~24~

6.4K 352 67
                                    

Wracałam. W końcu wracałam do domu. Na dobre.

No, może nie tak do końca na dobre. Póki co tylko na jutrzejszy panieński Phoebe i jej ślub za dwa dni. Wciąż musiałam jeszcze wrócić do Liverpoolu za kilka dni. Czekało mnie pożegnanie w pracy, chociaż ostatni mój dzień pracowniczy odbębniłam wczoraj. Poza tym, oczywiście, trzeba było popakować jakoś moje rzeczy i przetransportować je do Londynu. Jeszcze nie wiedziałam, jak to zrobię, ale póki co się tym nie martwiłam. Teraz liczyło się to, że jechałam do Londynu, siedząc na miejscu pasażera w aucie Mike'a. Stwierdził, że skoro ma wolne, może mnie tam zawieźć i załatwić jakąś "sprawę". Nie był chętny do mówienia o co chodzi, a ja nie chciałam naciskać. Jeśli byłoby to coś poważnego, z pewnością by mi powiedział.

- To widzimy się, jak wrócę do Liverpoolu? - upewniłam się, mając nadzieję, że jednak zaprzeczy i wpadnie chociaż na obiad.

- Sorry, śliczna, ale przed wieczorem chcę dotrzeć do domu. A jak zajrzę jeszcze do was, to nie wyjadę stąd przed jutrem - powiedział żartobliwie, ale oboje wiedzieliśmy, że dużo w tym prawdopodobnego scenariusza.

- No niech ci będzie - westchnęłam, otwierając mu drzwi. - Dzięki za podwózkę i zwleczenie moich szpargałów tutaj. - Przytuliłam go, co od razu odwzajemnił. Chyba oboje poczuliśmy, że już niedługo się rozstaniemy i będziemy widywać rzadziej. Już teraz, na samą myśl o tym, zrobiło mi się przykro.

- Udanego panieńskiego i wesela. Nie skuj się za bardzo. - Poklepał mnie po plecach, przeganiając mój smutek swoimi słowami.

- Och, proszę cię! To przecież wesele mojej przyjaciółki! - Odsunęłam się od niego, szturchając go w ramię.

- To znaczy, że oczywiście, że dobrze się będziesz bawić, czy może raczej oczywiście, że się skujesz? - zapytał. W odpowiedzi jedynie wzruszyłam ramionami, robiąc winę niewiniątka. Zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek. - Pozdrów ode mnie wszystkich. I bawcie się dobrze. - Pomachał mi, a potem wyszedł z mojego domu, zamykając za sobą drzwi.

- A więc twój osobisty gej jest też twoim osobistym szoferem i tragarzem? - Siostra stanęła obok mnie, kiedy ja nadal wpatrywałam się w drewnianą płytę, za którą zniknął mój przyjaciel.

- Gina! - Popchnęłam ją tak, że wpadła na ścianę.

- No co? Tylko pytam!

- Mike nie jest moim "osobistym gejem"! Co to w ogóle oznacza?! I nie jest też moim szoferem, ani tragarzem. Jest moim przyjacielem!

- Prawie na jedno wychodzi - mruknęła wzruszając ramionami i poszła do kuchni. Dziwna jest... - Będę robiła tosty, chcesz trochę? - krzyknęła, wyjmując coś z lodówki.

- Nie, dzięki. Niedługo zmywam się...

- ... do Harry'ego - dokończyła za mnie. - No jasne.

- Tylko nie roznieś domu, jak zostaniesz sama. - Zajrzałam do kuchni, patrząc uważnie na dziewczynę.

- Spoko. Jak mama wróci z pracy, wszystkie ściany będą stały - odpowiedziała. - Jeszcze - dodała po chwili, uśmiechając się słodko. Wywróciłam oczami i poszłam do siebie. Rozpakowałam walizkę, głównie wypełnioną ciuchami na panieński, bo nadal nie mogłam się zdecydować co włożyć. Bo przecież do każdego zestawu pasowała inna torebka i inne buty. Stwierdziłam, że skoro i tak niedługo tu wracam, równie dobrze mogę zwieźć te wszystkie rzeczy teraz...

Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się, spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i zbiegłam na dół. Gina siedziała przed telewizorem, rozmawiając przez telefon.

- Młoda! - syknęłam, by zwrócić na siebie jej uwagę.

- Poczekaj chwilę, Crys coś jęczy - zwróciła się do swojego rozmówcy, a potem odwróciła, spoglądając na mnie.

- Nie jęczę - zaznaczyłam na początku. - Chciałam tylko powiedzieć, że wychodzę i...

- Spoko, dom będzie stał. - Wywróciła oczami poirytowana. - Ava tylko przyjdzie.

- Okej. Bawcie się dobrze.

- Nom, wy też. - Machnęła ręką i wróciła do rozmowy. - Moja siostra idzie do swojego chłopaka. Naszego nauczyciela. Boże, jakie to dziwaczne - westchnęła do telefonu. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam z domu, od razu kierując się na przystanek. Nie wiedziałam nawet, czy Harry w ogóle jest w domu, ale taką miałam nadzieję. Chciałam zrobić mu niespodziankę. Nadal myślał, że wracam dopiero jutro, ale pozmieniało się w pracy i mogłam przyjechać już dziś, o czym nie powiedziałam nikomu, poza mamą.

Nie mogłam się doczekać jego reakcji. Jak jakaś idiotka wskakiwałam po schodach na odpowiednie piętro, aż w końcu znalazłam się przed drzwiami do jego mieszkania. Przeczesałam dłonią włosy, jednocześnie odgarniając je do tyłu gestem, który przejęłam od Harry'ego. Zagryzłam wargę, starając się jakoś zatuszować mój ogromny wyszczerz i zapukałam do drzwi. Czekałam, czekałam i czekałam, aż w końcu usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam...

Co kurwa?!


DUMDUMDUMDUUUUM! DRAMATIME!

Hyhyhy ;].

Muszę dokończyć dokumentację związaną z praktykami, więc oczywiście zamiast tego napisałam rozdział. Brawo ja... A z pisaniem protokołów będę siedziała do nocy.




The Relationship [h.s.]   [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz