~72~

5.1K 328 29
                                    

- Skoro widzisz swoją przyszłość ze mną... - Pocałował moje dłonie, a potem uklęknął przede mną.

I przysięgam, że w tym momencie moje serce przestało bić, przestałam oddychać, przestałam robić cokolwiek. Jedynie patrzyłam na niego w szoku. 

- Nie pozostaje mi nic innego, jak poczekać, aż będziesz gotowa na następny krok - dopowiedział w końcu, szczerząc się jak debil.

O mój Boże... 

Kamień, jaki spadł z mojego serca był niewyobrażalnie wielki. Odetchnęłam z ulgą, zaciągając się powietrzem, którego zaczynało mi już powoli brakować. Wyrwałam swoje dłonie z jego, a on w końcu nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem, z trudem podnosząc się na nogi.

- Czy ty jesteś nienormalny?! - krzyknęłam w końcu, uderzając go w klatkę piersiową, ale w ogóle się tym nie przejął. - Ja pierdolę... - Odwróciłam się do niego i zamknęłam oczy, próbując uspokoić serce, które teraz waliło w mojej piersi jak oszalałe. A ten idiota ciągle się śmiał, stojąc zgięty w pół i trzymał się w brzuch. - Nienawidzę cię, Styles. Tak bardzo cię nienawidzę! - warknęłam i popchnęłam go, przez co zatoczył się w bok, omal nie wpadając do wody.

- Przep... Przepraszam! - wydusił w końcu, między kolejnymi wybuchami śmiechu. Z kącików jego oczu autentycznie spływały łzy! Wyglądał naprawdę uroczo i najchętniej śmiałabym się razem z nim, ale byłam teraz na niego tak cholernie wściekła! Pokręciłam głową i ruszyłam w stronę hotelu. - Crissy! - zawołał za mną i po chwili dogonił, jedną ręką obejmując mnie w talii, drugą wokół szyi i zaczął całować mój policzek. - Przepraszam, Myszko - powiedział, nie odrywając swoich ust od mojego policzka i pocałował go jeszcze kilka razy. - Ale gdybyś tylko widziała swoją minę... - Znowu zaczął się chichrać.

- Dupek - syknęłam, próbując się mu wyrwać, ale zacisnął swoje macki wokół mnie tak, że nie miałam na to szansy.

- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. To tak bardzo kusiło...

- Żeby mnie nie skusiło założenie ci celibatu - burknęłam, krzyżując ramiona przed sobą. Pozostałam niewzruszona ja jego całusy, którymi zasypywał mój policzek, szyję i ramię, choć było to naprawdę trudne. W końcu obrócił mnie twarzą do siebie i przytulił, dalej całując, tym razem w czoło, skroń, we włosy, co chwila mówiąc rozbawione "przepraszam". Ostatecznie pękłam i również go objęłam. - Jak bardzo przerażona byłam? - zapytałam, a on znowu się roześmiał.

- Bardzo. Wyglądałaś, jakbyś... jakby dosłownie zamroziło cię ze strachu.

- Nie wiedziałam, jak się oddycha! Ty i te twoje durne pomysły - mruknęłam, uderzając go dłonią w plecy, na co syknął boleśnie.

- Przecież nie wyskoczyłbym z czymś takim naprawdę. Nie teraz. Znam cię za dobrze, Crys. Poza tym... Półtorej roku minęło, zanim udało mi się ciebie usidlić. Musiałbym być idiotą myśląc, że po paru miesiącach będziesz gotowa na ślub - powiedział, odzyskując powagę.

- A ty jesteś? - zapytałam, odchylając się, by móc na niego spojrzeć. Podniosłam mu okulary na jego włosy, by móc widzieć jego oczy. On to samo zrobił z moimi.

- Myślę, że tak. Może to i szybko, ale wiem, że chcę być z tobą już zawsze. I zdaję sobie sprawę z tego, że tobie to nie przyjdzie tak łatwo - wyznał, patrząc mi w oczy. Kamień, który wcześniej spadł mi z serca, ponownie się tam znalazł. Czułam się winna z jakiegoś powodu. Ale przecież nie powinnam, prawda?

- Harry... - zaczęłam, choć nie do końca wiedziałam, co miałabym mu powiedzieć.

- Ale to w porządku - przerwał mi z pięknym, szczerym uśmiechem. - Mówiłem już, poczekam. Nie mam zamiaru wyskakiwać z czymś, co znowu mogłoby cię wystraszyć i spłoszyć.

- Myślisz, że jesteś w stanie przekonać mnie do małżeństwa? - zapytałam zaczepnie, zaplatając ramiona na jego karku.

- Z chęcią spróbuję - odpowiedział, muskając lekko moje usta. - Jesteś największym wyzwaniem mojego życia. A ja uwielbiam wyzwania - dodał, a ja poczułam, jak moje serce na jego słowa przyspiesza, omal nie wyskakując z mojej piersi. - Jak już cię mam, to nie sądzę, bym potrafił wrócić do życia bez ciebie.

- Potrafiłbyś. Ja też - zapewniłam go, na co ściągnął brwi, a w jego oczach widziałam, że go to zabolało. - Ale ja nie chcę żyć bez ciebie.

Uśmiechnął się i pochylił, łącząc nasze usta w słodkim, czułym pocałunku.

- Postaram się, żebyś nigdy nie chciała beze mnie żyć - powiedział, opierając swoje czoło o moje.

- To nie powinno być trudne - stwierdziłam z uśmiechem i ponownie przycisnęłam swoje usta do jego.


I jak, spodziewałyście się czego takiego?

Tak informacyjnie, wczoraj dotarłam do epilogu tego opowiadania. Jest już mniej więcej napisany, rozplanowany, chociaż to wciąż jeszcze jeden wielki bałagan, którego nie spieszy mi się wcale ogarnąć, bo wtedy będę musiała go opublikować i pożegnać się z Harrym i Crys :(.

Ale zanim epilog, przed nami jeszcze 4 rozdziały (jeśli dobrze policzyłam i jeśli nic się nie zmieni).

Buziaki, Kociaki xx

The Relationship [h.s.]   [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz