~38~

6.7K 390 13
                                    

Leżeliśmy zmęczeni i spoceni po osiągnięciu obopólnego spełnienia. Nasze oddechy powoli się uspokajały, a my stawaliśmy się coraz bardziej senni.

- Mogę cię o coś zapytać? - odezwałam się cicho, lekko jeżdżąc paznokciami po jego klatce piersiowej.

- Zawsze - odpowiedział, delikatnie łaskocząc mnie palcami po ramieniu.

- Kiedy uświadomiłeś sobie, że coś do mnie czujesz?

Zapadła cisza, a jego dłoń na moim ramieniu przestała się poruszać, kiedy rozmyślał nad odpowiedzią.

- Chyba gdzieś pomiędzy otwarciem baru chłopaków, a twoimi urodzinami - powiedział w końcu. Po chwili zaśmiał się cicho. Zanim zdążyłam zapytać, o co chodzi, sam zaczął opowiadać. - Pamiętasz, jak po otwarciu baru odholowałem cię do domu?

- Tego nie pamiętam, ale pamiętam kaca na drugi dzień - westchnęłam, na co chłopak zachichotał.

- Wiesz, że wtedy powiedziałaś, że mnie kochasz? - zagadnął.

- Serio? - zdziwiłam się. Nie pamiętałam tego. Zresztą tak, jak większości tamtego wieczoru.

- Mhm. Powiedziałaś, że uratowałem cię wtedy dwa razy. Raz przed tym kretynem, przed którym udawaliśmy parę...

- Dean - podpowiedziałam.

- Właśnie. Raz przed nim, a drugi raz przed suwakiem tej złośliwej sukienki, która nie chciała cię wypuścić - powiedział z rozbawieniem. Przypomniałam sobie, jak na drugi dzień opowiadał mi o tym, jak zdjęłam przy nim kieckę i paradowałam w samej bieliźnie. Oraz jak bardzo było mi z tego powodu wstyd. - Ale nie do tego dążę. Jakkolwiek głupio to teraz zabrzmi, obiecałem sobie wtedy, że ci pomogę. Już wtedy coś mnie do ciebie ciągnęło, chociaż była to raczej ciekawość, niż jakiekolwiek uczucie. Chciałem się poznać i ci pomóc.

- Pomóc? - powtórzyłam nie rozumiejąc, co miał na myśli.

- No wiesz, z tą całą twoją błędną teorią o związkach - zaczął wyjaśniać. - Bo chociaż wmawiałaś wszystkim, że tobie jest to niepotrzebne i że w to nie wierzysz, to widać było, że po prostu byłaś zraniona. Sparzyłaś się i nie chciałaś więcej zbliżać do gorącego - stwierdził z pewnością. - Przynajmniej ja to widziałem.

- Czy już wtedy wiedziałeś, w jaki sposób mi pomożesz? - Podniosłam lekko głowę, spoglądając na niego. Uśmiechnął się, kręcąc głową.

- Nie. Nawet nie podejrzewałem, że tak to się skończy - odpowiedział z uśmiechem i wetknął mi za ucho kosmyk włosów, którego ja próbowałam pozbyć się z twarzy dmuchnięciem. - Powiedziałem wtedy, że kiedyś ktoś przytuli cię tak mocno, że wszystkie twoje rozbite kawałki zbiorą się z powrotem w całość. Ale w życiu nie sądziłem, że to ja będę miał na to szansę.

- Muszę przyznać, że ci się udało - stwierdziłam, również się uśmiechając. Popatrzył na mnie przez chwilę, a potem pochylił się i pocałował mnie czule.

- Cieszę się - przyznał. - Czy teraz ja mogę zadać ci to samo pytanie? - zapytał, a ja ściągnęłam brwi, nie załapując w pierwszym momencie, o jakie pytanie chodzi. - Kiedy zdałaś sobie sprawę z tego, że coś do mnie czujesz?

Bałam się odpowiedzieć na to pytanie. Bałam się, że się wścieknie, że zniszczę ten moment. Ale chciałam być wobec niego szczera tak, jak on był szczery wobec mnie. W końcu chyba na tym powinny opierać się związki, prawa? Na szczerości. Odetchnęłam głęboko i ponownie spuściłam głowę, wtulając się w jego ramię. Nie potrafiłabym powiedzieć tego, patrząc mu w oczy.

- Chyba już wtedy, kiedy wyjeżdżałam - przyznałam cicho. - Ponoć to właśnie wtedy najczęściej człowiek zdaje sobie sprawę z uczuć do drugiej osoby - kiedy próbuje od niej odejść. A mi było cholernie ciężko odjeść, bo już wtedy byłeś dla mnie ważny. Zbyt ważny, niż powinieneś być. Zbyt ważny, jak na przyjaciela. I cholernie mnie to wystraszyło. Myślę, że gdybyś był mi obojętny, po prostu wyprowadziłabym się od ciebie i ograniczyła nasz kontakt.

- Ale wyjechałaś. - Ciągnął dalej, choć myślałam, że na tym skończymy temat. - I związałaś się z Benem - dodał i choć starał się tego nie zdradzić, wyczułam nutkę żalu.

- Z Benem... - westchnęłam ciężko. - Patrząc z perspektywy czasu mam wrażenie, że Ben był bardziej przyjacielem z korzyściami niż moim chłopakiem - powiedziałam. - Niby nazywaliśmy się związkiem, ale nie czułam tego, wiesz? Po prostu byliśmy ze sobą, ale nie byliśmy razem. On miał się z kim pokazać, a ja miałam namiastkę bliskości. I kogoś, z kim uczyłam się być - wyjaśniłam. Nie wiedziałam, czy Harry wiedział, co miałam na myśli, ale nie dałam mu nawet szansy na dopytanie, bo mówiłam dalej. - I wiesz, chyba to też było moim problemem, kiedy powiedziałeś mi, co czujesz. Nawet, jeśli i ja już coś wtedy do ciebie czułam to bałam się, że to za mało. Bałam się, że cię zranię. A wiedziałam, że jeśli wplączemy się w związek, będzie to jeszcze bardziej bolesne niż wtedy, kiedy po prostu wyjadę. Może głupio to zabrzmi, ale nie chciałam, żebyś był moim pierwszym chłopakiem. Nie chciałam uczyć się związku na tobie.

- Czemu?

- Bo za bardzo by mi zależało, żeby to wyszło. Za bardzo bym się starała. Za dużo bym nad tym myślała i to by mnie w końcu wykończyło. Zwariowałabym przez ten chaos w myślach. A ty byś się tym zadręczał i cierpiał. Nie potrafię tego wytłumaczyć... - westchnęłam głośno, zirytowana brakiem zdolności ułożenia swoich myśli w słowa.

- Dziękuję - powiedział. Tak po prostu. Słyszałam nutkę radości w jego głosie. - Właściwie tak ostatecznie nie wyszło nam to na złe.

- Poza tymi kilkoma miesiącami bez kontaktu.

- Tęskniłaś?

- Oczywiście, że tak! Nawet nie masz pojęcia ile razy chciałam do ciebie zadzwonić, ile razy rozmyślałam, co się u ciebie dzieje. Ale oczywiście nie wypytywałam dziewczyn, bo przecież nie mogłam pokazać, że mam jakieś uczucia - prychnęłam.

- Dobrze, że teraz pokazujesz. - Delikatnie chwycił mój podbródek, ciągnąc go w górę, by móc złożyć krótki pocałunek na moich ustach. Potem przez chwilę wpatrywał się w moją twarz. - Piękna jesteś - stwierdził w końcu. Parsknęłam śmiechem i schowałam twarz, opierając czoło na jego klatce piersiowej. - No co? Jesteś!

- Przestań... - jęknęłam zawstydzona.

- Mówię tylko prawdę - odpowiedział, całując mnie we włosy. - I wiesz, co jeszcze? - zapytał ciszej, jakby zaraz miał mi zdradzić jakąś tajemnicę. Zaciekawiona podniosłam głowę, by na niego spojrzeć. - Kocham cię.

The Relationship [h.s.]   [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz