34.

1.1K 108 4
                                    

- I jak wyglądam? - zapytałam, obracając się w miejscu. Miałam na sobie prostą sukienkę w odcieniu moreli, ale nie byłam do niej przekonana.

- Ślicznie. - stwierdził Luke, siedząc na kanapie. Wiedziałam, że się nudzi. Od paru godzin chodziliśmy po sklepach, abyśmy mogły z Red znaleźć coś dla siebie, a on razem z Michaelem nam towarzyszyli. - Jak w każdej poprzedniej, słońce. Długo będę to musiał jeszcze powtarzać? - zaśmiał się cicho, na co posłałam mu buziaka w powietrzu i spojrzałam na brunetkę, która wyłoniła się ze swojej przymierzali. Miała na sobie czerwoną sukienkę z paskiem i rozcięciem na udzie, które było lekko prowokujące oraz seksowne. 

- Nie pozwolę ci w niej nigdzie pójść. - oznajmił Michael. - Chyba, że będę mógł wydłubać wszystkim na około oczy. - dodał, podgryzając jednocześnie wargę. Widziałam, że Red mu się spodobała.

- Jesteś niemożliwy. - zaśmiała się cicho, ale on wymruczał tylko 'też cię kocham'.

- Masz jeszcze jakąś? - zapytałam jej, na co odpowiedziała twierdząco głową. Skinęłam na przebieralnię, w której zniknęła, a ja zaraz po niej. - Luke? - zapytałam cicho, po czym ujrzałam jego głowę zza zasłonki. 

- Hm?

- Odsuniesz mi zamek? - zapytałam, odgarniając włosy z pleców. Wykonał moją prośbę, przy okazji całując skórę na moim karku, przez co zadrżałam lekko. Zniknął z powrotem, a potem usłyszałam, jak opada na kanapę i zaczyna rozmawiać z Michaelem, ale już nie przysłuchiwałam się, jaki temat sobie narzucili. Spojrzałam na zieloną kreację, którą zabrałam ze sobą całkiem przypadkiem. Miała koronkową górę, a od linii talii była rozkloszowana z jakimś powtarzającym się wzorem na sobie. Nawet nie byłam pewna, czy chce ją mierzyć. Stwierdziłam, że nie i ubrałam się w to, w czym przyszłam, po czym zgarnęłam tę morelową i byłam gotowa do kupna.

*** 

Po zakupach udaliśmy się do kawiarni po kawę i coś słodkiego. Ciasto zjedliśmy na miejscu, ale życiodajne napoje postanowiliśmy wziąć sobie na wynos. I tak zasiedzieliśmy się w mieście, więc nie widziałam sensu, aby to dodatkowo przedłużać. 

- Hej, miałeś swoją! - zaśmiałam się, gdy Luke upił łyk mojego latte. Normalnie piję zwykłą, parzoną kawę, ale dzisiaj postawiłam na coś lżejszego.

- Twoje jest lepsze - stwierdził, przy okazji zmieniając biegi. Byliśmy już w drodze powrotnej. - A tak w ogóle, to trzeba wyczyścić boksy, gdy wrócimy. - dodałam, patrząc się na tylne siedzenia, gdzie znajdowała się Red i Michael.

- Ja czyściłem wczoraj z Jamesem, teraz kolej Hemmingsa. - wybronił się Clifford, przez co odwróciłam wzrok na swojego chłopaka.

- Umówiłem się na jutro z Jamesem, sorry. - uniósł na chwilę dłonie, a potem od razu złapał za kierownicę. Pokręciłam głową.

- Zostaje Irwin i Matt, albo Hood. - stwierdziła Red, a raczej zaśmiała się cicho. Reszta drogi minęła nam na rozłożeniu pozostałych obowiązków na naszą czwórkę. Odkąd chłopcy zaczęli pomagać, to nikt nie odczuwał tego nawału pracy. Każdy zajmował się tym, czym chciał w inny dzień tygodnia, czy robił to, czego jeszcze nie miał okazji zrobić i jakoś to szło. Cieszyłam się, że wszystko wraca do normy, a szczęśliwa naprawdę będę, gdy ten pieprzony lęk całkowicie zniknie. 

come back to me • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz