~77~

6.4K 346 57
                                    

- Kto jest najsłodszy na całym świecie? Kto jest najbardziej uroczy? No kto?

- Kiedy tak się z nią bawisz, jestem pewna, że ty jesteś - powiedziałam, przyglądając się Harry'emu, który siedząc na środku salonowej podłogi, tarmosił Daisy, naszą suczkę.

- Uważasz, że jestem słodki i uroczy? - Wyszczerzył się, podnosząc głowę do góry, by na mnie spojrzeć.

- Owszem - przyznałam i pocałowałam go w czoło. Pies podniósł się do siadu i spojrzał na mnie, również wyczekując pieszczot. Położyłam dłoń na jej dużym łbie i podrapałam ją między uszami.

Daisy znalazła się u nas zupełnie niespodziewanie i nieplanowanie. Któregoś zimnego i mocno deszczowego marcowego wieczora Harry wrócił z biegania z przemarzniętym szczeniakiem na rękach. Nakarmiliśmy ją, ogrzaliśmy, daliśmy pić i wykąpaliśmy. Na drugi dzień już pół Londynu obwieszone było w ogłoszeniach o znalezionym psie. Zgłosiliśmy to do schronisk, gdyby ktoś szukał zguby. Czekaliśmy tydzień, dwa, miesiąc. I kiedy po tym czasie nikt się nie zgłosił, nawet przez myśl nie przeszło nam, by ją oddać. Za bardzo się do niej przyzwyczailiśmy, a ona chyba już pokochała nas. I chociaż były z nią problemy, bo uwielbiała gryźć lewe buty Harry'ego, rozprawiła się z moim płaszczem, który zsunął się z wieszaka i obgryzła obicie fotela, to nie mieliśmy zamiaru jej porzucać, bo to były tylko tymczasowe trudności, których w końcu się pozbyliśmy, a cudowny psiak nadal był z nami. Już od pół roku.

Diasy zaczęła szczekać i podbiegła do drzwi wejściowych, skacząc po nich. Dopiero po chwili rozległ się dzwonek do drzwi, a kiedy otworzyłam, w środku pojawili się Louis z Gemmą, która miała już całkiem duży brzuch. Przywitałam się z małżeństwem, odwieszając ich okrycia na wieszak.

- Jak bliźniaki? - zapytał Harry, poklepując brzuch siostry.

- Kopią jak pojebane - odpowiedziała kobieta, na co parsknęłam śmiechem. - Mama mówiła, że ty też ciągle sprzedawałeś jej kopniaki i trochę mnie to martwi. Jeśli będą tak pieprznięte jak ty, to chyba wyrzeknę się własnych dzieci - dodała, udając się w stronę kanapy.

- Wszystko w porządku. Rozwijają się prawidłowo i wszystko idzie zgodnie z planem - powiedział Louis. - A Gem w ciąży jest koszmarem! - dodał ciszej, pełnym rozpaczy głosem.

- Gem w ogóle jest koszmarem - stwierdził Harry, na co szturchnęłam go łokciem w żebra. - No co? - jęknął z pretensją, rozmasowując bolące miejsce. Pokręciłam głową, udając się do blondynki, która siadała już na kanapie.

Niespełna dziesięć minut później przybyli Phoebe i Zayn, którzy wyglądali na dziwnie radosnych, ale odmówili zdradzania czegokolwiek, dopóki nie przyjdą wszyscy. Liam z Maisie, którzy ciągle schodzili się i rozchodzili, przyszli następni. Na końcu zjawili się Niall i Holly. Kiedy wszyscy już byli, podałam obiad, a potem tradycyjnie i tak wylądowaliśmy wokół ławy w salonie. Rozmawiając, wspominając i planując.

- Skoro już mowa o przyszłości, to my mamy coś do powiedzenia - zaczęła Phoebe, a Zayn objął ją ramieniem i pocałował w skroń. - Będziemy mieli dziecko - powiedziała bez owijania, uśmiechając się promiennie. Natychmiast zaczęły się gratulacje, uścisk, jeszcze więcej gratulacji i i kłótnie o to, kto zostanie rodzicami chrzestnymi.

- Myślałam nad Ruby, a Zayn chciałby wziąć Harry'ego - rzuciła Phoebs, w odpowiedzi otrzymując moje mordercze spojrzenie. Od razu parsknęła śmiechem. - Żartowałam, Crys, spokojnie.

- Zazdrośnica - mruknął pod nosem Harry. Wszyscy oczywiście go usłyszeli.

- Nie jestem zazdrosna! - sprzeciwiłam się. - Po prostu nie przepadam za tą dziewczyną. - Wzruszyłam ramionami, udając obojętną. - Zmieńmy temat, proszę.

Harry się zaśmiał, przyciągając mnie bliżej swojego boku. Jakbym była za daleko, siedząc ściśnięta z nim na jednym fotelu, na naszym stałym miejscu.

- No to Louis i Zayn niedługo będą tatusiami. Harry, Liam, który z nas następny? - zagadnął Niall.

- Hej, na nas nie licz! - powiedziałam od razu. - Dopiero co dałam sobie wsadzić pierścionek na palec. Dziecka w brzuchu jeszcze nie chcę.

- Jeszcze - podkreślił Harry. - Do małżeństwa cię przekonałem, z dzieckiem też sobie poradzę. - Wyszczerzył się, a ja pokręciłam głową z uśmiechem.

Po tym, co powiedziałam w Sylwestra, zdarzyło nam się rozmawiać jeszcze kilka razy o zaręczynach i małżeństwie. Harry jednak nie podejmował żadnego kroku, a ja też nie zamierzałam naciskać, bo chociaż powiedziałam, że przyjęłabym jego oświadczyny, to jednak dobrze było tak, jak było i nie spieszyło mi się, by to zmienić. Ale kiedy w maju, po naszej rocznicowej kolacji wróciliśmy do domu i Harry oświadczył mi się w naszej sypialni, nie posiadałam się z radości.

- Robicie już jakieś plany ślubne? - zagadnęła Maisie, wychylając się lekko do przodu, by móc nas widzieć.

- Musicie poczekać, aż wyrzucę z siebie balast! - zaznaczyła Gemma. - Nie chcę wyglądać jak wieloryb na ślubie mojego jedynego brata.

- Uroczy wieloryb - dodał Louis, obejmując swoją żonę, na co ta wywróciła oczami, ale uśmiechnęła się szeroko.

- Na razie niczego nie planujemy. Cieszymy się okresem narzeczeństwa - odpowiedział Harry. Niall na jego słowa skrzywił się lekko i powiercił się niespokojnie w swoim siedzeniu.

- Czy jest w tym mieszkaniu jakiekolwiek miejsce, w którym tego nie robiliście? - zapytał, na co większość z nas głośno się zaśmiała. Jedynie Holly zrobiła facepalma, a Zayn chyba w ogóle nie załapał o co chodzi.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - Spojrzałam na blondyna pytająco, który potrząsnął energicznie głową, na co po raz kolejny się roześmieliśmy.

Uwielbiałam to. Uwielbiałam to, że od tych trzech lat, nasze spotkania praktycznie w ogóle się nie zmieniły. Ja z wciąż siadałam na jednym fotelu z Harrym, tym razem nie powstrzymując się przed przytulaniem, czy całowaniem go. On wciąż nieświadomie muskał moje ramię swoimi palcami, kiedy mnie obejmował i już bardziej świadomie całował moje drugie ramię. Między Zaynem i Phoebe wciąż widać było miłość i czułość, chociaż nie okazywali sobie tego w inny sposób, niż przez siedzenie w objęciu. Holly i Niall ciągle wyglądali jak w pierwszych tygodniach związku, co jakiś czas skradając sobie nawzajem całusy. Liam, chociaż obejmował Maisie, wciąż droczył się z Louisem i razem docinali w przyjacielski sposób wszystkim wokół, przez co zażenowana Gemma, kręciła z niedowierzaniem głową, mrucząc pod nosem życzenia, by ich dzieci nie wdały się w ojca.

Wciąż uwielbiałam te momenty, kiedy byłam z przyjaciółmi, z najbliższymi mi ludźmi i żaden problem nie zaprzątał mojej głowy.

Byłam naprawdę szczęśliwa i ogromna była w tym zasługa Harry'ego. Wiedziałam, że nigdy nie będę w stanie mu za to podziękować, ani się odwdzięczyć. Ale miałam przed sobą całe życie z nim, by chociaż spróbować.


Nie wiem, jak wy, ale ja totalnie widzę to zdjęcie z mediów jako tapetę na telefonie Harry'ego.

Och, i tak w ogóle NIESPODZIANKA!! To nie jest epilog. Miał być, ale stwierdziłam, że to kompletnie na epilog się nie nadaje. Ale szkoda było mi tego usuwać, a w sumie chyba fajnie zobaczyć, jak się sprawy potoczyły kilka miesięcy później, więc postanowiłam wstawić to jako rozdział. Ostatni. Następny już naprawdę będzie tylko epilog. I trochę mi smutno z tego powodu :(. Nienawidzę kończyć opowiadań, chociaż to dopiero moje drugie.

The Relationship [h.s.]   [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz