Kiedy się obudziłam, było mi nieprzyjemnie zimno. Ale nie było to zimno spowodowane temperaturą, czy brakiem okrycia. Temperatura była w sam raz. Przykrycie też miałam. Leżałam na brzuchu, wtulając się w poduszkę, a kołdra zasłaniała mnie od pasa w dół, bo najwyraźniej w nocy było mi nawet za ciepło. Zimno, które odczuwałam było skutkiem braku drugiej osoby. Braku Harry'ego. Nie lubiłam tego. Tej świadomości, że kładliśmy się razem, a kiedy się budzę jego nie ma.
Po chwili jednak rozchyliłam leniwie powieki, a kiedy to zrobiłam, ujrzałam stojącego nade mną Harry'ego. Z aparatem wycelowanym prosto we mnie.
- Styles! - jęknęłam, zasłaniając twarz wolną dłonią. - Co ty robisz?
- Zdjęcia.
Odsłoniłam twarz i posłałam mu spojrzenie typu "No shit, Sherlock", na co zaśmiał się cicho. Po jego głosie łatwo można było rozpoznać, że sam również niedawno wstał. Po tym i po rozkudlonej burzy loków na jego głowie.
- Uśmiechnij się - poprosił, ale zamiast tego, wystawiłam w jego stronę środkowy palec. - Zołza z ciebie.
- Zamknij się i chodź tutaj, przebrzydły łosiu! - zażądałam, wyciągając w jego stronę rękę. Odstawił aparat na szafkę i położył się obok mnie. Od razu zaczął składać dziesiątki drobnych, głośnych i mokrych pocałunków na mojej twarzy i ramieniu. - Jezu, czy ty dzisiaj jakieś ADHD złapałeś? - zapytałam, spoglądając na niego jak na czubka.
- Nie - odpowiedział i korzystając z tego, że moja twarz chwilowo nie była do połowy wciśnięta w poduszkę, cmoknął mnie prosto w usta.
- Zaśliniłeś mnie - zaśmiałam się, na co posłał mi urażone spojrzenie. - Jak mieliśmy psa, to czasem wskakiwał na moje łóżko, kiedy mama rano przychodziła mnie budzić do szkoły. Czuję się tak samo, tak wtedy.
- Porównujesz mnie do jakiegoś kundla? - prychnął. A ja z oburzenia niemal się zapowietrzyłam.
- KUNDLEM?! - podniosłam głos i równocześnie siebie, zapierając się jednym łokciem o łóżko. - Wypraszam sobie! Pluto był cudownym psiakiem! I bardzo mądrym. Zawsze czekał na mnie, jak wracałam ze szkoły. Zawsze wyczuwał, kiedy byłam smutna albo było mi źle, przychodził do mnie, kładł mi łeb na kolanach i lizał po rękach. Byłam załamana, kiedy musieliśmy go uśpić i nie pozwolę nikomu go obrażać! - Na koniec uderzyłam go z pięści w ramię. Niech sobie nie myśli, że może ot tak sobie ubliżać mojemu ukochanemu psiakowi.
- Dobra, dobra. - Podniósł ręce w geście obronnym. - Przepraszam. Już nigdy nie powiem złego słowa o Pluto - obiecał. Chciał mnie pocałować, ale ponownie opadłam na poduszki, odwracając głowę w drugą stronę. Nie byłam na niego zła. Po prostu chciałam się z nim podroczyć. Poczułam jego tors na swoich plecach, kiedy pochylił się tak, by widzieć moją twarz, przygniatając mnie lekko. - Co sobie panienka życzy na śniadanie? - zachrypiał mi tuż przy uchu i ucałował nie tuż pod nim.
- Na początek nie zostanie zgniecioną - mruknęłam sennie. Zsunął się ze mnie, a jak tylko to zrobił, przekręciłam się na drugi bok, układając głowę na jego torsie i obejmując go. - A teraz jeszcze trochę snu. Jestem zmęczona i nie wyspana.
- Niech ci będzie - westchnął, zaplatając ramiona wokół mnie. Przez chwilę jeszcze próbował mnie łaskotać, ale kiedy zaczęłam marudzić, w końcu odpuścił i pozwolił na sobie zasnąć.
700 KOMENTARZY!! DZIĘKUJĘ WAM Z CAŁEGO MOJEGO UŁOMNEGO SERDUCHA!! ♥♥ (chociaż ostatnio trochę się z tymi komentarzami wstrzymujecie... bez obaw, ja nie gryzę, a wręcz przeciwnie - każdy komentarz daje mi radochę i napędza do dalszego pisania. A jak jest motywacja, to i rozdziały są częściej :))
Słuchajcie, wielka prośba teraz. Wejdźcie proszę na mój profil i przeczytajcie ostatnią wiadomość. I oczywiście wypowiedzcie się, jeśli macie jakiś pomysł. Powiem tylko, że sprawa dotyczy mojego przyszłego (prawdopodobnie) opowiadania. Z góry dziękuję za Waszą pomoc xx
CZYTASZ
The Relationship [h.s.] [zakończone]
Hayran KurguStill remember the first time that I saw your face It was not love at first sight The only reason I tell you that now Is cause everything feels so right With you lyin' next to me And tellin' me your fantasies Yeah everywhere we go it's...