30 września 2000 roku

134 17 0
                                    

Trzymając w dłoniach butelkę alkoholu, wypijali z niej łyk po łyku, zapominając, że w środku już nic nie ma. Trzymali się kurczowo bok siebie, wiedząc, iż chwila nieuwagi może się skończyć dla nich tragedią. Przechylali się niepewnie to na jedną, to na drugą stronę, lecz asekuracja towarzysza zawsze sprawiała, iż wiernie brnęli naprzód.

— Holala, dziewczynę mam — śpiewał wesoło Natsu, całując co jakiś czas swoją ukochaną. — KHochanie ja mam piękhny głos, więc zacwierklaj tu. — Język plątał mu się niemożebnie, lecz odważnie wypowiadał kolejne sekwencje w stosunku do swojej ukochanej.

— Dobranoc — powiedziała cichutko, tracąc w jednej chwili wszystkie siły. Gdyby nie wielka wola i „siła" Dragneela upadłaby na twardą kostkę, rozbijając o nią głowę.

— Normalnie jak księżniczka — skomentował, przyglądając się słodkiej i niewinnej twarzy Lucy. — Śłodka! — krzyknął na całą ulicę. — Co kulwa!?

Widząc rażące światła jakiegoś samochodu, szybko skrył swoje oczy wolną ręką. Przytrzymując ledwo trzymającą się na nim Lucy, obmyślał plan ucieczki przed piekielną bestią, która miała zamiar go oślepić.

Auto zdawało się znajdować coraz bliżej niego, przez co pomysł z ucieczką nie mógł wypalić, gdyż brakowało mu czasu (i sił). Niespodziewanie pojazd zatrzymał się dokładnie naprzeciw niego. Mrugając przed nim, zaczął podchodzić bliżej, lecz gdy usłyszał dźwięk otwierających się drzwi zatrzymał się.

— Panicz Dragneel? — Słysząc swoje nazwisko, wypiął dumnie pierś do przodu, przechylając tym samym biedną blondynkę.

Z samochodu wyszło dwóch mężczyzn ubranych w czarne jak smoła garnitury. Stanęli oni naprzeciw włączonych świateł, tworząc wokół siebie anielską aurę. Natsu pomyślał, że widzi przed sobą anioły. Lecz im baczniej zaczął się im przyglądać, tym bardziej dostrzegał zwyczajność owych mężczyzn, którzy skrywali swe twarze za ciemnymi, grubymi soczewkami okularów. Chłopak, wytężając swój pijacki wzrok, próbował rozpoznać mężczyzn, lecz rozmywający się obraz, uniemożliwił mu tę czynność.

— Aa! Faceci w czerni? — powiedział, dochodząc tylko do jednego wniosku, który nie wydawał mu się tak bardzo absurdalny, jak inne.

— Prosimy pójść z nami. — Jeden z nich podszedł do Natsu, jednak ten popatrzył na niego niepewnym wzrokiem i dzielnym krokiem podjął próbę ucieczki (czego udało mu się dokonać na jedyne 5 centymetrów).

— Nie dam rady — powiedział zrezygnowany. — Ale nie oddam siebie — popatrzył Lucy — ani jej. — Wskazał ręką na ukochaną.— To moja narzeczona!

— Chcemy państwa zawieść do Urzędu Stanu Cywilnego i oddać pewien przedmiot panience Heartfilii — wyjaśnił grzecznie drugi mężczyzna, próbując dojść do porozumienia z pijanym napastnikiem.

— A to zmienia postać rzeczy! Proszę — powiedział Natsu, podając śpiącą Lucy, która od razu zaczęła upadać na ziemię. „Facet w czerni" zareagował szybko, chroniąc ją przed runięciem na asfalt. — Ej, ej ty zboczuchu, gdzie z tymi łapami? — Widząc to, Natsu zaczął go bić lekko w ramię, chcąc „bronić " swoją ukochaną. — Ja ci tu dam. — Pokazał mu swoją pięść, a następnie obrócił się wokół własnej osi. — Aaa! Ślub! Samochód! — Przypominając sobie o tak istotnych kwestiach, zapomniał o swojej narzeczonej.

Powoli, niezbyt bezpiecznym krokiem, zaczął iść w stronę auta, próbując się dostać do jego wnętrza. Droga była wyboista i ciężka do przebycia, lecz pełen determinacji, kroczył dzielnie przez asfalt, aż dotarł do samochodu, do którego wpakował się z wielkim hukiem.

[z] Paranormal Activity ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz