~20~

6.8K 359 25
                                    

Nie posiadałam się z radości, kiedy Liam powiedział, że Cora okazała się być niezbyt rozgarniętą małolatą i po prostu ją spławił. Do końca wieczora ani on nie chciał już próbować z żadną inną, ani ja nie potrafiłam nawet żadnej innej znaleźć. Najwyraźniej oboje się zraziliśmy. Resztę imprezy spędziliśmy przy barze umilając pracę Maisie, a klub opuściliśmy dopiero wtedy, kiedy zostaliśmy z niego wyproszeni. Byłam mega zmęczona i przysypiałam na siedząco. Dopóki był z nami Liam, pozwoliłam sobie na drzemkę, ale kiedy wysiadł, to ja musiałam zagadywać Harry'ego, któremu oczy kleiły się podobnie jak mnie.

- Naprawdę cieszę się, że Liam pozbył się tej całej Cory - powiedziałam. - Laska była straszna.

- Mówisz tak tylko dlatego, że na mnie leciała - zaśmiał się.

- Nieprawda! - zaprzeczyłam od razu. No bo nie tylko dlatego... - Po prostu gadała głupoty. Co to za powiedzenie "Każdy wagon da się odczepić"? Gdyby nie Maisie, chyba wyszłabym z siebie - westchnęłam, a on ponownie się roześmiał. Coś mu dziś za wesoło. - Swoją drogą, ta Maisie to całkiem fajna dziewczyna.

- Bo na mnie nie leci.

- Nie wszystko kręci się wokół ciebie, narcyzie! - Uderzyłam go w ramię. - Chodzi mi o to, że jest normalna. Nie pieprzy jakichś głupot, tylko mówi całkiem rozsądnie, nie pozuje na nikogo, nie przesadza z makijażem i jest naprawdę sympatyczna. Liam powinien znaleźć sobie kogoś takiego - stwierdziłam. I ledwie te słowa opuściły moje usta, do głowy wpadł mi pomysł. Wciągnęłam głośno powietrze, kładąc dłoń na udzie Harry'ego. Chłopak na chwilę na mnie spojrzał.

- O nie... Znam to spojrzenie.

- Oj tak...

- Chcesz ich ze sobą spiknąć?

- Trzeba ich ze sobą spiknąć! - poprawiłam go. - Muszę jutro obgadać to z Holly i Phoebs. - Wyciągnęłam z torebki telefon, chcąc napisać im smsa, ale urządzenie zostało wyrwane z moich rąk.

- Jutro, skarbie, jesteś cała moja, pamiętasz?

- Ale...

- Crys - przerwał mi ostro.

- No dobra.

*

Jak obiecałam, cały piątek spędziłam z Harrym. Połowę dnia przeleżeliśmy w łóżku, drugą przeleżeliśmy na kanapie. Nawet nie wychodziłam z piżamy, za którą służyła mi koszulka chłopaka. W sumie, to nie bardzo miałabym się w co przebrać nawet gdybym chciała.

Do domu wróciłam dopiero w sobotę rano. Tylko po to, by po dwóch godzinach znowu zostać zabraną przez Harry'ego. Dosłownie zabraną. Wpadł, powiedział, że jedziemy na wycieczkę i wyciągnął mnie z domu, a John tak po prostu się temu przyglądał.

- Dowiem się w końcu, gdzie jedziemy? - zapytałam po raz kolejny w trakcie drogi. Jechaliśmy już od jakichś dwóch godzin, a ta gnida nie chciała mi powiedzieć, gdzie i po co.

- Poczekaj. Niedługo się dowiesz - odpowiedział tak samo, jak za każdym poprzednim razem. Fuknęłam obrażona i krzyżując ręce przed sobą, wbiłam spojrzenie w widok za oknem. I kiedy tak obserwowałam mijane obrazy, droga zaczęła wydawać mi się dziwnie znajoma.

- Chwila. Czy ty mnie wieziesz do Liverpoolu? - Spojrzałam na niego, kompletnie nie rozumiejąc jego zachowania. No bo, po jakiego diabła mielibyśmy niby tam jechać?!

- Nie, Crystal, nie wywożę cię do Liverpoolu - zaśmiał się.

- No to gdzie?! - jęknęłam, ciągnąc go za ramię.

The Relationship [h.s.]   [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz