13.

1.6K 132 6
                                    

Luke

- Luke, jesteś w domu? - zapytał Ashton, gdy odebrałem telefon. - No pewnie, że jest! Gdzie on niby miał się ruszać?! - ktoś odpowiedział za mnie, a był to prawdopodobnie Calum, przez co zaśmiałem się cicho. 

- Jestem. - potwierdziłem, opierając się wygodniej o kanapę. - A co? - dodałem, unosząc brew, a potem zdałem sobie sprawę, że on i tak tego nie widzi. 

- Mamy pewien pomył i musimy z tobą o tym pogadać. - odpowiedział zdawkowo, przez co przewróciłem oczami. Dużo się dowiedziałem. 

- No okej, będę czekał. - stwierdziłem, nie mając nic do stracenia. - Za ile będziecie?

- W zasadzie, to już jesteśmy. - stwierdził, a moment później, jak na zawołanie usłyszałem parkujący samochód na podjeździe, więc zaśmiałem się cicho i wstałem, aby im otworzyć. Przekręciłem zamek, a po chwili pojawili się ze mną w całej swojej okazji. Towarzyszyła im również Red, nie byłem pewny, jak na siebie zareagujemy, ale Clifford trzymał jej dłoń, zaznaczając, że mamy myśleć nad tym, co robimy i mówimy w jej stosunku. 

- Cześć. - przywitałem się, wpuszczając ich do środka.

- Cześć! - odpowiedzieli chórem, po czym Ashton zamknął za sobą drzwi i ruszył za nami do salonu. 

***

- Nie jestem przekonany, czy to się uda. - zacząłem, nie mając pewności, że ich plan się powiedzie. To było trochę nieprzemyślane.

- Nikt nam nie zabroni spróbować. - przyznała Red, gdy Michael ją obejmował. - A tak swoją drogą, to kiedy Piorun będzie już na miejscu? - zapytała, patrząc się na mnie. Nie widziałem już w jej oczach tej złości i nienawiści, jakie kiedyś z łatwością mógłbym dostrzec. Chyba mi odpuściła. 

- Prawdopodobnie w weekend. - odpowiedziałem. Sprawy z transportem dłużyły się, co nie za bardzo mi się podobało. Miałem nadzieje, że będzie z nim wszystko w porządku, gdy wróci, ale i tak postanowiłem poprosić Scotta, aby to sprawdził. 

- Więc wtedy możemy też zorganizować to wszystko. - stwierdził Hood, a reszta przystała na jego propozycje. Chcieli zaaranżować spotkanie ze mną i Danielle, abyśmy mogli porozmawiać i żeby przynajmniej dowiedziała się, kim dla niej byłem. - Musisz być wtedy na ranchu, a ona pewne też się tym zainteresuje. I wszystko cacy. - dodał, klaszcząc w dłonie.

- Ktoś musi pilnować Stylesa, on ciągle się przy niej kręci. - zaczęła brunetka, a reszta od razu rzuciła się na ochotnika. - Chociaż w sumie, poproszę Jamesa, aby to zrobił. - stwierdziła w końcu, śmiejąc się z ich rozczarowanych min. 

- Mówiłeś jej o aktach? - zapytałem Irwina, a ten zaprzeczył ruchem głowy.

- Jakich aktach? - uniosła brew, patrząc się na Ashtona. Opowiedział jej w skrócie czego się dowiedział, na co zrobiła wielkie oczy, jakby nie dowierzając w to co słyszy.

- Danielle wciskał, że ma dziewczynę, która jest cała i zdrowa, żyje oraz funkcjonuje normalnie, nawet pokazał jej piosenki, które dla niej napisał. - zdradziła, przez co zaśmiałem się cicho. To było żałosne. 

- A co jeśli od razu przypomni sobie o zakładzie? - zapytałem, obawiając się tego. Tak również mogło być, a ja nawet nie wiedziałem, co mam zrobić, aby ode mnie nie uciekła, gdy owa sytuacja nastąpi.

- Wtedy będę jej wmawiać, że ją przeprosiłeś i wróciliście do siebie, co jest prawdą. 

come back to me • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz