~34~

6.5K 353 26
                                    

Punkt dziewiętnasta usłyszałam klakson auta dobiegający z ulicy. Uzbrojona w pozytywne nastawienie wyszłam z domu, kierując się ku lśniącej, czarnej limuzynie, przy której stał szofer, gotowy otworzyć mi drzwi. Wow.

- Dobry wieczór. - Ukłonił się, kiedy podeszłam bliżej. - Zapraszam i życzę miłego wieczoru. - Z uśmiechem na ustach otworzył mi drzwi, zapraszając do środka. Do środka, z którego słychać było głośną muzykę i jeszcze głośniejsze śmiechy dziewczyn.

- Crystal! - Phoebe zapiszczała uradowana, jak tylko pojawiłam się w środku, zajmując pierwsze miejsce z brzegu. Podniosła się wrzawa, krzyki i jeszcze jakieś oklaski. Miło. Nawet się nie zorientowałam, kiedy kieliszek szampana znalazł się w mojej dłoni. - Jestem taka podekscytowana! - Przytuliła mnie, całując mnie w policzek. - Nie wierzę, że to już. Mój wieczór panieński. A na dniach mój ślub!

- A myślałaś, że Zayn cię zdradza, kiedy tak naprawdę szukał dla ciebie pierścionka zaręczynowego - zaśmiałam się. Dziewczyna machnęła ręką.

- Daj spokój. Głupia byłam. Chociaż musisz przyznać, że trochę podejrzanie to wyglądało.

- Trochę? Sama w to uwierzyłam! Dostał ode mnie z liścia - powiedziałam, a brunetka przyłożyła sobie dłoń do serca.

- Dziękuję. Jesteś cudowną przyjaciółką - stwierdziła. - A teraz poznaj dziewczyny! - Znowu podniosła głos, zwracając na siebie uwagę wszystkich zabranych w aucie. - Ruby już znasz. Mówiła, że rano się spotkałyście.

- Tak. Owszem. - Wysiliłam się na uśmiech. Oszukałam nim chyba wszystkich, poza Holly. Ruda rzuciła mi pytające spojrzenie. Zignorowałam je ale to nie znaczyło, że ona odpuściła.

- A więc poznaj moją psiapsiółę, którą z ciężkim sercem zostawiłam w Australii, kiedy tu wracałam. Moja kochana Alice!

Blondynka wychyliła się gdzieś ze środka jednej z kanap ustawionych wzdłuż i pomachała mi, a potem wróciła do rozmowy z Ruby, kiedy Phoebe przedstawiała mi kolejne dziewczyny. Część z nich była z jej pracy, jakaś kuzynka... Mocno zdziwiła mnie obecność Maisie. Jak się okazało, to ona była partnerką Liama na ślub, a Holly i Phoebe stwierdziły, że chcą ją poznać, więc ją zaprosiły. Oby tylko jej nie wystraszyły...

W sumie było nas dwanaście. Dwanaście lasek gotowych na uczczenie ostatnich dni wolności Phoebe Irving. Imprezę czas zacząć!

Przez niemal dwie godziny jeździłyśmy po mieście limuzyną. Śmiałyśmy się, aż bolały nas brzuchy, piłyśmy, dopóki nie musiałyśmy opróżnić pęcherzy, a potem jeszcze więcej i tańczyłyśmy, na ile pozwalało nam niskie auto. Aż w końcu auto zatrzymało się przed jakimś klubem, a szofer otworzył dla nas drzwi i pomógł każdej z nas wysiąść.

- Drogie panie, dalsza część wieczoru czeka! - Ruby klasnęła w ręce i dziarskim krokiem ruszyła do wejścia jakiegoś klubu.

- Gadaj! - Holly syknęła mi w ucho, łapiąc mnie za ramię. - Jaki masz problem z młodą Irving?

- Byłam wczoraj święcie przekonana, że Harry mnie zdradza, bo zastałam ją w jego mieszkaniu w samym ręczniku - wyjaśniłam pokrótce. Nie miałam ochoty zagłębiać się w szczegóły i rujnować sobie nastroju wspomnieniami z wczoraj.

- Och, więc o to ci chodziło!

- Ta... Ale jak pisałam, już wszystko między nami dobrze. Chociaż tej małej zdziry i tak nie lubię.

- Crys! - Dźgnęła mnie karcąco w żebra. - To siostra Phoebe!

- No i? Nie muszę jej lubić.

- Tylko hamuj się jakoś - westchnęła zrezygnowana.

- Przecież póki co idzie mi świetnie. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki i przyspieszyłam kroku, ciągnąc ją za sobą do klubu.

Do klubu ze striptizem. Damskim. Na początku trochę mnie to zdziwiło. I chociaż umiałam docenić piękno innych kobiet, to jednak oglądanie striptizu? Nie moja rzecz... 

Jak się jednak okazało kilka minut później, nie przyszłyśmy tutaj oglądać. Tylko się uczyć. Czekała nas lekcja striptizu i tańca na rurze.

- Stwierdziłam, że lepiej wymyślić coś przydatnego, niż zamówić prywatnego striptizera - zwróciła się do nas Ruby, kiedy zostałyśmy zaprowadzone do sali, w której miała się odbyć nasza "lekcja". - W końcu większość z was ma facetów, którzy pewnie będą mega zadowoleni z tego, czego się tu nauczycie. A reszta, która jeszcze nie ma... Może dzięki temu znajdzie. - Zaśmiała się. Phoebe mruknęła coś pod nosem, jakby zawstydzona zachowaniem siostry. - A ty, Phoe... Ciebie czeka prywatna lekcja. - Mrugnęła do siostry. I faktycznie, chwilę później przyszły dwie striptizerki. Jedna zabrała Phoebe, druga została z nami.

- Możesz jej nie lubić, ale musisz przyznać. Pomysł jest odjechany - szepnęła mi na ucho Holly, wyraźnie podekscytowana tym, co nas czekało.

Ostatecznie więcej było w tym wygłupów, niż właściwej nauki, ale i tak wszystkie świetnie się bawiłyśmy. Z pewnością podczas tego wysiłku cały alkohol z nas uleciał, więc jak tylko nasza lekcja się zakończyła, wszystkie udałyśmy się do baru, by uzupełnić ilość procentów we krwi.

Dalsza część wieczoru zaplanowana była przez Alice. Ta, znając preferencje Phoebe co do jej wieczoru panieńskiego bez udziwnień, zbędnych wydatków i atrakcji, postanowiła zabrać nas do klubu.

- Ale uwaga, nie jest to byle jaki klub! - zaznaczyła, unosząc palec wskazujący do góry. - Dziewczyny na panieńskich zawsze są wyrywane w każdym klubie, a chyba nie chcemy, żeby nasza Phi odwołała ślub w ostatnim momencie, nie? Dlatego klub, do jakiego was zabieram, to Różowy Kojot. - Uśmiechnęła się dziwnie.

- Chwila. - Holly zmrużyła oczy, zastanawiając się nad czymś. - Czy to nie jest...

- Gej klub? Owszem. - Uśmiech nie schodził blondynce z twarzy. - Kobiety uwielbiają tam chodzić, bo to jedno z niewielu miejsc, gdzie mogą się pobawić i potańczyć z facetami, bez ciągłego odganiania się od ich łap. A faceci lubią imprezować z babkami. Oczywiście nie tak, jak z innymi facetami, ale wiecie... - Wzruszyła ramionami. - Przynajmniej takie opinie wyczytałam w necie.

- Też to słyszałam - odezwała się Maisie. - Kumpel tam pracuje. Dziewczyny ponoć uwielbiają to miejsce.

- No to świetnie! - zawołała ruda. - Zabierzcie mnie do gej klubu!


Gej klub! Co myślicie o tym pomyśle? :D


The Relationship [h.s.]   [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz