Kiedy wróciliśmy do hotelu, akurat spotkaliśmy Gemmę i Louisa, którzy szli do hotelowej restauracji na kolację. Od razu postanowiliśmy się do nich przyłączyć. Zajęliśmy jeden ze stolików na dworze i złożyliśmy swoje zamówienia.
- Co dzisiaj robiliście? - zagadnął Harry.
- Właśnie, cały dzień was nie widziałam. - Omiotłam parę wzrokiem. Oni spojrzeli na siebie, wymieniając się znaczącymi uśmiechami.
- Zdecydowaliśmy, że to już pora na potomka - oznajmił Louis, ku mojemu i Harry'ego zdziwieniu. - Od razu zaczęliśmy nad nim pracować. - Wyszczerzył się, obejmując Gemmę ramieniem.
- Nie! - krzyknął Harry, zakrywając uszy dłońmi. - Cofam pytanie! Nie chcę wiedzieć nic więcej! - powiedział spanikowany, na co nasza trójka roześmiała się głośno.
- Potem pojechaliśmy do miasta, trochę pozwiedzać - dodała rozbawiona Gemma. - Może jutro wybierzemy się razem? Jest dużo fajnych rzeczy do obejrzenia. A pojutrze może wybierzemy się na jakąś dalszą wycieczkę?
- Jesteśmy za - powiedziałam, a Harry przytaknął. - Wieczorem popatrzę, gdzie można pojechać na jeden dzień.
- Super. - Dziewczyna się uśmiechnęła, obrzucając wzrokiem mnie i Harry'ego. - A wy co dzisiaj porabialiście?
- Och, nic specjalnego. - Wzruszyłam ramionami. - Leniliśmy się w hotelu do południa, potem poszliśmy trochę popływać, przed chwilą byliśmy na plaży i Harry stwierdził, że wspaniałym pomysłem będzie doprowadzenie mnie do stanu przedzawałowego, a potem chęci zamordowania go gołymi rękoma - opowiedziałam. A Harry znowu zaczął się śmiać jak nienormalny.
- Twoja mina... - wydusił z siebie, zanim znowu parsknął śmiechem. Miałam ochotę go popchnąć, żeby spadł z krzesła, bo byłam pewna, że w tym stanie nie potrafiłby się utrzymać na siedzeniu.
- Co zrobił? - zapytała Gemma zrezygnowanym tonem, obrzucając brata pełnym politowania spojrzeniem.
- Rozmawialiśmy o nas, o naszej przyszłości i ten ropuch postanowił zabawić się moim kosztem i uklęknął przede mną.
Gemma wytrzeszczyła oczy, a Louis zdusił w sobie śmiech z niepokojem zerkając na żonę.
- Ty kretynie odmóżdżony! - warknęła, zamachując się na niego ręką, ale Harry zdążył zrobić unik. - Nie robisz czegoś takiego dziewczynie, jeśli nie masz zamiaru naprawdę się oświadczyć! Ty... - odetchnęła głośno, wypuszczając z siebie irytację. - Masz szczęście, że cię nie zostawiła za taki numer!
Louis nie wytrzymał i się roześmiał. Dziewczyna spojrzała na niego, jego również piorunując spojrzeniem.
- Kochanie, pomyśl jeszcze raz o naszej Crystal i oświadczającym się jej Harrym - powiedział ostrożnie Louis, kładąc dłoń na dłoni Gemmy. Dziewczyna spojrzała na mnie, na swojego brata i ponownie na mnie.
- Ooooch! Ty chciałaś go zamordować za to, że chciał ci się oświadczyć a nie za to, że tego nie zrobił! - I załapała. - Boże, jesteście najdziwniejszą parą, z jaką miałam do czynienia, serio. - Opadła plecami na oparcie fotela.
- Jesteśmy wyjątkowi. - Harry złapał moją dłoń w swoją i pocałował ją.
- Mhm, raczej specjalni - mruknął pod nosem Louis, ale oboje doskonale go usłyszeliśmy i w tym samym momencie wyprostowaliśmy pod stolikiem nogi, by kopnąć Tomlinsona w piszczel. Ja trafiłam w jeden, Harry w drugi. A Louis zajęczał z bólu, prawie spadając z krzesła w konwulsjach bólu. Nie wiem, jak Harry, ale ja ledwie go szturchnęłam. Chociaż patrząc po zadowolonym uśmiechu mojego chłopaka, on mógł nie być tak delikatny.

CZYTASZ
The Relationship [h.s.] [zakończone]
FanficStill remember the first time that I saw your face It was not love at first sight The only reason I tell you that now Is cause everything feels so right With you lyin' next to me And tellin' me your fantasies Yeah everywhere we go it's...