17.

1.5K 131 7
                                    

- Jak było? - zapytała mnie Red, gdy tylko się obudziłam. Ziewnęłam szeroko, przeciągnęłam się i podniosłam do pozycji siedzącej, przecierając oczy. Spojrzałam na przyjaciółkę, która siedziała, jak na szpilkach, czekając, aż jej odpowiem.

- Cudownie. - przytuliłam poduszkę, która leżała obok mnie, uśmiechając się mimowolnie. - A tak w ogóle, to gdzie jest James? - zapytałam, rozglądając za przyjacielem. Chciałam uniknąć powtarzania się, ale teraz już wiedziałam, że mnie to nie ominie, bo jego tutaj nie było.

- Robi śniadanie w kuchni. Jeśli nie wylecimy w powietrze, to będę w szoku. - wyjaśniła szybko, śmiejąc się przy tym cicho. Dołączyłam się do niej, a potem potarłam twarz dłonią, chcąc pozbyć się zmęczenia. Wróciliśmy późno, potem nie mogłam zasnąć, a gdy już to zrobiłam, to zostało mi naprawdę mało czasu, aby się wyspać.

- Pocałował mnie, gdy już wróciliśmy tutaj, a potem powiedział, że za niedługo też mnie gdzieś zabierze. - pisnęłam podekscytowana, a Red klasnęła w dłonie, ciesząc się razem ze mną.

- Kto nam zrobił przepyszny omlet, naleśniki i te inne do jedzenia? - usłyszałyśmy z dołu, przez co znowu się zaśmiałam, podobnie jak brunetka.

- Nie jestem pewna, czy chce to jeść. - szepnęła w moją stronę, a ja przytaknęłam, twierdząc, to samo co ona. James po prostu nie nadawał się na kucharza, wszyscy o tym wiedzieli, ale nikt nie miał odwagi mu o tym powiedzieć, choć on sam niezbyt często brał się za gotowanie.

- Damy radę to zjeść? - Red uniosła brew, gdy usiadł po drugiej stronie łóżka z tacką w rękach.

- Matt to zrobił, a nie ja, więc tak. - zaśmiał się, rozlewając nam herbaty do kubków. - Omlet według mnie trochę za słony, ale da się go przełknąć.

- Już nie narzekaj, bo twojego w ogóle się nie dało. - mruknęła Red, zabierając swoją porcję. - Smacznego ćwoki.

- Udław się.

***

- Jak się czujesz? - zapytał tata, gdy weszłam do domu. Byłam sprawdzić, jak się miewa Kacperek, porozmawiałam chwilę z Jamesem, po czym postanowiłam wrócić do środka i spędzić wieczór z książką.

- Dobrze, wydaje mi się, że coraz więcej rzeczy mi się przypomina. - powiedziałam optymistycznie. - A tak w ogóle, to gdzie jest Victoria? Nie widuje jej ostatnio.

- Pojechała do miasta do kosmetyczki, ale chyba zapomniała, że to nie Paryż i może czegoś takiego tutaj nie znaleźć. - zaśmiał się, nalewając sobie kawy do kubka. - Będę w biurze, gdybyś mnie potrzebowała. - dodał, całując mnie w czoło. Uśmiechnęłam się, patrząc się, jak znika za drzwiami, po czym wspięłam się schodami na górę. Słyszałam, jak Harry gra u siebie w pokoju, ale postanowiłam nie zaglądać do środka. Zamknęłam się w swoim, po czym podeszłam do regału z książkami. Nie pamiętałam, które z nich czytałam, a które nie, ale wzięłam tą, która nosiła na swoim grzbiecie najbardziej interesujący mnie tytuł. Usiadłam na parapecie, aby nie musieć, jak na razie marnować światła, znalazłam wygodną pozycję i zaczęłam czytać. Po chwili jednak zrezygnowałam, przypominając sobie, że dobrze znam tą historię, więc wzięłam sobie więcej książek, aby nie musieć nieustannie przechodzić pokoju w te i z powrotem. Miałam zamiar spędzić ten wieczór w cieple i spokoju, nie chcąc, aby ktoś mi przeszkadzał, ani żebym ja to robiła.

come back to me • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz