~25~

5.6K 337 60
                                    

Dziewczyna. Niższa ode mnie, opalona. Brązowe włosy spięte na czubku w koka, a ciało owinięte ręcznikiem, który przytrzymywała dłonią nad piersiami. Uśmiechnęła się do mnie, a ja nie potrafiłam się nawet ruszyć. Pomyślałabym, że pomyliłam mieszkania, gdybym nie rozpoznała jego wnętrza, tak dobrze mi znanego.

- Mogę w czymś pomóc? - odezwała się jako pierwsza, kiedy ja tylko stałam i się na nią gapiłam.

- Ja... - Nie wiedziałam co powiedzieć. Jedyne, o czym myślałam, to ta laska. Kim była i co tu w ogóle robiła? A mój umysł podsyłał mi same najgorsze scenariusze.

- Ty pewnie do Harry'ego - stwierdziła, kiwając głową z uśmiechem. - Jest jeszcze w łóżku. - Och... - Zaraz go zawoł...

- Nie - powiedziałam szybko, zanim zdążyła odejść. - Nie trzeba, ja... Ja pomyliłam mieszkania - dodałam. Odwróciłam się na pięcie i zbiegłam schodami w dół. Wypadłam z klatki, łapczywie łapiąc powietrze, którego czułam, że zaczyna mi brakować. 

Czułam się... dziwnie. Źle. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Wszystkie wnętrzności jakby mi się skurczyły, zacisnęły. Było mi niedobrze i miałam ochotę się rozpłakać, a jednocześnie rozwalić coś w drobny mak, chociaż czułam się tak strasznie słabo.

Najgorsze jednak było serce. To, co się z nim działo. Ból był nie do zniesienia, ale nie był to wyłącznie ból fizyczny. To było coś, czego jeszcze nigdy nie czułam. Coś, co trudno było opisać. Zacisnęłam drżące dłonie w pięści i zamknęłam oczy.

Nie rycz. Nie rycz! Złamałaś przez tego faceta już wystarczająco wiele zasad. Nie łam kolejnej.

Wzięłam parę głębokich oddechów i otworzyłam oczy. Wyprostowałam się, odrzuciłam włosy do tyłu i nie oglądając się za siebie odeszłam, starając się ignorować rozrywający od środka ból i natłok myśli w głowie.

Wróciłam do domu, chociaż nawet nie byłam do końca pewna jak, bo przez cały czas skupiona byłam na tym, by się nie rozpłakać. Ignorując pytania siostry odnośnie mojego szybkiego powrotu poszłam do swojego pokoju i zamknęłam się w nim. Rzuciłam torebkę na łóżko i opadłam na nie bezwładnie.

Zdradził mnie?

Nie... Nie mogłam w to uwierzyć. Nie chciałam w to uwierzyć. Jednak nie widziałam innego wyjaśnienia. Bo jak inaczej wytłumaczyć obecność dziewczyny ubranej jedynie w ręcznik w jego mieszkaniu przed południem, kiedy on jest jeszcze w łóżku? Zdradził mnie. I okłamał. Mówił, że mnie kocha. A ja mu uwierzyłam. Dałam się nabrać na tą głupią bajkę o miłości i naiwnie wierzyłam, że mnie to spotkało. Byłam głupia. Tak cholernie głupia i teraz za to płaciłam. Przyciągnęłam do siebie poduszkę i wtuliłam w nią twarz, kiedy łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Skuliłam się, przyciągając kolana do klatki piersiowej w nadziei, że chociaż minimalnie obniży to ból. Chciałam krzyczeć, ale przez intensywny płacz ciężko było mi złapać choć mały haust powietrza.

Wydawało mi się, że spędziłam tak cały dzień, ale kiedy spojrzałam na zegarek okazało się, że przeleżałam płacząc piętnaście minut. Wystarczyło, by oczy zaczęły mnie piec, a głowa boleć.

Wściekła podniosłam się do siadu. Wściekła na siebie i wściekła na niego. Moja złość się spotęgowała, kiedy telefon zaczął dzwonić, a na ekranie wyświetliło się zdjęcie Harry'ego. Miałam ochotę odebrać i na niego nawrzeszczeć. Albo rzucić telefon o ścianę. Ostatecznie jednak jedynie go wyciszyłam i poszłam do łazienki, by doprowadzić do porządku zaczerwienioną twarz i podpuchnięte oczy, a także poprawić makijaż. Kiedy wróciłam do pokoju dwadzieścia minut później na telefonie miałam trzy nieodebrane połączenia i jedną wiadomość od Harry'ego. Nawet na nią nie spoglądając wrzuciłam telefon do torebki i wyszłam z pokoju, a potem z domu. Autobusem pojechałam do Holly, po drodze zakupując dwie butelki wina. Miałam nadzieję, że ruda jest w domu i na szczęście była. Od razu zauważyła, że coś jest nie tak, że płakałam. Uszanowała jednak moją prośbę, by o nic nie pytać i rozpakowała pierwszą butelkę alkoholu. Martwiła się i podpytywała o możliwy powód mojego nastroju, jednak ciągle ją zbywałam.

- No dobra, jak będziesz chciała, to powiesz - westchnęła zrezygnowana. - Powiesz mi chociaż, czemu przyjechałaś dzień wcześniej?

- Miałam taką możliwość, to skorzystałam - odpowiedziałam, wzruszając ramionami. - Chciałam wam zrobić niespodziankę.

- No i się udała. - Uśmiechnęła się, przytulając mnie.

- Tak. Udała - prychnęłam gorzko i sięgnęłam po kieliszek, wychylając go do końca. - Za chwilę wrócę - oznajmiłam i wstałam, udając się do łazienki, gdzie spędziłam trochę więcej czasu, niż potrzebowałam na załatwienie potrzeby fizjologicznej. Kiedy wróciłam do kuchni, w której siedziałyśmy, jej tam nie było. Była za to butelka, jeszcze na wpół pełna i puste kieliszki. Nalałam nam wina i pociągnęłam sporego łyka. Chciałam się upić, w nadziei, że zapomnę. Niestety, póki co w ogóle nie czułam wpływu alkoholu.

- Nie chce mi nic powiedzieć, może tobie się uda. - Usłyszałam głos rudej i kroki dwóch osób. Ściągnęłam brwi, wpatrując się w przejście na korytarz. Chwilę później pojawiła się w nim ruda, a zaraz za nią Harry.


Co ten Harry narobił?


The Relationship [h.s.]   [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz