił walczy o życie. Liczyły się sekundy, które mogła kupić im jedynie Juvia. Sytuacja się polepszyła, pomyślał Dragneel. Jednak Gray znajduje się wciąż za blisko broni.

– Zaopiekujemy się tobą! – obiecała Loxar. – Ja i Lyon pomożemy ci! Zaraz tu dotrze i...

– Lyon, przecież on nie żyje! – przerwał jej Gray.

Nastała budząca grozę cisza. Nikt nie raczył wypowiedzieć choćby jednego słowa. Juvia nie pojmowała tego, co obwieścił jej dawny przyjaciel. Rogue wydawał się równie zaskoczony, lecz największą makabrę dało się ujrzeć w spojrzeniu Lucy. Miotała się bez sensu w miejscu, przestawiając nogi w nierównych odstępach. Oddychała szybko, jakby dusiła się. Aż nastąpił ten moment, gdy ktoś naładował broń i rozległ się ostrzegawczy strzał. Pocisk przeleciał tuż obok twarzy Graya i wbił się w ścianę.

– Lyon, ty żyjesz... – powiedział radośnie Fullbuster. Po raz pierwszy, od kiedy przybyli do tego domu, powoli zaczął się podnosić. Aczkolwiek zaraz zaniechał jakichkolwiek ruchów. Z początku do Natsu nie docierało, co się dzieje. Miotał wzrokiem to na Graya, to na Lyona. W ich zachowaniu nie dostrzegał niczego podejrzanego.

[z] Paranormal Activity ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz