Obudziłam się wypoczęta, a przed nami był kolejny, słoneczny dzień na Ibizie. Harry'ego już nie było w łóżku, więc podejrzewałam, że jest na zewnątrz i biega. Spodobały mu się te przebieżki brzegiem morza o zabójczo wczesnej godzinie. Przez poranne wstawanie w ciągu dnia ucinał sobie drzemki, a ja zawsze dawałam się skusić i do niego dołączałam.
Podniosłam się z łóżka przeciągając i ziewając głośno. Nie dostałam jeszcze wiadomości od Gemmy, a to znaczyło, że albo jeszcze śpią, albo jedzą śniadanie w pokoju. W takim razie ja też miałam zamiar zamówić coś na górę.
Wyciągnęłam czystą bieliznę i białą sukienkę, którą miałam zamiar dziś ubrać i zaniosłam ją do łazienki. Wróciłam jeszcze do pokoju, by podłączyć telefon do ładowarki. Ledwie to zrobiłam, drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł Harry. Oddychając ciężko z wysiłku wyjął z uszu słuchawki i razem z telefonem rzucił je na łóżko.
- Dzień dobry. - Uśmiechnął się promiennie, ściągając z głowy czapkę z daszkiem. Zagapiona na jego opalone i umięśnione ciało, które pozbawione było koszulki, na początku mu nie odpowiedziałam. Dopiero jego cichy śmiech wyrwał mnie z zawieszenia.
- Dzień dobry - odpowiedziałam, podchodząc do niego. Cofnął się o krok widząc, że chcę go przytulić.
- Jestem spocony - wyjaśnił.
- I to ma mnie powstrzymać? - zapytałam, podchodząc bliżej i objęłam jego szyję ramionami, umieszczając usta na jego policzku. Spojrzał na mnie niezadowolony. - Nie myłam jeszcze zębów.
- I to ma mnie powstrzymać? - powtórzył moje słowa, a potem pocałował prosto w usta. Jego skóra faktycznie była mokra i lepka, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Tym bardziej, że i tak za chwilę szłam pod prysznic. I nie zamierzałam go brać sama.
- Chodź. - Złapałam go za rękę i pociągnęłam do łazienki.
Uwielbiałam to, że mogliśmy wziąć razem prysznic czy kąpiel i wcale nie musiało kończyć się to seksem. Że czuliśmy się w swoim towarzystwie tak swobodnie będąc całkowicie nago. Wiedziałam, że jemu podoba się moje ciało, a on wiedział, że ja szaleję za jego.
Trochę się powygłupialiśmy, podroczyliśmy, a potem w końcu umyliśmy, w międzyczasie oczywiście obdarowując się dziesiątkami pocałunków i wyszliśmy z kabiny. Nawet nie zamierzałam się suszyć. Było tak ciepło, że za pół godziny wyschnę sama z siebie. Nałożyłam ubrania na mokre ciało, a potem zamówiłam nam śniadanie do pokoju, kiedy Harry szukał ubrań dla siebie.
Kwadrans później siedzieliśmy na leżakach na balkonie, zajadając się pysznościami na świeżym powietrzu.
- Będzie mi brakowało tego, że codziennie ktoś serwuje mi śniadanie i kawę - westchnęłam, przykładając filiżankę z gorącym, czarnym napojem do ust.
- Hej, robię ci śniadania! - oburzył się. Co wyglądało uroczo, kiedy w kąciku ust umazany był dżemem. Wyciągnęłam dłoń w jego stronę, kciukiem ścierając konfiturę.
- Ale nie codziennie - wytknęłam. - I wcale tego nie wymagam! - dodałam od razu, żeby nie było wątpliwości. - Przyjemnie tak leniuchować, nic nie robić i być w takim pięknym miejscu.
- W przyszłe wakacje też gdzieś wyjedziemy. Może coś bardziej egzotycznego - rozmarzył się, kładąc się na plecach na tym samym leżaku co ja. Spojrzałam na niego z góry.
- Planujesz kolejne wakacje ze mną? - zapytałam, podpierając się lepiej na łokciach. On wziął telefon w dłonie i wycelował we mnie, zapewne próbując zrobić mi zdjęcie. Przyzwyczajona już do tego, nawet nie próbowałam się sprzeciwiać, bo i tak zrobiłby swoje. Uwielbiał robić mi zdjęcia, a mnie w jakiś dziwny sposób to schlebiało. - A jak ci się znudzę?
- Nie ma szans. - Przekręcił głową w prawo i pocałował mnie w przedramię. - Za bardzo cię kocham.
Uśmiechnęłam się do niego i uważając, by nie poparzyć go kawą, którą trzymałam w dłoni, pochyliłam się i pocałowałam go.
- Bardzo dobra odpowiedź - pochwaliłam. Odchrząknął znacząco, unosząc brwi w oczekiwaniu. - I ja ciebie też kocham - dodałam rozbawiona, na co kiwnął głową zadowolony i przymknął oczy, wsuwając pode mnie rękę i obejmując mnie lekko. Przyglądałam mu się, kiedy tak leżał, z błogim uśmiechem na twarzy, dłonią lekko przesuwając po moich żebrach.
- Harry? - zagadnęłam, więc otworzył oczy, lokując spojrzenie na mojej twarzy. - Jesteś ze mną szczęśliwy?
Ściągnął brwi, zdezorientowany moim pytaniem.
- Oczywiście, że tak - odpowiedział natychmiast. - Jestem więcej niż szczęśliwy. Kocham cię. A ty kochasz mnie. I to jest wszystko, czego w życiu potrzebuję. - Podniósł się lekko, całując mnie. - No, oczywiście poza domem na przedmieściach i nowym autem też bym nie pogładził - dodał żartem. - Ale to tylko dodatek. Mało znaczący. - Wyszczerzył usta w uśmiechu.
- To dobrze. - Odstawiłam kawę na stolik, a potem popchnęłam chłopaka by się położył i sama ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej, przytulając się do jego boku. - Bo ja jestem przy tobie cholernie szczęśliwa. Chciałam się upewnić, że ty ze mną czujesz się tak samo.
Jego klatka piersiowa zatrzęsła się, kiedy się roześmiał.
- Jesteś urocza - stwierdził.
- A co w tym takiego zabawnego?
- No wiesz, jeszcze niedawno gardziłaś miłością. Nadal sprawiasz wrażenie twardej kobiety i często bywasz niewzruszona na rzeczy, które rozczulają każdą inną dziewczynę. Ale przy mnie jesteś inna. Uczuciowa, urocza i słodka - wyjaśnił. - Cieszę się, że to akurat ja mogę cię taką widzieć.
- Oj już się tak nie podniecaj. - Szturchnęłam go w bok. - To od ciebie mi się ta kiczowatość udziela - stwierdziłam, a on roześmiał się jeszcze bardziej.
- No i witamy typową Crystal. - Przytulił mnie mocniej i pocałował w czoło.
A ja ugryzłam go w szyję.
A co mi szkodzi! Niech będzie drugi dziś. Jak szaleć to szaleć!
Btw. zapraszam na moje inne opowiadania. Święta drugiej szansy z Harrym i damaged goods z Niallem. Będzie mi bardzo miło, jak tam wpadniecie i podzielicie się swoim zdaniem o moich innch tworach :).
CZYTASZ
The Relationship [h.s.] [zakończone]
FanficStill remember the first time that I saw your face It was not love at first sight The only reason I tell you that now Is cause everything feels so right With you lyin' next to me And tellin' me your fantasies Yeah everywhere we go it's...