- SPOTKASZ SIĘ Z BENEM?! - Mike podniósł głos, jak tylko dowiedział się o mojej rozmowie z menager. - Ochujałaś?
- Och, daj spokój. - Wywróciłam oczami. - To nic takiego. Zwłaszcza, jeśli nagrodą są dwa dni wolnego - dodałam. Zarzuciłam torebkę na ramię i wyszłam z naszej pracowniczej szatni.
- Ale to Ben! - zawołał, wymachując dziwnie rękoma.
- Przecież mnie nie zje, nie zgwałci, ani nie zabije! Nie histeryzuj!
- Ale jeszcze nie tak dawno chciał do ciebie wrócić - przypomniał mi.
- No i? Powiedziałam mu, że nie ma mowy. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Podwieziesz mnie? - zapytałam, kiedy znaleźliśmy się przy aucie Michaela. Westchnął z rezygnacją wiedząc, że jego gadanie na nic się zda.
- Gdzie? - Otworzył mi drzwi pasażera, za co podziękowałam mu uśmiechem..
- Do centrum. Jeśli nie zmienił nawyków, to bardzo prawdopodobne, że w tym momencie je obiad w jednej z knajp.
Na szczęście nie zmienił. Oczywiście nie mogłam tak po prostu tam wejść i do niego zagadać mówiąc, że potrzebuję przysługi. To musiało wyglądać na przypadek.
Wypatrzyłam go już z chodnika, jak siedział ze swoim przyjacielem w restauracji. Obaj skończyli jeść i teraz siedzieli, i rozmawiali. Miałam nadzieję, że nie zajmie im to długo. Usiadłam na jednej z ławek niedaleko tak, by mieć widok na wejście do restauracji i czekałam. Po jakichś piętnastu minutach w końcu wyszli. Jeszcze przez chwilę rozmawiali, aż w końcu pożegnali się uściskiem dłoni i każdy poszedł w swoją stronę. Na szczęście Ben kierował się w tę stronę, gdzie siedziałam ja, jednak mnie nie widział, zapatrzony w swój telefon. Udając, że również go nie widzę, wyczekałam moment i w końcu wstałam, kierując się przed siebie. Zgodnie z planem, wpadłam w Bena.
- Przeprasz... Crystal? - zdziwił się, chowając telefon do kieszeni.
- Ben! Cześć, przepraszam cię. Nie zauważyłam...
- Nie szkodzi. - Uśmiechnął się. - Zagapiłem się w telefon, moja wina. Co tutaj robisz?
Westchnęłam, udając zirytowaną.
- Miałam spotkać się z Michaelem, ale w ostatniej chwili mnie olał. Wracam do domu.
- Odwiozę cię - zaproponował od razu. Nie protestowałam i ruszyliśmy do jego auta. Było trochę niezręcznie, tak jak się obawiałam. Cały czas jednak starałam się prowadzić z nim jakąś rozmowę i kierować ją w stronę pracy.
- Ojciec chyba w końcu jest zadowolony, co? Słyszałam, że ostatnio macie masę roboty - zagadnęłam. Spojrzał na mnie, ściągając brwi. - Hotel zmienia auta i chciał nawiązać z wami współpracę, ale ponoć macie zapchane grafiki.
- Ach tak, racja. - Uśmiechnął się zadowolony. - Faktycznie, pracy jest dużo, ale to dobrze. Zarobki też się zwiększyły.
- Domyśliłam się po zmianie auta - zaśmiałam się.
- Duże macie zapotrzebowanie na te auta? - zapytał, wracając do poprzedniego tematu.
- Nie jestem pewna, ale chyba coś około dziesięciu sztuk - odpowiedziałam. Chłopak zmrużył oczy, zastanawiając się nad czymś.
- Mogę się do was odezwać za dwa tygodnie - zaproponował. Skrzywiłam się, cmokając.
- Za późno. Potrzebujemy czegoś na teraz. Zerwaliśmy umowę z poprzednikiem i mamy miesiąc na znalezienie czegoś nowego, ale kierownictwu zależy na czasie - odpowiedziałam. Widziałam, że chłopak był niezadowolony. Postanowiłam spróbować jeszcze czegoś. - Ale w sumie to i tak już raczej nieaktualne. Menager ma już ponoć ugadane jakieś spotkanie za dwa dni w tej sprawie. Chyba nawet z kimś od Haynesa.
Ben natychmiast się spiął. Cóż, nigdy za bardzo nie interesowałam się sprawami biznesowymi jego i jego ojca, ale jedno wiedziałam na pewno - Haynes, to ich największy konkurent.
- Myślisz, że udałoby ci się załatwić mi spotkanie z twoją menager? Powiedzmy... jutro o czternastej? - zapytał, a ja musiałam porządnie się pilnować, by nie okazać zbyt wielkiej radości.
- Myślę, że mogę spróbować zadzwonić do niej jeszcze dziś i zapytać.
- Wyświadczyłabyś mi ogromną przysługę - powiedział. - Gdybym sprzątnął tę umowę sprzed nosa Haynesa...
- Domyślam się, że byłby to sukces - zaśmiałam się. Ben zaparkował przed moim blokiem i odwrócił się lekko w moją stronę. - Dzięki za podwózkę. A co do spotkania, dam ci znać jak najszybciej. - Pocałowałam go w policzek i rzucając "do zobaczenia" wysiadałam z jego auta.
Misja zakończona sukcesem.
Dzień dobry :). Nie dałam rady dodać wczoraj jeszcze jednego rozdziału. Zasnęłam przy laptopie o_O. Ale przynajmniej zasnęłam dość wcześnie, co ostatnio nie zdarza mi się często, więc hurra! sukces!
Wstawiam więc dziś z samego rana. Może komuś poprawi humor o tak barbarzyńskiej porze. Kto to wymyślił, żeby tak wcześnie wstawać?!
CZYTASZ
The Relationship [h.s.] [zakończone]
FanfictionStill remember the first time that I saw your face It was not love at first sight The only reason I tell you that now Is cause everything feels so right With you lyin' next to me And tellin' me your fantasies Yeah everywhere we go it's...