31.

1.2K 112 3
                                    

Luke

- Hemmings, doradź mi. - spojrzałem na Red, którą Michael zabrał razem ze sobą. Był tu również Ashton i Calum. Zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc, o co jej chodzi i zatrzymałem grę, w którą grałem. Ona nie miała serca. Żeby przerywać mi Uncharteda?

- W czym? - spojrzałem na nią, po czym usiadła obok mnie z telefonem w dłoniach, więc postanowiłem zrobić jej więcej miejsca. Siedzieć ściśniętym pomiędzy mną, a Calumem, to nie był dobry pomysł.

- Danielle ma w sobotę urodziny, więc muszę jej coś kupić, ale nie wiem, co. - przyznała, przeczesując palcami włosy. - Myślisz, że spodoba jej się koszulka i kolczyki? - dodała, przy okazji pokazując mi zdjęcia tego, co upatrzyła dla mojej dziewczyny. Matko, jak to świetnie brzmi.

- Wydaje mi się, że tak. - odpowiedziałem po chwili ciszy, aby móc się przyjrzeć koszulce i kolczykom. Były drobne, wykonane ze złota i w kształcie listków koniczyny. Całkiem w stylu Danielle. Koszulka natomiast była cała w głowach jednorożców, co chyba nie było już takim strzałem w dziesiątkę, ale pasowało do mojej dziewczyny. Będzie wyglądać w tym uroczo. Bardziej niż w moich ubraniach. - Pasują do niej. - dodałem, patrząc się na brunetkę, która odetchnęła z ulgą.

- Dlaczego nie zapytałaś się mnie? - zapytał Clifford, wychodząc z kuchni. Wiedziałem, że gdy zajrzę do lodówki, to będzie ona pusta.

- Bo to Luke jest z Danielle, a nie ty. - wzruszyła ramionami, jakby to było oczywiste, przez co zaśmiałem się cicho. Wróciłem do gry, ale moje myśli zbiegły już na inną ścieżkę. Moja dziewczyna miała urodziny, więc musiałem przygotować dla niej jakiś prezent. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miałem pojęcia, co ona chce dostać.

***

- Wcale nie pomagacie. - burknąłem, gdy Ashton i Calum śmiali się wzajemnie z propozycji na prezent, które padały z ich ust. Nie miałem zamiaru kupować jej bielizny, ani tym bardziej prezerwatyw, które moglibyśmy później użyć.

- Och, przestań blondyneczko. - Irwin machnął ręką, a ja myślałem, że go w tamtym momencie rozstrzelam, jak nazista żydów w trzydziestym dziewiątym. - Nie złość się, bo to szkodzi piękności. - dodał, przez co pokręciłem głową.

- Najlepiej pomożesz mi, gdy zamkniesz te swoją krzykliwą mordę. - rzuciłem, a on posłusznie zasznurował swoje usta i już więcej się nie odzywał.

- Radzę ci dobrze, Luke. - zaczął Hood, który również spoważniał. - Coś, co będzie jej o tobie przypominać, jakiś drobiazg, dorzuć do tego szczeniaka i już jest twoja. - dodał, a ja znowu zacząłem się nad tym zastanawiać. To nie był głupi pomysł. Mógłbym kupić jej jakąś bransoletkę, czy naszyjnik, albo coś w tym rodzaju, prawda?

- Myślisz, że się ucieszy? - spojrzałem na niego, na co żwawo przytaknął głową.

- Dziewczyny lubią takie rzeczy, a przynajmniej tak mi się wydaje. - stwierdził po chwili, a ja nie miałem pojęcia, czy się z nim zgodzić, czy może jednak nie. Wszystko zaczęło mi się plątać, a pomysłów było coraz mniej. Zrezygnowany oparłem się o kanapie i potarłem twarz dłonią. Musiałem coś wymyślić, bo chciałem ją uszczęśliwić w ten szczególny dzień bardziej niż wszyscy. Zasługiwała na to.

come back to me • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz