Jak często znajdujesz osobę, która podziwia każdy twój mały nawyk? Która znosi wszystkie twoje małe dziwactwa i złości o najmniejsze bzdety, a mimo to nadal, pod koniec cholernie ciężkiego i długiego dnia mówi, że cię uwielbia?
Kogoś, kto nie boi się przyznać, że tęskni. Kogoś, kto wie, że nie jesteś idealny, ale traktuje Cię tak, jakbyś taki był. Kogoś, dla kogo największym lękiem jest utrata Ciebie. Kogoś, kto całkowicie odda Ci serducho i kto będzie mówił "Kocham Cię" i naprawdę miał to na myśli, naprawdę będzie to czuł. Kogoś, kto będzie szczęśliwy budząc się przy Tobie każdego dnia i mimo upływu lat, zmarszczek i siwych włosów będzie cię kochał z każdym dniem coraz mocniej.*
Ja znalazłam, chociaż zajęło mi trochę czasu, zanim uświadomiłam sobie, że ja czuję wobec Niego to samo.
Harry mi pomógł. Zmienił mnie na lepsze. Zburzył moje ściany, jakimi otaczałam się w obawie, przed byciem zranioną. Wierzyłam, że najlepszym sposobem na uniknięcie złamanego serca jest udawanie, że się go nie ma, ale on pokazał mi lepszy sposób. Wystarczy oddać je odpowiedniej osobie.
Kiedy w końcu przyznałam przed sobą i innymi, co naprawdę czuję do tego faceta, miałam ogromne szczęście, że nie było na to za późno. Niewiele brakowało, abym próbując uchronić się przed cierpieniem sama się zraniła.
Ale w końcu dojrzałam do Niego. W końcu zrozumiałam, że ja jestem odpowiednia dla niego, a on jest odpowiedni dla mnie. Że jego brak byłby chaosem dla moich myśli i trucizną dla serca.
Podjęłam odpowiednią decyzję w ostatnim możliwym momencie. Najlepszą decyzję. Musiałam zaryzykować i odkryć przed nim swoje uczucia, bo przecież to jedyny sposób na bycie szczęśliwym. I nigdy tego nie pożałowałam.
Bywało ciężko, ale przecież nikt nie mówił, że będzie inaczej. Bywały chwile, kiedy ja myślałam, by odejść. Kiedy on myślał, by mnie zostawić. Jednak wiedzieliśmy jedno. Oboje zasługiwaliśmy na szczęście. Dlatego zawsze zostawaliśmy.
*fragment zaczerpnięty gdzieś z odmętów internetów.
I jeśli macie wrażenie, że gdzieś to już czytaliście, to podpowiem, że ten epilog pisany jest na podstawie epilogu pierwszej części.
A teraz do rzeczy.
Ech... Nie wiem, co powiedzieć. Od pół godziny wpatruję się w tą kartkę i naprawdę nie wiem, co Wam napisać. Bo zwykłe "dziękuję" to za mało. Za wszystkie 120K odsłon. Za prawie 12K głosów i ponad 1.5K komentarzy. Nigdy nie spodziewałam się, że cokolwiek, co napiszę, będzie miało aż taką "czytalność". WOW. Dziękuję wam z całego serca za każdą chwilę, którą spędziliście na przeczytaniu tej historii. Za każdą chwilę, którą poświęciliście na danie gwiazdki, czy napisanie komentarza. Dziękuję za to, że mnie wspieraliście, kiedy czasem wylewałam tu swoje żale. Za każdy uśmiech i radość płynącą z patrzenia tego, jak głosy i komentarze w tej historii rosną. Mam nadzieję, że i ja przyniosłam Wam tym opowiadaniem trochę uśmiechu i radości.
Dziękuję tym, którzy są ze mną od TTH, być może jeszcze na tumblr (wiem, że na pewno jest jedna taka osóbka! I ty wiesz, że mówię o tobie, prawda, Kocie? ♥). Dziękuję tym, którzy poznali mnie dopiero przez tą historię. I dziękuję tym, którzy planują ze mną zostać na kolejne, których miejmy nadzieję nie zabraknie.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!
CZYTASZ
The Relationship [h.s.] [zakończone]
FanficStill remember the first time that I saw your face It was not love at first sight The only reason I tell you that now Is cause everything feels so right With you lyin' next to me And tellin' me your fantasies Yeah everywhere we go it's...